Proces Tymoszenko to ukraińska afera Jukosu
Ukraina za prezydenta Wiktora Janukowycza, oskarżonego o budowanie systemu na wzór putinowskiej Rosji, dorobiła się własnej afery Jukosu. Oskarżonym jest jednak nie oligarcha i miliarder, a była premier Julia Tymoszenko - pisze w środę "Financial Times".
Podobnie jak w Rosji, bardzo niewielu ukraińskich polityków i biznesmenów jest nieskazitelnych, dominują raczej odcienie szarości. Zatem, podobnie jak w przypadku byłego szefa Jukosu Michaiła Chodorkowskiego, proces w sprawie Tymoszenko wygląda na "sprawiedliwość selektywną i umotywowaną politycznie próbę zneutralizowania przeciwnika" - komentuje w artykule redakcyjnym "FT".
Była premier i liderka pomarańczowej rewolucji 2004 roku oskarżona jest o nadużycie władzy i sprzeniewierzenie państwowych funduszy. Sprawa dotyczy kontraktów gazowych z Rosją, zawartych przez Tymoszenko w 2009 roku. Zdaniem obecnych władz w Kijowie umowy te naraziły ukraiński skarb państwa na straty.
Sformułowane wobec Tymoszenko oskarżenia budzą pytania, czy kroki polityczne, w szczególności podjęte w kryzysowej sytuacji, powinny stać się przedmiotem kryminalnych zarzutów - uważa "FT". Dziennik przypomina, że Unia Europejska z zadowoleniem przyjęła porozumienie w sprawie przywrócenia dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę, a następnie dalej na zachód Europy.
W obliczu krytyki płynącej z Zachodu, w otoczeniu Janukowycza mówi się o szukaniu "kompromisowego" wyjścia z sytuacji, tak aby Tymoszenko nie trafiła za kratki, a jednocześnie została wyeliminowana z kolejnych wyborów. Osoba skazana prawomocnym wyrokiem nie może na Ukrainie startować w wyborach. "Społeczność międzynarodowa powinna odrzucić tego rodzaju cyniczny manewr" - zauważa "FT".
Sama Tymoszenko twierdzi, że oskarżenia wobec niej są inspirowane przez Janukowycza, który dąży do zniszczenia swych przeciwników politycznych przed zaplanowanymi na przyszły rok wyborami parlamentarnymi.
W razie uznania Tymoszenko za winną, byłej premier grozi co najmniej siedem lat więzienia.
Skomentuj artykuł