„Ciociu, czy będziesz moją mamą? Wujku, będziesz moim tatą?”  

(fot. pytanienasniadanie.tvp.pl)
pytanienasniadanie.tvp.pl / pp

Gdy Jerzy miał dwa lata został odebrany od rodziców biologicznych. Dziś, jako dorosły mężczyzna, opowiada o wyjątkowym miejscu, do którego trafił.

Gośćmi programu „Pytanie na śniadanie” byli Jerzy Gródek, były podopieczny Domu Dziecka w Żmiącej, ojciec Artur Demkowicz, jezuita i Paweł Mader, wolontariusz i syn założycieli domu. Mężczyźni opowiadali o tym, jak wyjątkowym miejscem jest Dom Dziecka w Żmiącej, przybliżyli też swoje prywatne wspomnienia z tego miejsca.

DEON.PL POLECA

Jerzy miał 2 lata kiedy został odebrany od rodziców biologicznych, jego brat miał 4. Ich adopcyjni rodzice tak pragnęli córki, że po kilku latach adoptowali też dziewczynkę. „Z opowieści brata wiem, że w domu biologicznym był alkohol, tata siedział w więzieniu” – wspomina dziś dorosły już mężczyzna.

Opowiada też o tym, jak wyglądało jego pierwsze spotkanie z nowymi rodzicami. Miał wtedy 2 lata. „Zadałem im pytanie: Ciociu, czy będziesz moją mamą? Tato, czy będziesz moim tatą?”.

Po trzecim spotkaniu para była zdecydowana, że adoptuje Jurka i jego brata.

Paweł, syn Katarzyny i Jana Mader, czyli założycieli Domu Dziecka i Ośrodka Adopcyjnego "Dzieło Pomocy Dzieciom, opowiedział natomiast o swoich doświadczeniach w byciu wolontariuszem w tym miejscu. „Mamy dwie formy wolontariatu, całoroczny i wakacyjny. Podczas wakacji przyjeżdżają do nas wolontariusze ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec, uczą dzieci języka angielskiego” -mówił.

Przytoczył też słowa jednego z wolontariuszy z USA: „Myślałem, że lecę do Polski pomagać dzieciom, a okazało się, że dzieci mi pomogły”.

Dziennikarka pytała też gości o to, czym ten dom dziecka różni się od innych.

„Od samego procesu adopcji ludzie, którzy tu przyjeżdżają są zdziwieni, bo na początku wszystkie dzieci cieszą się na ich widok, później zostaje kilkoro, a po kilku spotkaniach jedno czy dwoje dzieci. Okazuje się, że to właśnie dzieci wybierają sobie rodziców” – tłumaczy ojciec Artur Demkowicz.

Jezuita opowiada też o tym, jak wyglądały początku Domu Dziecka w Żmiącej. Wspomina, że wszystko zaczęło się od jezuickich studentów, którzy zbierali się razem i chodzili do domów dziecka w latach 80-tych. „Widzieli dużo smutku i uznali, że trzeba tym dzieciom przywrócić uśmiech. Zgłosili sprawę do przełożonych, którzy mieli wtedy okazję zakupić 10 hektarowe gospodarstwo właśnie w Żmiącej. W latach 90-tych udało się sformalizować Fundację” – przytacza o. Demkowicz.

Cały wywiad można zobaczyć tutaj: Jak działa Jezuicki Dom Pomocy Dzieciom? Wolonatriusze, którzy zmianiają życie dzieci i swoje...

***

Każdy kto chce wesprzeć Dom Dziecka w Żmiącej może to zrobić wpłacając darowiznę:

Dzieło Pomocy Dzieciom
Fundacja Ruperta Mayera

ul. Rajska 10, 31-124 Kraków

bank: PKO BP I O/Kraków
nr konta:72 1020 2892 0000 5102 0169 7192
(IBAN) PL 72 1020 2892 0000 5102 0169 7192
Kod BIC (SWIFT): BPKOPLPW

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

„Ciociu, czy będziesz moją mamą? Wujku, będziesz moim tatą?”  
Komentarze (1)
MS
~Małgorzata S
9 września 2020, 23:38
Szkoda,że w wywiadzie nie wspomniano osoby KS profesora Ludwika Piechnika.To on był spirytus movenstego Dzieła.To smutne,że jezuici pomijają ten "drobny " historyczny szczegół.