Dariusz Piórkowski SJ: Depresja księży to temat tabu. A przecież święcenia nie dokonują cudownej przemiany

Wciąż pokutuje przekonanie, że nawet jak ksiądz błądzi, zmaga się z depresją czy uzależnieniem, to nie wolno tego ujawniać, bo jest "alter Christi". Fot. Unsplash / Vitaliy Szewczenko

Oczekiwania, jakie Kościół stawia przed księżmi, są duże. Celibat, dyspozycyjność, pomysły, uśmiech na twarzy.... Dodałbym jeszcze, że nie pomaga księżom klerykalizm teologiczny, w tym sakralizacja księdza. Nie wolno mu błądzić, upadać, grzeszyć, cierpieć na depresję, no bo jak? Przecież jest on alter Christus. No więc nawet jak błądzi, zmaga się z depresją czy uzależnieniem, to nie wolno tego ujawniać. Ale żaden ksiądz nie jest święty moralnie. Święcenia nie dokonują cudownej przemiany. Trzeba tutaj odczarować postrzeganie księdza, w którym często zlewa się to, co on głosi, z nim samym - pisze Dariusz Piórkowski SJ.

Będzie o depresji i innych przypadłościach księży. Niedawno opublikowano we Francji badania na ten temat. Zapytano 6300 księży. Dwóch na dziesięciu księży ma symptomy depresji. Do tego dochodzą uzależnienia czy inne zaburzenia. Francuskim biskupom trochę otworzyły się oczy. W międzyczasie przeczytałem również wpis ks. Mariusza Marszałka i pomyślałem, że dodam parę słów od siebie.

DEON.PL POLECA

 

 

W Polsce depresja księży to temat tabu

U nas takich badań w zasadzie to nie ma. I podejrzewam, że sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Jest to w dużej mierze temat tabu.
Tak, ksiądz też człowiek i może go spotkać to samo co każdego z nas. Jesteśmy tak samo słabi jak każdy człowiek. Depresja ma oczywiście różne przyczyny, ale też i symptomy. Ponoć mężczyźni nieco inaczej ją przeżywają. Depresja jest chorobą, obroną organizmu i ludzkiej psychiki, która z jakichś powodów mówi "nie". Jest sygnałem wysyłanym do człowieka cierpiącego. I właśnie, jest to cierpienie.

Ale nie inaczej jest z różnego rodzaju uzależnieniami czy to od substancji lub zachowań. Jak słusznie pisze Gabor Mate, w uzależnieniu zawsze szuka się jakiegoś dobra (którego się nie znajduje w codzienności) i ucieka się od cierpienia, od swojej przeszłości, od traumy dziecięcej, która prędzej czy później się ujawni, choć w innej postaci. Gdy człowiek wchodzi w uzależnienie, to często nie zdaje sobie z tego sprawy. Uzależnienia też są pewnego rodzaju chorobą, bo bardzo osłabiają wolność człowieka. No i zarówno w depresji jak i w uzależnianiach niezbędna jest pomoc. Samemu się tego nie udźwignie.

Święcenia nie dokonują cudownej przemiany

Te problemy nie omijają księży. I myślę, że przede wszystkim zależy to od tego, z jakimi obciążeniami, ranami, deficytami wchodzi w życie kapłańskie czy zakonne. Każdy jakieś ma. Niektórzy bardzo duże. I jeśli się ich nie jest świadomym albo się uważa, że modlitwa wszystko załatwi, to w którymś momencie wszystko uderzy w człowieka.

Oczekiwania, jakie Kościół stawia przed księżmi, są duże. Celibat, dyspozycyjność, pomysły, uśmiech na twarzy.... Dodałbym jeszcze, że nie pomaga księżom klerykalizm teologiczny, w tym sakralizacja księdza. Nie wolno mu błądzić, upadać, grzeszyć, cierpieć na depresję, no bo jak? Przecież jest on alter Christus. No więc nawet jak błądzi, zmaga się z depresją czy uzależnieniem, to nie wolno tego ujawniać. Ale żaden ksiądz nie jest święty moralnie. Święcenia nie dokonują cudownej przemiany. Trzeba tutaj odczarować postrzeganie księdza, w którym często zlewa się to, co on głosi, z nim samym.

DEON.PL POLECA


W Polsce ciągle za mało mówimy o ludzkiej stronie powołania księdza

Myślę, że u nas w Polsce ciągle za mało mówimy o ludzkiej stronie powołania księdza. "Łaska doskonali naturę" - mówi teologia. Ta natura obejmuje także naszą psychikę, rany, deficyty i głody. Ale ta sama łaska nie działa tylko w sakramentach, także przez relacje międzyludzkie i to, co dobre w stworzeniu.

