Mama zmarłego 11-letniego aktora: mocno wierzył w Pana Boga
Nie milkną echa tragicznego wypadku, do jakiego doszło pod koniec listopada z udziałem 11-letniego aktora Nikodema Mareckiego. Tydzień po wypadku głos zabrała jego mama, która przyznała, że chłopiec "mocno wierzył w Pana Boga i zawsze najpierw widział drugiego człowieka".
Śmierć 11-letniego aktora
Nikodem Marecki wystąpił w "Białej odwadze", "Zołzie" i "Szpitalu św. Anny". Zginął 27 listopada w miejscowości Szczepanowice w Małopolsce. Chłopiec zginął pod kołami samochodu dostawczego po tym, jak chwilę później wysiadł z autobusu szkolnego.
Pogrzeb 11-latka odbył się w środę 3 grudnia w Niedźwiedniku. Ks. Bronisław Pituła, proboszcz tamtejszej parafii wyznał, że "tuż po wypadku, gdy 11-letni Nikodem nie wiedział, co się stało, jego mama klęcząca przy synu, powiedziała: 'miałeś wypadek', na co on odpowiedział: 'O Matko Boska'".
– Nikodem w ten sposób zawierzył się Matce Bożej – stwierdził kapłan.
Nikodem mocno wierzył w Boga
Pani Iwona, mama Nikodema, wypowiedziała się na jego temat w rozmowie z "Super Expressem" tydzień po pogrzebie. Chociaż wraz z rodziną przeżywa trudny okres przyznała, że bardzo pomaga jej wiara.
– Jesteśmy wierzący. Wiem, że jemu jest tam dobrze, jestem spokojna o syna. Nikodem także mocno wierzył w Pana Boga, był u komunii, miał wszystkie pierwsze piątki. Był bardzo empatycznym dzieckiem, zawsze najpierw widział drugiego człowieka. Nawet w liście do Św. Mikołaja poprosił o zdrowie dla rodziny – powiedziała mama młodego aktora.
Kobieta ujawniła też ostatnie słowa syna, jakie powiedział przed śmiercią: "Jestem Nikodem i nic mnie już nie boli".
Źródło: stacja7.pl / red.


Skomentuj artykuł