Syria: rosyjskie naloty budzą coraz większe wątpliwości
Stany Zjednoczone sprzeciwiają się rosyjskim atakom w Syrii, o ile nie są one wymierzone w Państwo Islamskie (IS) i Al-Kaidę - ostrzegł w środę sekretarz stanu USA John Kerry na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Kerry podkreślił zarazem, że Waszyngton jest gotowy z zadowoleniem przyjąć rosyjską interwencję, jeśli faktycznie jest ona wymierzona w Państwo Islamskie i sprzymierzeńców Al-Kaidy.
- Jasno powiedzieliśmy, że bylibyśmy poważnie zaniepokojeni, jeśli Rosja prowadziłaby uderzenia na obszarach, gdzie nie ma działań IS i grup powiązanych z Al-Kaidą - powiedział podczas posiedzenia Rady, kierowanej przez szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa.
Zaznaczył, że rosyjska operacja nie może wspierać reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada czy kolidować z działaniami dowodzonej przez USA koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu.
Kilka godzin wcześniej rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało o rozpoczęciu ataków na cele Państwa Islamskiego w Syrii. Tymczasem anonimowe źródła francuskie i amerykańskie oraz przedstawiciele syryjskiej opozycji twierdzili, że ataki są prowadzone na terenach, które nie znajdują się w rękach dżihadystów z IS.
Także w środę poinformowano, że szefowie dyplomacji USA i Rosji rozmawiali na temat Syrii przez telefon. Anonimowy przedstawiciel USA powiedział agencji Reutera, że Stany Zjednoczone postrzegają działania Rosji w Syrii jako niebezpieczne.
Skomentuj artykuł