"Nie mogę z tym żyć". Zabójca księdza z Kłobucka przed sądem
„Nie poszedłem tam z zamiarem zabicia” – mówił przed Sądem Okręgowym w Częstochowie Tomasz J., mężczyzna oskarżony o zabicie ks. Grzegorza Dymka - proboszcza parafii Najświętszej Maryi Panny Fatimskiej w Kłobucku. Dziś ruszy proces ws. tej zbrodni. Tomaszowi J. grozi nawet dożywotnie więzienie - podaje RMF FM24.
– W życiu bym nikogo nie skrzywdził, nawet zwierzęcia, a co dopiero drugiego człowieka – przekonywał po odczytaniu przez prokuratora zarzutów Tomasz J. – Bardzo przepraszam, wiem, że te słowa nic nie znaczą. Jest mi bardzo przykro, bardzo. Cały czas myślę o samobójstwie, bo nie mogę z tym żyć. W sercu mam pustkę i żal.
Mężczyzna tłumaczył, że zaplanował kradzież, bo miesiąc wcześniej usłyszał, jak dwie panie w sklepie mówiły, że duchowny ma dużo pieniędzy i sejf. Wyjaśnił, że motywem jego działania były problemy finansowe – podaje portal.
– Myślałem, że ksiądz się wystraszy, da mi te pieniądze – relacjonował Tomasz J. Z jego relacji wynika, że gdy wszedł na teren plebanii, doszło do szarpaniny i obaj z księdzem upadli
Napastnik założył na ręce proboszcza trytytki. Użył też taśmy, która owinął głowę kapłana. Kiedy usłyszał głosy przy budynku plebanii, postanowił uciekać.
Tomasz J. był przed sądem pytany m.in. o wykonywaną w przeszłości pracę. Przekazał, że przez półtora roku w policji odbywał zastępczą służbę wojskową.
Do zabójstwa ks. Grzegorza Dymka doszło 13 lutego w garażu plebanii przy ul. Kochanowskiego w Kłobucku. Policjanci dostali sygnał, że słychać stamtąd wołanie o pomoc i odgłosy walki.
Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, zauważyli mężczyznę w kominiarce, który przeskoczył przez płot i wsiadł do samochodu. Udało im się go zatrzymać. Jak relacjonuje częstochowska prokuratura, znaleźli przy nim m.in. kominiarkę, sekator i przedmiot przypominający broń palną.
Ksiądz leżał na podłodze garażu. Miał skrępowane ręce. Napastnik owinął jego usta i nos taśmą streczową. Lekarz stwierdził zgon duchownego. Sekcja zwłok wykazała, że ksiądz został uduszony. Prokuratura przedstawiła Tomaszowi J. zarzut zabójstwa duchownego i usiłowania rozboju na jego szkodę. Podczas śledztwa Tomasz J. przyznał się do zarzucanej mu zbrodni i odmówił złożenia wyjaśnień. Tomasz J. nie był wcześniej karany, teraz grozi mu od 15 do 30 lat więzienia albo dożywocie.
RMF FM24/dm


Skomentuj artykuł