Cudowne uzdrowienie Prymasa Tysiąclecia

(fot. shutterstock.com)
Szymon Żyśko

Kardynał Stefan Wyszyński jest jedną z najsilniejszych i najbardziej charyzmatycznych postaci Kościoła w Polsce. Mało osób wie jednak, że jego droga do kapłaństwa była ciężka. Nikt nie dawał nawet cienia szansy chorowitemu klerykowi. Do czasu, aż został cudownie uzdrowiony.

Historia wydarzyła się w roku 1924. Młody Stefan Wyszyński od zawsze był słabego zdrowia. Rodzice szczególnie o niego dbali, chociaż nauczony był też ciężkiej pracy. Kilka tygodni przed święceniami kapłańskimi zapada na tyfus, chorując jednocześnie na zapalenie płuc. W ciężkim stanie trafia do szpitala. Zaangażowanie jednej z sióstr zakonnych, która opiekuje się nim w izolatce, sprawia, że kleryk Wyszyński wraca powoli do zdrowia. Ona również wybłagała u biskupa, by udzielił święceń choremu diakonowi, gdy tylko wyzdrowieje. Niestety na ten czas jego święcenia ze względu na stan zdrowia zostają zawieszone. Diakon Stefan zostaje wysłany do małej wielkopolskiej wioseczki na rekonwalescencję.

Tak przyszły prymas trafia do Lichenia. Na miejscu angażuje się w pomoc miejscowym księżom w pracy duszpasterskiej, spisuje między innymi świadectwa uzdrowień doznanych za wstawiennictwem Matki Bożej Licheńskiej. Prawdopodobnie wtedy przychodzi mu na myśl, że i on może dostąpić tam łask. Żarliwie modli się, by "Matka Boża pozwoliła mu odprawić chociaż jedną Mszę w życiu". Wtedy nastąpiło uzdrowienie, a kleryk Wyszyński szybko powrócił do zdrowia, chociaż wciąż był słaby.

Cudowne uzdrowienie Prymasa Tysiąclecia - zdjęcie w treści artykułu

Koronacja obrazu MB Licheńskiej (fot. Archiwum Sanktuarium Maryjnego w Licheniu Starym)

Ta wyraźna poprawa stanu zdrowia pozwoliła mu przyjąć, z rąk schorowanego biskupa Owczarka, święcenia kapłańskie. Miało to miejsce w małej włocławskiej kaplicy 3 sierpnia 1924 roku. Ten dzień wspominał następująco: "Czułem się niewiele lepiej. Byłem tak słaby, że wygodniej mi było leżeć krzyżem na ziemi, niż stać. Podczas Litanii do Wszystkich Świętych, spoczywając na posadzce, lękałem się chwili, gdy trzeba będzie wstać. Czy zdołam się utrzymać na nogach? Taki był stan mojego zdrowia".

Kardynał Wyszyński często powtarzał, że jest bardzo przywiązany do tego konkretnego wizerunku Matki Bożej. Podczas obchodów koronacji obrazu przyznał, że to jeden z "najpiękniejszych wizerunków Maryi na świecie" i szczególnie ważny dla Polaków wchodzących w trzecie tysiąclecie Chrztu Polski. "Zawdzięczam jej swoje kapłaństwo" - stwierdził. Prymas często podkreślał, że oprócz tej jednej Mszy, o którą prosił, Bóg pozwolił mu odprawić jeszcze wiele i "czułem, że ciągnę nie swoimi siłami".

Ufundował dla licheńskiej starej bazyliki dzwon, który polecił nazwać "Maryja - Bolesna Królowa Polski". Fakt ten pozwolił upublicznić dopiero po swojej śmierci. Fundacja ta wraz z historią uzdrowienia jest niesamowitym świadectwem opieki Maryi nad Prymasem Tysiąclecia. "Skoro wyświęcono mnie na oczach Matki, która patrzyła na mękę swojego Syna na Kalwarii, to już Ona zatroszczy się, aby reszta zgodna była z planem Bożym" - mówił kard. Wyszyński.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cudowne uzdrowienie Prymasa Tysiąclecia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.