Współczesne niewolnictwo w fabrykach cegieł. Tu na dożywocie trafiają całe rodziny
Na terenach tych fabryk ludzie niewolniczo pracują, mieszkają, chorują i umierają. Pracują tu całymi rodzinami do końca swojego życia, ich dzieci, wnuków i tak powstaje dynastia ludzi, którym odebrano wolność. To współczesne niewolnictwo ekonomiczne. „Fundacja Wszystko Jest Możliwe” Agaty i Macieja Strzyżewskich pomaga zwracać im wolność i godność przez wykupowanie ich z miejsc, gdzie przymuswo pracują. Za 10 tys. złotych można dać komuś nowe życie i nie jest to metafora.
„Fundacja Wszystko Jest Możliwe” została założona przez Agatę i Macieja Strzyżewskich w 2013 roku z pasji pracy z ludźmi i dla ludzi, aby pomagać innym żyć życiem wolnym od lęków, nałogów i opresji.
Wcześniej jej założyciele aktywnie działali w sferze społecznej, charytatywnej i ewangelizacyjnej.
„Pracujemy w środowisku wielokulturowym i wielowyznaniowym. Podstawą naszych działań są ponadczasowe zasady płynące z Ewangelii” - napisali kiedyś na swojej stronie Strzyżewscy, być może nie wiedząc, że te deklaracje staną się kiedyś ich dosłowną codziennością.
Pierwszy wyjazd do Pakistanu
Do Pakistanu Agata i Maciek pierwszy raz pojechali w marcu 2018 roku. W tym położonym wzdłuż Indusu, w południowej części Azji, ponad 200-milionowym państwie, chrześcijanie stanowią 2 proc. populacji, a ponad 96 proc. to muzułmanie.
Strzyżewscy odwiedzili tu znajomego pastora. To od niego dowiedzieli się o współczesnym niewolnictwie ekonomicznym, w jakie uwikłane są rzesze biednych pakistańskich rodzin, które pracują - często dożywotnio - w fabrykach cegieł.
- Wróciliśmy i trzy miesiące nie mogliśmy dość do siebie. Znajomi modlili się o nas, Kościół modlił się, a nas przestał cieszyć nasz piękny dom na wsi. Ta świadomość, że tam, parę godzin lotu samolotem stąd, dzieje się coś takiego sprawiało, że byliśmy absolutnie rozłożeni - zaczynają opowiadać Agata i Maciek Strzyżewscy w rozmowie z Deon.pl.
- Nie umieliśmy sobie tego wszystkiego wyobrazić. Było nam bardzo przykro, z drugiej strony problem był tak wielki, że nie wiedzieliśmy, co możemy z tym zrobić - mówi Agata.
- I w momencie, kiedy nadarzyła się możliwość wspierania tych ludzi, zaczęliśmy im pomagać. Trochę nam ulżyło, ale nie do końca. Świadomość tego jak ogromna krzywda im się dzieje jest obciążająca. To tak, jakbyśmy wrócili z wojny - dodaje Maciek.
Fabryki cegieł. Tu trafia się na dożywocie
Do niewolniczej pracy w fabrykach cegieł w Pakistanie trafiają ludzie, którzy z różnych powodów zaciągnęli pożyczkę u prywatnych wierzycieli. Powody są różne, ale zawsze jest to konieczność. Bardzo często dług jest zaciągnięty na leczenie chorego członka rodziny, ponieważ służba zdrowia jest tu płatna. Innym powodem są ważne w życiu każdego okoliczności, jak np. posag dla córki.
Najczęściej zdarza się, że ci, którzy pożyczyli pieniądze, nie są w stanie ich oddać. Bogaci wierzyciele, którzy pożyczają je zdesperowanym Pakistańczykom, wykorzystują to. Proponują im, by spłacili swój dług pracując właśnie w fabryce cegieł, której są właścicielami.
- Osoby, które pożyczają pieniądze, to właściciele fabryk. Ludzie, którzy bezwzględnie wykorzystują innych ludzi. Ktoś pożyczył 100 dolarów, ale wszystko jest robione tak, żeby nie miał szansy tych pieniędzy spłacić. Kiedy tak się dzieje, razem z rodziną trafia do fabryki cegieł na dożywotnie odpracowanie - tłumaczy Maciek.
- Tam się nie trafia na jakiś czas, tam się trafia na dożywocie - podkreśla.
- System jest tak skonstruowany, aby nigdy im nie udało spłacić najmniejszego nawet długu. Wpadają w pułapkę ekonomiczną, z której przez całe swoje życie nie mogą się wyplątać. Ich obciążenia przechodzą na dzieci - dodaje Agata.