Celibat wymaga ogromnej dojrzałości psychicznej, zaspokojenia podstawowych potrzeb w dzieciństwie. Ale jeśli one nie zostały zaspokojone, albo, co gorsza, jeszcze były różne formy przemocy i patologii, braki te prędzej czy później się ujawnią. Człowiek potrzebuje relacji i bliskości. I nie da się tego ot, tak przeskoczyć. I to nie jest sprawa likwidacji celibatu, ponieważ osoby żyjące w związkach małżeńskich też przechodzą depresje, wpadają w uzależnienia, bo w którymś momencie "dopada ich" przeszłość.

W celibacie nie brakuje tylko seksu, ale bliskich relacji

Celibat to przecież nie jest tylko wstrzemięźliwość seksualna. To byłoby straszne spłycenie. Zresztą, to ciekawe, ale także w społeczeństwie i w Kościele także na seks w małżeństwie spoglądano nieco "mechanicznie". Jest potrzebny do prokreacji. Obecnie, co zresztą w wielu małżeństwach powoduje często duże dylematy moralne, mówimy o dwóch celach małżeństwa: prokreacja i budowanie więzi, jedności. Z jednej strony w świecie nadal króluje niezwykle miałkie podejście do seksualności. Z drugiej zaczynamy odkrywać, że we współżyciu seksualnym nie chodzi tylko o poczęcie dzieci. Jeszcze wiele przed nami w Kościele. Współżycie buduje więź i jedność małżonków.

Więc w celibacie nie brakuje tylko seksu, ale bliskich relacji. Jeśli ich nie będzie z innymi ludźmi, a im deficyty większe, tym głód bardziej będzie dokuczać, to już z tego powodu może pojawić się depresja. Jedną z pułapek, w którą wpadamy w formacji (a jest to ukryty opór przed Wcieleniem) jest angelizm. Ksiądz, zakonnik, siostra zakonna "nie ma" ciała. Nie ma uczuć, seksualności. Jest tylko to, "co duchowe". Wiele zła można sobie wyrządzić tak myśląc. Na przykład przekonanie, że modlitwa i duchowość powinna wystarczyć, gdy pojawiają się tego typu problemy. A nie wystarczy. Bo pomoc terapeuty, psychiatry czy innych specjalistów jest tak samo nieodzowna jak przy innych chorobach człowieka.

Ksiądz boi się przyznać do słabości, bo przełożony uzna, że "stracił powołanie"

Sam przechodziłem przez terapie. Częścią tego procesu też było przyjmowanie leków. Bardzo się już w Polsce poprawiło, jeśli chodzi o świadomość społeczną. Ale jeszcze się zdarza, że osoba, która udaje się na terapię, może zostać uznana za "psychiczną". Ksiądz może bać się pójść do przełożonego, bo niemądry przełożony może uznać, że "stracił powołanie" albo się nie modli, albo zostanie uznany za "słabego", "niezdatnego". Ale terapia to prostu moment rozwojowy. Nie jest często łatwa, wymaga odwagi i wsparcia ze strony innych. A ja wierzę, że stoi za tym również działanie łaski.

Podobnie jest z uzależnieniami. To bardzo wstydliwa sprawa. I wcale nie chodzi tylko o alkohol. Dzisiaj mamy większe możliwości. Samotność księdza, która często może być "samotnością z przeszłości", poczucie niespełnienia, przeciążenia, niezrozumienia, może go popchnąć w tę stronę. Uzależnienie jest też wynikiem desperacji. Ksiądz nie jest pracownikiem jakiejś korporacji, choć może tak być postrzegany przez przełożonych. Zresztą to jest cały wielki rozdział relacji między księżmi i zakonnikami a przełożonymi i pewnym systemie, w którym żyjemy. Ale o tym innym razem.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dariusz Piórkowski SJ: Depresja księży to temat tabu. A przecież święcenia nie dokonują cudownej przemiany
Komentarze (1)
ZW
~Zaraz Wracam
26 lipca 2025, 00:16
"sakralizacja księdza" - niestety, ale to wy sami wymyśliliście takich prezbiterów. Nawet Bóg nie ma już nic do gadania, bo o wszystkim decyduje ksiac. I mam wrażenie, że księżom to bardzo pasuje.