Stany Zjednoczone i Indie umacniają sojusz
(fot. EPA/RAMINDER PAL SINGH)
PAP / kn
Barack Obama w niedzielę rozpoczyna już drugą wizytę prezydencką w Indiach.
Z honorami, jakich nie doświadczył wcześniej żaden inny prezydent USA, przyjmie go nowy, charyzmatyczny premier Narendra Modi, który jeszcze rok temu miał zakaz podróży do USA.
Obama jako pierwszy prezydent USA został zaproszony przez Modiego do wzięcia udziału w obchodach Dnia Republiki i z tej okazji będzie w poniedziałek gościem honorowym widowiskowej, corocznej parady wojskowej w Delhi. Poza dwustronnymi rozmowami obu przywódców trzydniowa wizyta w Indiach obejmuje też spotkanie z biznesmenami oraz wspólny udział Obamy i Modiego w programie radiowym. Obama z małżonką pojedzie też do Agry, gdzie zwiedzi słynną świątynię miłości - mauzoleum Tadż Mahal.
Program podróży świadczy o dobrych relacjach, jakie nawiązali Obama i Modi podczas wrześniowej wizyty premiera Indii w USA. Gdy pięć miesięcy po wyborze na szefa rządu Modi odwiedził Obamę w Białym Domu, komentatorzy oceniali, że między obu politykami jest "chemia". Portal "Politico" ich spotkanie określił nawet jako "miłość od pierwszego wejrzenia" i przewidywał, że Modi może zostać nowym "najlepszym przyjacielem Ameryki".
Niedługo później za pomocą Twittera Modi zaprosił "przyjaciela" do Delhi. Obama zaproszenie przyjął, mimo że już wcześniej złożył wizytę w Indiach. Będzie więc pierwszym prezydentem USA, który odwiedzi ten kraj dwukrotnie podczas swojej kadencji.
"Dla prezydenta Obamy fakt, że jest pierwszym amerykańskim prezydentem zaproszonym jako gość honorowy (na defiladę - PAP), stanowi silne przesłanie dla świata" - powiedział zastępca doradcy Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes. Dodał, że relacje między USA a Indiami mają "nadzwyczajny potencjał". "Mamy nadzieję, że +chemia+ między obydwoma liderami i łączące ich osobiste relacje dadzą pozytywne rezultaty dla naszego kraju. (...) Naszym celem jest podniesienie tych relacji na zupełnie nowy poziom" - dodał Rhodes.
Niezależnie od wzajemnej sympatii Obamy i Modiego, dobre relacje między USA a drugim największym krajem w Azji i na świecie są w interesie obu państw z punktu widzenia geopolityki, a dokładniej w kontekście ekspansji Chin na Oceanie Indyjskim. "Trudno powiedzieć, który z rządów bardziej ucieszył się po cichu, gdy popierany przez Pekin prezydent Sri Lanki przegrał styczniowe wybory o reelekcję, przez co zmalało prawdopodobieństwo, że ta wyspa u wybrzeży Indii stanie się bazą dla chińskiej ekspansji militarnej" - napisał dziennik "New York Times".
Nawiązanie tak obiecujących relacji przez Obamę i Modiego jeszcze rok temu trudno byłoby przewidzieć. "Gdy podczas kampanii wyborczej stało się jasne, że Indyjska Partia Ludowa (opozycyjna wówczas partia z Modim na czele - PAP) staje się coraz silniejsza i najpewniej wygra wybory, w rządzie USA zapanowała konsternacja" - powiedział na briefingu prasowym ekspert ds. Indii w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Richard Rossow.
Powodem konsternacji był fakt, że od 2005 r. Modiego obowiązywał zakaz wjazdu do USA, nałożony na niego po tym, gdy w indyjskim stanie Gudźarat (którego Modi był wówczas premierem) doszło w 2002 r. do pogromów muzułmanów, w których zginęło ponad 2 tys. ludzi, a kilkanaście tysięcy zostało rannych. Modi zaprzeczał, jakoby przyczynił się do tamtej tragedii. Dopiero w lutym ub. roku, gdy było już niemal pewne, że Modi wygra wybory, USA zniosły zakaz wizowy.
"Gdy Modi wygrał wybory, od razu był gotów zaangażować się w relacje z USA w znacznie większym wymiarze, niż większość z nas to przewidywała" - przyznał Rossow. Nowy premier Indii rozpoczął rządy od mianowania do swego gabinetu dwóch wysokich rangą urzędników, którzy wcześniej przez lata mieszkali w USA.
Od spotkania Obamy i Modiego we wrześniu stosunki między USA i Indiami rozwijały się nadzwyczaj szybko. W listopadzie oba kraje osiągnęły porozumienie w sprawie długoletniego sporu o subwencje na żywność w Światowej Organizacji Handlu, a w ub. tygodniu sekretarz stanu John Kerry nazwał Modiego "politycznym wizjonerem". Obecnie trwają intensywne negocjacje w sprawie porozumienia, które umożliwiłoby amerykańskim firmom sprzedawanie Indiom technologii i paliwa do budowy nowych elektrowni atomowych. Prowadzone są też rozmowy w sprawie umowy o wymianie informacji wywiadowczych i wzmocnieniu współpracy obronnej. Nie wiadomo jednak, czy uda się osiągnąć porozumienie w którejś z tych kwestii na tyle szybko, by Modi i Obama mogli ogłosić sukces już podczas najbliższego spotkania.
Oczekuje się, że obaj liderzy będą rozmawiać także o zmianach klimatycznych i współpracy gospodarczej. Eksperci zwracają uwagę na ambicje Modiego w kwestii rozwijania odnawialnych źródeł energii i apelują, by USA pomogły Indiom przeprowadzić "zieloną rewolucję", dostarczając im odpowiednich technologii - bez zaangażowania Indii nie może być bowiem mowy o wiarygodnych perspektywach na globalną redukcję emisji CO2.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł