"Znam świadectwo syna, który podczas bliskiego doświadczenia śmierci widział, jak modlący się w jego intencji ojciec ściąga ze ściany obraz Jezusa Miłosiernego, kładzie na podłodze i czuwa przy nim. Gdy syn powiedział o tym po odzyskaniu przytomności, zdziwiony ojciec zapytał: «Skąd wiesz? Nie możesz tego wiedzieć!». «Słyszałem cię i widziałem!» - odparł syn, który przecież wtedy znajdował się na sali operacyjnej". Ks. Wiktor Szponar, badacz bliskiego doświadczenia śmierci (NDE - Near-death experience) i autor książek zawierających świadectwa osób, które je przeżyły, w szczerej rozmowie z Piotrem Kosiarskim opowiada o tym, jak cienka jest granica między rzeczywistością materialną i duchową.
"Znam świadectwo syna, który podczas bliskiego doświadczenia śmierci widział, jak modlący się w jego intencji ojciec ściąga ze ściany obraz Jezusa Miłosiernego, kładzie na podłodze i czuwa przy nim. Gdy syn powiedział o tym po odzyskaniu przytomności, zdziwiony ojciec zapytał: «Skąd wiesz? Nie możesz tego wiedzieć!». «Słyszałem cię i widziałem!» - odparł syn, który przecież wtedy znajdował się na sali operacyjnej". Ks. Wiktor Szponar, badacz bliskiego doświadczenia śmierci (NDE - Near-death experience) i autor książek zawierających świadectwa osób, które je przeżyły, w szczerej rozmowie z Piotrem Kosiarskim opowiada o tym, jak cienka jest granica między rzeczywistością materialną i duchową.
"Jeśli jesteśmy przebodźcowani, musimy znaleźć swoją «mini pustynię» - jezioro, ławkę w parku, leśną ścieżkę, krzesło… Nadzieja ma to do siebie, że jest potężną siłą, ale musimy dać jej przestrzeń, by mogła zadziałać. Jeśli jesteśmy napchani tyloma rzeczami, ona nie ma się jak między nie wcisnąć" - mówi znany podróżnik.
"Jeśli jesteśmy przebodźcowani, musimy znaleźć swoją «mini pustynię» - jezioro, ławkę w parku, leśną ścieżkę, krzesło… Nadzieja ma to do siebie, że jest potężną siłą, ale musimy dać jej przestrzeń, by mogła zadziałać. Jeśli jesteśmy napchani tyloma rzeczami, ona nie ma się jak między nie wcisnąć" - mówi znany podróżnik.
"Osoby z depresją potrafią bardzo skutecznie ukrywać swoje cierpienie. Najczęściej występującą dziś odmianą tej choroby jest tak zwana depresja wysokofunkcjonująca. Cierpiące na nią osoby są w stanie normalnie pracować, a otoczenie nie ma pojęcia o ich problemach. Nie oznacza to jednak, że cierpią mniej. Po prostu wkładają znacznie więcej wysiłku w ukrywanie choroby, bo tak łatwiej im funkcjonować" - mówi Agnieszka Huf, autorka książki "Szczeliny. Bóg w popękanej psychice".
"Osoby z depresją potrafią bardzo skutecznie ukrywać swoje cierpienie. Najczęściej występującą dziś odmianą tej choroby jest tak zwana depresja wysokofunkcjonująca. Cierpiące na nią osoby są w stanie normalnie pracować, a otoczenie nie ma pojęcia o ich problemach. Nie oznacza to jednak, że cierpią mniej. Po prostu wkładają znacznie więcej wysiłku w ukrywanie choroby, bo tak łatwiej im funkcjonować" - mówi Agnieszka Huf, autorka książki "Szczeliny. Bóg w popękanej psychice".