Fabryki cegieł to nic innego jak forma współczesnego niewolnictwa ekonomicznego i dotyczy głównie chrześcijan. Dług staje się coraz większy i większy, że aby go spłacić, w fabryce musi pracować cała rodzina. Dzieci przestają chodzić do szkół albo nigdy nawet nie zaczynają edukacji. Wbrew prawu pracują fizycznie całymi dniami, często przez całe swoje życie. Kilkanaście godzien dziennie, siedem dni w tygodniu.
Narodziny i śmierć w dynastii niewolników
- Na terenach tych fabryk ludzie mieszkają, pracują, chorują i umierają - tłumaczy dalej Agata.
- Nie ma czegoś takiego jak odpracowanie zaciągniętej wcześniej pożyczki. Właściciele fabryk topią tych ludzi w długach - pomnażają je, coś dodają. To wszystko sprawia, że Pakistańczycy pracują tu całymi rodzinami do końca swojego życia, ich dzieci, wnuków. Tak powstaje dynastia niewolników - mówi Maciek.
I dodaje: - Zakładają tu rodziny, pobierają się, mają dzieci, które stają się kolejnymi niewolnikami. Dla właścicieli tych fabryk jest lepiej, żeby takich pracowników było jak najwięcej, ponieważ im więcej będzie wytworzonych cegieł, tym więcej przychodu otrzyma taki lichwiarz.
Tysiąc cegieł dziennie
- Pakistańczycy są zmuszeni do wyprodukowania tysiąca cegieł dziennie. Nie ma tu znaczenia czy ktoś jest sam, czy ma rodzinę, która może w tym pomóc, czy ktoś jest chory. Ludzie są zmuszani do takiej samej, kilkunastogodzinnej pracy - opowiada Agata.
- Osoby, które trafiły tu nie zaciągnęły pożyczki na narkotyki, alkohol, czy jakieś głupoty. W swojej biedzie pożyczyły pieniądze na sprawy niezbędne, jak leczenie kogoś z rodziny, który musiał trafić do szpitala albo umierał - mówi dalej Maciek.
Teren fabryki cegieł (Fot. fwjm.org)
- Kiedy jest duża rodzina, to dzienna produkcja cegieł idzie szybko, ale kiedy pracuje kobieta po wylewie czy mężczyzna po zawale albo matka z pięciorga małych dzieci i nie jest to możliwe, pracownicy fabryk cegieł są bici i poniżani. Straszne rzeczy tam się dzieją - opowiadają Strzyżewscy.
Rozmowy z właścicielami fabryk
- Nasz znajomy pastor powiedział, że prawnicy znaleźli sposób na to, by w legalny sposób, wydostać stamtąd tych ludzi i ten proces odwrócić. Skoro trafili za długi, to my chcemy je teraz spłacić i chcemy ich stamtąd zabrać - mówi Maciek i dodaje, że sprawa nie była jednak taka prosta, dlatego że ten proceder to układ mafijny. Rozmowy z właścicielami fabryk są trudne.
- Właściciele fabryk cegieł nie chcą jednak, żeby ktoś spłacał długi ich pracowników. Nie chcą tych 2 tys. dolarów, ponieważ taka rodzina zarabia rocznie dla nich około 70 tys. A pracują 10, 20, 30 lat - tłumaczy Maciek.
- Pastor zna osoby, które są jednak w stanie rozmawiać z lichwiarzami. To są mężczyźni, chrześcijanie, którzy na co dzień pracują w wojsku i policji, a po pracy służą Kościołowi. W grupie kilku osób jadą uzbrojeni na spotkanie z właścicielem fabryki i rozmawiają. Zazwyczaj odbywa się to w atmosferze gróźb, są obrzucani kamieniami, jednak są skuteczni w tym, co robią. W wielu przypadkach rozmowy idą gładko, ale są takie, gdzie jest trudno - mówi.
- Nasz znajomy i jego współpracownicy, pomagając tym ludziom w Pakistanie są bardzo odważni, bo tak naprawdę właściciele fabryk to skorumpowane środowisko, bardzo brutalne - dodaje Agata.
400 uwolnionych rodzin
Podczas swojego pobytu w Pakistanie Agata i Maciek pomogli w uwolnieniu jednej rodziny. Była to kobieta ze starszym mężem i dwoje dzieci: 8-letni syn i 12-letnia córka.
To był początek.
