Dariusz Piórkowski SJ: Celem chrześcijaństwa nie jest to, aby chodzić do kościoła i unikać grzechu

Dariusz Piórkowski SJ: Celem chrześcijaństwa nie jest to, aby chodzić do kościoła i unikać grzechu
Fot. Depositphotos.com
Facebook.com / mł

Chrześcijanie nie istnieją sami dla siebie. Celem chrześcijaństwa nie jest to, aby chodzić do kościoła i unikać grzechu. Chrześcijanin nie może myśleć tylko o niebie i swoim szczęściu. Ono jest nieosiągalne, jeśli równocześnie nie zabiega się o szczęście tych, którzy podlegają zepsuciu i ciemności - pisze o. Dariusz Piórkowski SJ. 

Jezuita opublikował na swoim Facebooku tekst, w którym zastanawia się nad dzisiejszą Ewangelią i nad słowami: "Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?"

Sól, światło, ziemia i świat to w tym fragmencie Ewangelii ludzie. Chrześcijanie nazwani są solą i światłem, a ziemia i świat to ludzie, którzy tej soli i światła potrzebują. Z tym, że chrześcijanie wcześniej spotkali sól i światło, czyli Jezusa. I dlatego On nie mówi: "macie w sobie sól czy światło" , lecz "jesteście solą i światłem". To symbol nowej obecności, nowej formy życia, życia przemienionego w odróżnieniu od bycia samą "ziemią i światem".

Czy funkcją soli jest tutaj nadawanie smaku czy zachowywanie od zepsucia? Pewnie jedno i drugie. Ale założenie jest takie, że na ziemi jest już coś dobrego, co należy chronić przed zepsuciem. Sól zabija niektóre bakterie. Sprawia, że to, co jest świeże, jadalne, pozostaje takim przez dłuższy czas.

DEON.PL POLECA


Podobnie ze światłem. Człowiekowi trudno żyć w ciemności. Nie wie, kim jest. Nie wie, dokąd zmierza. Po co żyje, dlaczego jest na tej ziemi. Chrześcijanin swoim życiem przynosi sens, któremu on też został objawiony. Człowiek sam nie zawsze go znajdzie. I znowu Jezus odwołuje się do najgłębszych pragnień człowieka - do świata, w którym żyją ludzie szukający sensu, nieświadomie szukający Boga, często czynią to po omacku. Te dwa symbole, które Jezus wybrał, są ściśle związane z najgłębszymi potrzebami ziemi i świata, czyli ludzi. Między Bogiem a światem nie istnieje radykalne przeciwieństwo.

Chrześcijanie nie istnieją więc sami dla siebie. Celem chrześcijaństwa nie jest to, aby chodzić do kościoła i unikać grzechu. Chrześcijanin nie może myśleć tylko o niebie i swoim szczęściu. Ono jest nieosiągalne, jeśli równocześnie nie zabiega się o szczęście tych, którzy podlegają zepsuciu i ciemności. Niezmiennie mnie to zdumiewa, że Jezus tak bardzo interesuje się dobrem świata. Sól i światło to Boży sposób podtrzymywania tego co dobre na ziemi i w świecie. Sól i światło mówią wiele o Bożym sposobie działania w świecie. To potęga pełna łagodności.

Jezus nazywa uczniów solą i światłem tuż po wyłożeniu ośmiu błogosławieństw. Ma więc na myśli ludzi już częściowo przemienionych. Solą jest ten, kto już potrafi smucić się z powodu cierpienia braci, a więc jest zdolny do współczucia. Ubogi jest ten, kto jest wolny wewnętrznie. Cieszy się się pośród przeciwności ten, kto wie, że ma już udział w czymś znacznie większym. Richard Rohr słusznie stwierdza, że "moralne nauczanie Jezusa jest często opisem końcowego produktu niż przedstawieniem szczegółowego programu, w jaki sposób ten produkt osiągnąć".

Bycie solą ziemi i światłem świata zakłada uprzednią przemianę myślenia i sposobów działania. Bycie solą i światłem nie może opierać się ani na bezpośredniej konfrontacji ze światem, czyli z ludźmi, ani przez ich potępianie, ani przez stosowanie siły i manipulacji, ani przez dawanie im do zrozumienia, że my jesteśmy lepsi. Sól musi dostrzegać to, co w ziemi dobre, nawet jeśli ta ziemia nie zna świadomie Boga.

Świeże potrawy i światło w ciemności jest raczej przyjmowane przez ludzi chętnie. Jest jakaś przystawalność między nimi. Co nie oznacza, że człowiek psujący się i żyjący w ciemności od razu to przyjmie. Zepsucie i ciemność w nim broni się przed solą i światłem. Ale człowiek nie jest zepsuciem i ciemnością.

Wydaje się, że w znacznym stopniu przerobiliśmy już w Kościele okres przemiany świata i ziemi, kiedy to używaliśmy takich metod, które wypływają z zepsucia ziemi i ciemności świata. Powoli się z tego wyzwalamy. Dochodzimy do zrozumienia, że potęga Boga jest łagodna. Działa od środka, odwołując się do tego, co w człowieku dobre z urodzenia.

Wpis został opublikowany na facebookowym profilu o. Dariusza Piórkowskiego SJ. 

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Dariusz Piórkowski SJ

Kto się modli, słucha Słowa i przyjmuje sakramenty, ten doświadczy zmiany w swoim życiu, pojawią się w nim owoce. Jeśli zatrzymamy się tylko na poziomie wymagań moralnych i dobrej woli, pozostaniemy w tym samym miejscu...

Skomentuj artykuł

Dariusz Piórkowski SJ: Celem chrześcijaństwa nie jest to, aby chodzić do kościoła i unikać grzechu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.