"Osoby, z którymi spotykam się w mojej pracy zawodowej, nie zawsze wiedzą, że jestem osobą wierzącą, ale ja mimo to żyję wartościami, które są moje i - będąc razem z nimi w świecie - nasłuchuję. Myślę, że idealną sytuacją byłoby to, gdyby świeccy, żyjący na obrzeżach Kościoła - zanurzeni w świecie, ale z Panem Bogiem w sercu - mogli iść do braci biskupów i powiedzieć im, czego świat dzisiaj potrzebuje. Gdyby taki dialog i przepływ był naturalny. Ja niestety tego nie doświadczam" - mówi Maja Moller, aktywna zawodowo mama dwójki dzieci, na co dzień dentystka i magister psychologii. Od lat zakochana w swoim mężu, od zawsze i chyba z wzajemnością - w życiu i górach.
"Osoby, z którymi spotykam się w mojej pracy zawodowej, nie zawsze wiedzą, że jestem osobą wierzącą, ale ja mimo to żyję wartościami, które są moje i - będąc razem z nimi w świecie - nasłuchuję. Myślę, że idealną sytuacją byłoby to, gdyby świeccy, żyjący na obrzeżach Kościoła - zanurzeni w świecie, ale z Panem Bogiem w sercu - mogli iść do braci biskupów i powiedzieć im, czego świat dzisiaj potrzebuje. Gdyby taki dialog i przepływ był naturalny. Ja niestety tego nie doświadczam" - mówi Maja Moller, aktywna zawodowo mama dwójki dzieci, na co dzień dentystka i magister psychologii. Od lat zakochana w swoim mężu, od zawsze i chyba z wzajemnością - w życiu i górach.
Miała zginąć sama, w nocy, skacząc z mostu. Kiedy przeszła na drugą stronę barierki i robiła krok w ciemność, ktoś niespodziewanie pojawił się za nią, chwycił i ostrożnie pomógł z powrotem stanąć po bezpiecznej stronie. Próbowała skoczyć z mostu kolejowego, na którym nie miało prawa nikogo być! A jednak. Do dziś nie wie, kto jej pomógł, nie pamięta jego twarzy, nie jest nawet pewna, czy z nim rozmawiała. Bez zawahania mówi jednak, że ktoś na pewno tam był. I że zesłał go Bóg.
Miała zginąć sama, w nocy, skacząc z mostu. Kiedy przeszła na drugą stronę barierki i robiła krok w ciemność, ktoś niespodziewanie pojawił się za nią, chwycił i ostrożnie pomógł z powrotem stanąć po bezpiecznej stronie. Próbowała skoczyć z mostu kolejowego, na którym nie miało prawa nikogo być! A jednak. Do dziś nie wie, kto jej pomógł, nie pamięta jego twarzy, nie jest nawet pewna, czy z nim rozmawiała. Bez zawahania mówi jednak, że ktoś na pewno tam był. I że zesłał go Bóg.
KAI / jk
W sobotę 9 sierpnia, po Mszach św. odprawionych w kaliskich parafiach, wyruszyła do Częstochowy najstarsza z pieszych polskich pielgrzymek. Na pierwszym postoju pątników pobłogosławił biskup kaliski Damian Bryl, który przeszedł z pielgrzymami jeden etap.
W sobotę 9 sierpnia, po Mszach św. odprawionych w kaliskich parafiach, wyruszyła do Częstochowy najstarsza z pieszych polskich pielgrzymek. Na pierwszym postoju pątników pobłogosławił biskup kaliski Damian Bryl, który przeszedł z pielgrzymami jeden etap.
"Niestawianie warunków na początku jest punktem wyjścia. Niejednokrotnie widzę u siebie - ale też u ludzi, z którymi współpracuję - niecierpliwość. Nieraz chcielibyśmy od razu widzieć ewangeliczne owoce. Ale czasami warto poczekać. Gdy Jezus wędrował z uczniami do Emaus, tak naprawdę towarzyszył tym, którzy - wychodząc z Jerozolimy - oddalali się od krzyża i Zmartwychwstałego, a więc również od nadziei. Szli rozczarowani. Ale Jezus i tak cały czas przy nich był. Możemy więc i my towarzyszyć ludziom, których życie się komplikuje, odbiega od ewangelicznych zasad i w pewnym momencie zaproponować im inną drogę" - mówi bp Artur Ważny.