- Mieliśmy ich wyciągnąć z fabryki i na tym sprawa miała się zakończyć. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że to doszło do skutku. Ale u nas w kraju Polacy zaczęli pytać, czy nie ma więcej takich rodzin, którym można by było pomóc. Wiec zaczęliśmy dowiadywać i trafiła się kolejna rodzina i następne - mówi Agata.
- Później po uwolnieniu pierwszej rodziny, kiedy opowiadaliśmy o tym, co dzieje się w Pakistanie, inni ludzie tak byli dotykani przez Ducha Świętego, że zaczęli nas wspierać finansowo, by kolejna rodzina mogła mieć normalne życie. Wykupowali poszczególnie rodziny. Potem to nabierało rozmachu i bywało tak, że ta sama osoba, potrafiła wykupić pięć rodzin, oddając pieniądze, które sobie gdzieś tam zbierała - opowiada.
Uwolniona pakistańska rodzina, 15 maja 2023 (Fot. fwjm.org)
I tak Agata i Maciek i ich znajomy pastor rozpoczęli uwalnianie pakistańskich rodzin, które niewolniczo pracują w fabrykach cegieł. Pięć lat wystarczyło, by dzięki ich pomocy została zwrócona wolność blisko około 2 tys. osób, czyli 400 rodzinom.
Za wykupienie jednej z nich potrzeba około 2 tys. dolarów, czyli około 8-10 tys. złotych.
„Jesteś wolny, Twój dług został spłacony”
Żadna z rodzin po wykupieniu nie wróciła do fabryki cegieł.
Wolnym już Pakistańczykom „Fundacja Wszystko Jest Możliwe” zapewnia nowy start. Wszystkie uwolnione rodziny stoją na własnych nogach, są bardzo pracowite. Dzieci są posyłane do szkół.
Dla tych, które nadal pracują w fabrykach, są budowane szkoły na terenie ich miejsc pracy. W każdej z nich uczy się 25 dzieci.
- Wiele modlitw, poszukiwania rozwiązań i rozmowy doprowadziły do tego, że kilku właścicieli fabryk zgodziło się na to. „Dzieci będą się uczyły od 8.00 do 12.00. Cegły będą produkować potem” powiedzieli. To bardzo brutalne słowa, ale jak wiele znaczą i jak wielką dają szansę na wyrwanie się z życia w jakim tkwią ich rodzice - mówi Agata.
Uwolniona rodzina (Fot. fwjm.org)
- Wyciągnąć rodzinę z niewoli. To jest naprawdę wzruszające. Znajdujemy im pracę, mieszkanie, zyskują opiekę duchową, bo to często chrześcijanie. I są tak bardzo za to wdzięczni - tłumaczy.
Takie miłosierdzie wobec innych jest bardzo ewangeliczne.
- Idziemy i spłacamy długi innych - dodaje.
- Kiedyś jakaś rodzina zapytała mnie: „To do kogo teraz należymy”? A my mówimy im: „Należycie do Pana Boga. Zostaliście wyciągnięci, żeby być wolni”. I oni pytają nas, co teraz mają robić? A my mówimy im, żeby posłali dzieci do szkoły, zbierali pieniądze na chwile trudne, pomagali ludziom w potrzebie, których spotykają na swojej drodze pamiętając, co Bóg uczynił dla nich. I tak robią. I tak żyją - mówi dalej Maciej.
Rodziny, które otrzymały pomoc za pośrednictwem „Fundacji Wszystko Jest Możliwe”, odwiedzają w Pakistanie. Jak podkreślają, osoby, którym pomogli, umieją pomnożyć otrzymaną pomoc i rozsądnie żyć dalej.
Jakiś czas temu Strzyżewscy odwiedzili rodzinę, której pomogli.
Uwolniona rodzina (Fot. fwjm.org)
- Pukamy, otwierają nam. Widzimy zadbaną, zadowoloną rodzinę. I pytam ojca tej rodziny, co teraz robi na co dzień? On opowiada, że ma stragan z owcami i warzywami 10 km od domu i tak zarabia na życie. Zapytałem go, jak sobie radzi z codziennym pokonywaniem takiej odległości, a on odpowiada, że za pieniądze zarobione na straganie, kupił motocykl - opowiada Maciek.
Realna, sprawdzona pomoc Fundacji
- To naprawdę wielka radość, kiedy widzisz realną zmianę życiu tych ludzi i to, że potrafili tę szansę przyjąć i pomnożyć - mówi Agata.
