Wypadek autokaru w Chorwacji: do Polski wróciły osoby z mniejszymi obrażeniami
Do Polski wróciły ci poszkodowani w wypadku autokaru, które podczas transportu mogły siedzieć - powiedział PAP dr Artur Zaczyński, zastępca dyrektora ds. Medycznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie oraz szef Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej. Osoby, które siedziały z tyłu mają mniejsze obrażenia - dodał.
W niedzielę po południu cztery osoby ranne w wypadku w Chorwacji opuściły już Centralny Szpital Kliniczny MSWiA.
Dr Artur Zaczyński był w sobotę z polską delegacją w Zagrzebiu. Pytany, z jakimi rodzajami obrażeń mamy do czynienia w przypadku wypadku autokarowego, do którego doszło w sobotę w Chorwacji, dr Artur Zaczyński wyjaśnił, że "są to urazy wysokoenergetyczne". - Oznacza to, że na krótkim dystansie duża siła, energia kinetyczna, przerabia się w energię potencjalną. Cały uraz jest kompensowany przez wszystko, co się znajduje w autokarze, m.in. przez ciała ludzi - powiedział. Zaznaczył także, że "ponadto, kiedy autokar się złamał, to te mechaniczne urazy związane z przemieszczeniem się części pojazdu, spowodowały olbrzymie zniszczenia szczególnie w pierwszej części autobusu - urazy klatki piersiowej, urazy brzucha, urazy kończyn, urazy kręgosłupa, szczególnie jego dolnego odcinka".
Osoby, które siedziały z tyłu, mają mniejsze obrażenia
Zaczyński zaznaczył, że nie bez znaczenia jest również to, że podczas zdarzenia poszkodowani siedzieli. - Te osoby, które siedziały z tyłu oraz w miejscach, gdzie trajektoria siły uderzenia była mniejsza, mają mniejsze obrażenia. Jednak takich osób jest naprawdę bardzo, bardzo niewiele. Cztery osoby, które w nocy wróciły z nami, podczas wypadku musiał siedzieć w bardzo specyficzny sposób, ponieważ ich stan jest taki, a nie inny - podkreślił.
Jednocześnie - jak podkreślił dr Zaczyński - przy wypadkach komunikacyjnych nie ma normy, jeśli chodzi o obrażenia uczestników zdarzenia. - Crash testy nie równają się faktycznym zachowaniom podczas wypadku pojazdów mechanicznych, a już szczególnie autobusów - zaznaczył. Wyjaśnił, że obrażenia zależą od tego, jaki przebieg miało zdarzenie. - Inne obrażenia są przy zderzeniu ze ścianą, z innym samochodem, w uderzeniu bocznym czy wtedy, kiedy autobus spada w dół i z rozpędzonej prędkości zatrzymuje się na skarpie. Inaczej jeszcze będzie wtedy, kiedy pojazd leciał z prędkością kątową, czyli spadał w dół i jeszcze był rozpędzony, kiedy uderzył w skarpę pod kątem - wyjaśnił.
- W przypadku poszkodowanych w Chorwacji nie możemy mówić o ekstraordynaryjnych obrażeniach, ponieważ wynikają one z tego, w jakim rejonie i ułożeniu terenu doszło do wypadku - powiedział. - Pamiętajmy również, że pasażerowie byli w autobusie rozmieszczeni w sposób przypadkowy: nie ma przecież normy mówiącej, że osoby w starszym wieku siedzą z tyłu, a w młodszym wieku z przodu. Wśród osób poszkodowanych są więc zarówno osoby młode, rocznik ’90, jak i osoby starsze - podkreślił dr Zaczyński.
Poszkodowani Polacy pod dobrą opieką
Zapytany o pomoc, jaka została udzielona poszkodowanym na poziomie Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych, lekarz podkreślił, że "standardy chorwackie to standardy europejskie". - Oznacza to wszystkie zachowania typu triaż, segregacja i oczywiście postawienie SOR-u w stan gotowości ze zdwojonymi siłami - zaznaczył.
Przypomniał, że poszkodowani byli przywiezieni do szpitali "na granicy dyżurów, wobec tego dyżur nocny został, aby wspomagać dyżur dzienny". Zaznaczył także, że "dodatkowe siły i środki zostały zapewnione". - Jeżeli byli chirurdzy danej specjalizacji, to oni przyjeżdżali do pacjenta. To wczoraj minister zdrowia ładnie wytłumaczył w chorwackiej telewizji - to nie pacjent jechał do chirurga, tylko to chirurg był ściągany do ośrodka, do którego byli przewożeni pacjenci - podkreślił.
Najciężej ranni pacjenci zostali rozlokowani - po sześć osób - do trzech szpitali w Zagrzebiu, reszta pacjentów trafiła do północnej części Chorwacji. - Większość z nich jest w stanie poważnym, niektórzy są w śpiączce farmakologicznej, niektórzy są nieprzytomni, niektórzy są przytomni, ale jeszcze w warunkach intensywnej terapii. Kilka osób z mniejszymi obrażeniami, ale uniemożliwiającymi transport w pozycji siedzącej i wymagających jeszcze dodatkowej obserwacji ze względu na kinetykę urazów, zostało w szpitalach - poinformował.
Osoby, które wróciły już do Polski, mogły wrócić w pozycji siedzącej. - One też już po prostu chciały wracać do Polski - zaznaczył. Dr Artur Zaczyński podkreślił, że "po powrocie jeszcze sprawdziliśmy stan tych pacjentów, którzy przylecieli w nocy".
- Pacjent w pierwszej dobie po urazie wymaga hospitalizacji bez względu nawet na to, jak się czuje. Czterech poszkodowanych zostało przewiezionych do Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. Mieli jeszcze powtórne sprawdzenie parametrów życiowych w ramach Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i trafili na poszczególne oddziały zgodnie z dolegliwościami - powiedział. Pacjenci są również pod opieką psychologów. - Wczoraj długo, już w czasie podróży, rozmawiali z nimi psychologowie - zaznaczył.
Kiedy powrót pozostałych poszkodowanych?
Zapytany o perspektywy powrotu pozostałych poszkodowanych do Polski, lekarz podkreślił, że "jesteśmy cały czas w kontakcie ze wszystkimi szefami szpitali, gdzie są hospitalizowani chorzy". - Mamy w tej chwili raport, z którego wynika, że stan chorych jest stabilny. Ci, którzy mieli zostać zoperowani, zostali zoperowani, nic się nie wydarzyło takiego, co by powodowało pogorszenie ich stanu. Jeszcze kilka osób wymaga odroczonych, kilkuetapowych operacji, ale one są już zaplanowane. Są również pacjenci, których stan jest stabilny, ale którzy wymagali pozostawania w szpitalach, ponieważ wymagają transportu w pozycji leżącej. To jest około dziesięciu osób. Reszta chorych jest nadal w stanach, które wymagają intensywnej terapii - poinformował dr Artur Zaczyński.
Wskazał również, że Zespół Pomocy Humanitarno-Medycznej i polskie Lotnicze Pogotowie Ratunkowe planują rodzaje transportu. - Pamiętajmy również, że jest też ubezpieczyciel wycieczki. Wszystko musi zostać zatem przeprowadzone w porozumieniu z nim, takie jest prawo międzynarodowe - zaznaczył. Zaczyński jednocześnie zapewnił, że "jesteśmy jak najbardziej chętni do pomocy". - Każdemu, kto tylko będzie jej chciał, udzielimy niezbędnej pomocy w zabezpieczeniu transportu medycznego - podkreślił.
Źródło: PAP / pk
Skomentuj artykuł