"Niestawianie warunków na początku jest punktem wyjścia. Niejednokrotnie widzę u siebie - ale też u ludzi, z którymi współpracuję - niecierpliwość. Nieraz chcielibyśmy od razu widzieć ewangeliczne owoce. Ale czasami warto poczekać. Gdy Jezus wędrował z uczniami do Emaus, tak naprawdę towarzyszył tym, którzy - wychodząc z Jerozolimy - oddalali się od krzyża i Zmartwychwstałego, a więc również od nadziei. Szli rozczarowani. Ale Jezus i tak cały czas przy nich był. Możemy więc i my towarzyszyć ludziom, których życie się komplikuje, odbiega od ewangelicznych zasad i w pewnym momencie zaproponować im inną drogę" - mówi bp Artur Ważny.
"Myślę, że każdy z nas żyje nadzieją - oczekiwaniem, że wszystko będzie dobrze. Jadąc na wyprawę nikt przecież nie zakłada, że doświadczy porażki, albo że stanie się coś złego. Każdy jedzie z nadzieją, że stanie na szczycie. W górach wszyscy posługujemy się nadzieją. I choć każdy rozumie ją w nieco inny sposób, myślę, że jest ona osiągnięciem tego, o co się poprosiło. Jedni proszą naturę, inni proszą Boga". Piotr Krzyżowski - pierwszy człowiek w historii, który zdobył Lhotse, a następnie bez wsparcia tragarzy i tlenu, w jednym ataku szczytowym, bez schodzenia poniżej obozu czwartego, wszedł na Mount Everest - opowiada o swojej pasji, wierze i o tym, skąd czerpie nadzieję w strefie śmierci.
"Myślę, że każdy z nas żyje nadzieją - oczekiwaniem, że wszystko będzie dobrze. Jadąc na wyprawę nikt przecież nie zakłada, że doświadczy porażki, albo że stanie się coś złego. Każdy jedzie z nadzieją, że stanie na szczycie. W górach wszyscy posługujemy się nadzieją. I choć każdy rozumie ją w nieco inny sposób, myślę, że jest ona osiągnięciem tego, o co się poprosiło. Jedni proszą naturę, inni proszą Boga". Piotr Krzyżowski - pierwszy człowiek w historii, który zdobył Lhotse, a następnie bez wsparcia tragarzy i tlenu, w jednym ataku szczytowym, bez schodzenia poniżej obozu czwartego, wszedł na Mount Everest - opowiada o swojej pasji, wierze i o tym, skąd czerpie nadzieję w strefie śmierci.
"Kiedy opublikowałem ten wpis, pojawiła się grupa ludzi, stosunkowo niewielka, którzy bardzo negatywnie na niego zareagowali. Myślę, że wynika to z niezrozumienia, czym jest przemoc seksualna. Warto zaznaczyć, że nie sprowadza się ona tylko do pojęcia przemocowego aktu seksualnego. Jest to całe spektrum, wachlarz różnych czynności seksualnych. We wspomnianym wpisie podałem przykład: »Wyobraźmy sobie, że ktoś rozbiera nas do naga i przywiązuje do Kolumny Zygmunta na Placu Zamkowym w Warszawie«" - mówi Mateusz Filipowski OCD, rekolekcjonista, kierownik duchowy i duszpasterz osób wykorzystanych seksualnie.
"Kiedy opublikowałem ten wpis, pojawiła się grupa ludzi, stosunkowo niewielka, którzy bardzo negatywnie na niego zareagowali. Myślę, że wynika to z niezrozumienia, czym jest przemoc seksualna. Warto zaznaczyć, że nie sprowadza się ona tylko do pojęcia przemocowego aktu seksualnego. Jest to całe spektrum, wachlarz różnych czynności seksualnych. We wspomnianym wpisie podałem przykład: »Wyobraźmy sobie, że ktoś rozbiera nas do naga i przywiązuje do Kolumny Zygmunta na Placu Zamkowym w Warszawie«" - mówi Mateusz Filipowski OCD, rekolekcjonista, kierownik duchowy i duszpasterz osób wykorzystanych seksualnie.