- Ludzie często boją się dawać pieniądze na pomoc innym, bo obawiają się tego, na co pójdą ich pieniądze. Obawiają się, że dofinansują utrzymanie danej organizacji, a nie bezpośrednio potrzebujących ludzi, którym chcieliby pomoc - mówi Agata.
Maciej Strzyżewski (Fot. fwjm.org)
- Przez to, że mamy fundację i również nasz znajomy pastor, który pomaga bezpośrednio w Pakistanie ma fundację, wszystko jest zaksięgowane, dokumentowane. I sprawdzane przez nas, ponieważ jeździmy do Pakistanu i widzimy ludzi, którym pomogliśmy. To nie tak, że wysyłamy te pieniądze i mamy nadzieję, że tam się coś dobrego zadzieje - dodaje.
Chciałbym uwolnić rodzinę. Jak mogę to zrobić?
Jednak mimo tego ogromu cierpienia można konkretnie pomóc Pakistańczykom i ludzie czują, że mają realny wpływ i że mogą uratować czyjąś rodzinę.
- Sytuacja każdej rodziny jest sprawdzana na miejscu przez naszych współpracowników poznanych w Pakistanie, którzy przekazują nam informacje z pierwszej ręki o osobach, które takiej pomocy potrzebują. I wtedy ich wyciągamy. Każdy przypadek jest bardzo bardzo trudny. Ja potem piszę na stornie naszej Fundacji o tym, co zrobiliśmy i ludzie dzwonią - mówi Maciek.
I dodaje: - Osoba, która zgłasza się do nas i pomaga finansowo tym rodzinom dokładnie wie, co się wydarzy z jej pieniędzmi. Dajemy raport, w którym pokazujemy czy wykupimy rodzinę, czy wybudujemy studnię, czy otworzymy szkołę, czy zakupimy tysiąc kolejnych Biblii.
Wykup jednej rodziny to około 8-10 tys. złotych. - 10 tys. złotych. I jak sobie pomyślisz, że za tyle mogłabyś mieć luksusowe wakacje z rodziną. Tu za 10 tys. złotych możesz dać komuś życie - mówi Agata.
- Ludzie pytają nas, czy prowadzimy zbiórki. A my w ogóle ich nie prowadzimy i co dwa albo trzy dni uwalniamy rodzinę. Czasami codziennie - dodaje Maciek.
Aby pomóc w uwalnianiu pakistańskich rodzin można złożyć darowiznę na rzecz „Fundacji Wszystko Jest Możliwe”. Wszelkie szczegółowe informacje na ten temat znajdują się pod jej adresem internetowym.
Historie konkretnych ludzi
Pakistańskim rodzinom jest zwracana wolność. Zmianę widać po ich twarzach. - Teraz rozpromienione, wcześniej widzieliśmy mętny wzrok. Dzieci idą do szkoły. Te zmiany są naprawdę dramatyczne - mówi Agata.
Maciej pisze historie rodzin uwolnionych Pakistańczyków, które można przeczytać na stronie Fundacji.
Za miesiąc będzie w Pakistanie, po raz ósmy.
- Właśnie uwalniamy kolejną rodzinę. 41 lat pracują niewolniczo w fabryce cegieł. I oczywiście fabryka nie chce, żeby ktoś spłacał ich długi, chce żeby ci ludzie pracowali do końca życia i zarabiali 70 tys. dolarów rocznie. Siedzę właśnie dzisiaj od rana i przygotowuje wszystko, aby kolejne dziesięć rodzin zostało uwolnionych - mówi Maciek.
- Ci ludzie jeszcze nie wiedzą o tym, że niedługo będą wolni - podkreśla.
Strzyżewscy budują również w Pakistanie studnie z czystą wodą, z których korzystają całe wioski, pomagają przy budowaniu szkół, wspierają sierociniec. Szczegóły tego wsparcia są podane na stornie ich Fundacji.
Agata Strzyżewska z pakistańskim dziećmi (Fot. fwjm.org)
* * *
W ramach bezwarunkowej pomocy „Fundacji Wszystko Jest Możliwe” Agaty i Macieja Strzyżewskich zwracana jest wolność i godność całym pakistańskim rodzinom. Koszt wykupienia jednej z nich z przymusowej pracy w fabryce cegieł, to około 2 tys. dolarów.
Aby to zrobić należy złożyć darowiznę na rzecz Fundacji. Wszelkie szczegółowe informacje znajdują się pod adresem „Fundacji Wszystko Jest Możliwe”.
Agata i Macek w Pakistanie (fwjm.org)
Skomentuj artykuł