Wielotysięczny protest przeciwko polityce imigracyjnej Trumpa
Tysiące osób zebrały się w sobotę przed Białym Domem w Waszyngtonie, by zaprotestować przeciw polityce "zero tolerancji" wobec nielegalnych imigrantów wdrożonej przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa. W całym kraju ma odbyć się ok. 700 takich akcji.
Protestujący skandują "Wstyd!" i apelują do władz o połączenie rodzin rozdzielonych na granicy USA z Meksykiem. Uczestnicy demonstracji trzymają w rękach transparenty z hasłami w języku angielskim i hiszpańskim: "Współczucie, nie bezwzględność", "Nie dla więzień dla rodzin", "Co, gdyby to było twoje dziecko?", "Wszyscy jesteśmy imigrantami", "Burz mury, buduj rodziny".
Z okolic Białego Domu uczestnicy akcji planują udać się przed budynek resortu sprawiedliwości USA.
Akcje protestu pod hasłem "Rodziny powinny być razem" odbywają się też m.in. w Nowym Jorku, Los Angeles i Chicago. Ich uczestnicy na znak pokojowych zamiarów i jedności ubrani są na biało.
Organizatorzy protestu oceniają, że przed Biały Dom przybyło w sobotę ok. 30 tys. osób. Jest to największa proimigracyjna demonstracja w stolicy USA od 2010 roku, kiedy aktywiści apelowali do ówczesnego prezydenta Baracka Obamy o zrewidowanie amerykańskiego systemu imigracyjnego - informuje CBS News.
- Jesteśmy tu, ponieważ zatrzymane dzieci nie mają głosu - mówiła 40-letnia uczestniczka demonstracji w Waszyngtonie Helen LaCroix.
Agencja Associated Press podaje, że protestujący zebrali się również w okolicy należącego do Trumpa pola golfowego w Bedminster w stanie New Jersey, gdzie prezydent spędza weekend.
Zgodnie z wprowadzoną przez administrację Trumpa polityką "zero tolerancji" dla nielegalnych migrantów wszystkie osoby przyłapane na próbie nielegalnego przekroczenia granicy amerykańskiej są aresztowane, rejestrowane i w oczekiwaniu na proces sądowy przetrzymywane w federalnych aresztach imigracyjnych bądź - jeśli to była ich pierwsza próba - po nałożeniu im elektronicznych bransoletek na nogi warunkowo zwalniani w oczekiwaniu na proces sądowy.
W wyniku tej polityki wiele rodzin, które próbowały przedostać się do USA przez Meksyk z Hondurasu i innych krajów Ameryki Środkowej, zostało rozbitych. Według danych resortu bezpieczeństwa narodowego 2,3 tys. dzieci zostało oddzielonych od rodziców od 5 maja do 9 czerwca wśród migrantów, którzy starają się przez Meksyk dostać do USA.
Polityka oddzielania dzieci od rodziców wywołała protesty na całym świecie. Ich skala zmusiła Trumpa do zmiany stanowiska; 20 czerwca podpisał on rozporządzenie wykonawcze, na mocy którego dzieci nie będą już oddzielane od rodziców na amerykańskiej granicy. Według zmodyfikowanych przepisów rodziny z dziećmi będą objęte procedurami imigracyjnymi przed innymi migrantami.
Skomentuj artykuł