W Glichowie, w domu podarowanym zakonowi, od września 2024 roku mieszkają razem bracia kapucyni i czterej mężczyźni z doświadczeniem bezdomności. Wspólnie modlą się, pracują i budują relacje oparte na Ewangelii. "Nasza nadzieja wypływa z Bożego Słowa. Przykładem jest Psalm 68 i werset: »Bóg przygotowuje dom dla opuszczonych«. Rozważając ten psalm, a szczególnie wspomniany fragment, postanowiliśmy na jego podstawie kształtować w sobie chrześcijańską nadzieję. To zdanie ma jednak dalszy ciąg" - mówi brat Tadeusz Starzec OFMCap.
W Glichowie, w domu podarowanym zakonowi, od września 2024 roku mieszkają razem bracia kapucyni i czterej mężczyźni z doświadczeniem bezdomności. Wspólnie modlą się, pracują i budują relacje oparte na Ewangelii. "Nasza nadzieja wypływa z Bożego Słowa. Przykładem jest Psalm 68 i werset: »Bóg przygotowuje dom dla opuszczonych«. Rozważając ten psalm, a szczególnie wspomniany fragment, postanowiliśmy na jego podstawie kształtować w sobie chrześcijańską nadzieję. To zdanie ma jednak dalszy ciąg" - mówi brat Tadeusz Starzec OFMCap.
Jedni mówią, że "jest matką głupich". Inni uważają, że "nie może zawieść" i "umiera jako ostatnia". Czym tak naprawdę jest nadzieja i dlaczego Kościół właśnie teraz nam o niej przypomina? Niemal na półmetku ogłoszonego przez papieża Franciszka Roku Jubileuszowego - którego hasło brzmi "Pielgrzymi nadziei" - warto zastanowić się, czy cnota, o której ostatnio tyle się mówi, jest naprawdę obecna w naszym życiu.
Jedni mówią, że "jest matką głupich". Inni uważają, że "nie może zawieść" i "umiera jako ostatnia". Czym tak naprawdę jest nadzieja i dlaczego Kościół właśnie teraz nam o niej przypomina? Niemal na półmetku ogłoszonego przez papieża Franciszka Roku Jubileuszowego - którego hasło brzmi "Pielgrzymi nadziei" - warto zastanowić się, czy cnota, o której ostatnio tyle się mówi, jest naprawdę obecna w naszym życiu.
Wielka machina wydarzeń jubileuszowych ruszyła na dobre. Na ‘pierwszy ogień poszli’ dziennikarze i pracownicy mediów. Drzwi święte zostały otwarte miesiąc temu, ale zapowiedziana i zorganizowana pierwsza grupa ‘branżowa’ przez ten mijający weekend wypełniała rzymskie bazyliki i aule. Po raz kolejny sprawdziła się obserwacja, że w tego typu wydarzeniach najważniejsze to wyznaczenie daty i formuły spotkania. Spodziewano się bowiem 6 tys. uczestników, a pojawiło się prawie 10 tys., co jest dobrym prognostykiem. Zapowiada, że Jubileusz 2025 będzie wielkim wydarzeniem.
Wielka machina wydarzeń jubileuszowych ruszyła na dobre. Na ‘pierwszy ogień poszli’ dziennikarze i pracownicy mediów. Drzwi święte zostały otwarte miesiąc temu, ale zapowiedziana i zorganizowana pierwsza grupa ‘branżowa’ przez ten mijający weekend wypełniała rzymskie bazyliki i aule. Po raz kolejny sprawdziła się obserwacja, że w tego typu wydarzeniach najważniejsze to wyznaczenie daty i formuły spotkania. Spodziewano się bowiem 6 tys. uczestników, a pojawiło się prawie 10 tys., co jest dobrym prognostykiem. Zapowiada, że Jubileusz 2025 będzie wielkim wydarzeniem.
Vaticannews / jk
Słynna bazylika Sagrada Familia w Barcelonie jest miejscem, w którym można uzyskać odpust w Roku Jubileuszowym. „W tej świątyni otwierają się na Boga serca nawet najbardziej zamknięte”.
Słynna bazylika Sagrada Familia w Barcelonie jest miejscem, w którym można uzyskać odpust w Roku Jubileuszowym. „W tej świątyni otwierają się na Boga serca nawet najbardziej zamknięte”.
{{ article.published_at }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}