Dariusz Piórkowski SJ: Dlaczego po nałożeniu rąk podczas bierzmowania tak niewiele osób mówi językami?

Dariusz Piórkowski SJ: Dlaczego po nałożeniu rąk podczas bierzmowania tak niewiele osób mówi językami?
Fot. Depositphotos.com
Facebook.com / mł

Po Soborze Watykańskim II dodano do niektórych Modlitw Eucharystycznych wprost prośbę, aby razem z przyjętym Ciałem Pana i Duchem Świętym Kościół stał się jednym ciałem i duszą w Chrystusie. Panował jakiś lęk przed Duchem Świętym, który właśnie wymyka się strukturom i rytom. Działa w obrębie Kościoła i w sakramentach, ale także poza nimi. Może udzielać siebie komu chce. I chyba tego bano się najbardziej, że nie trzeba było święceń, ukończenia teologii, aby Duch Święty mógł działać przez konkretne osoby - pisze Dariusz Piórkowski SJ.

Jezuita podzielił się na swoim Facebooku refleksją nad fragmentem Dziejów Apostolskich. Zastanawiał się, dlaczego Duch Święty przez długi czas był w Kościele "odkładany na bok".  

Niepełność nie była odbierana jako zagrożenie

«Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty» - rozpoczyna swój wpis. - To słowa 12 mężczyzn, którzy uważali się za uczniów, choć nie byli uczniami Jezusa w ścisłym sensie tego słowa. To ciekawe, jak w początkach Kościoła możliwe były różne grupy uczniów "niepełnych". Ta "niepełność" nie była odbierana jako zagrożenie. Podobnie jak Apollos przyjęli chrzest Jana Chrzciciela - nawrócili się, to znaczy zmienili myślenie, zmienili kierunek. Ale to jeszcze nie jest podążanie drogą Chrystusa, chociaż wykonali oni już pierwszy krok - co jest owocem działania Boga w nich. Aby nią iść, potrzeba "wyposażenia" na drogę: Ducha daje siłę czyli miłość i natchnienia.

DEON.PL POLECA

Chrzest w imię Jezusa jest równocześnie chrztem w imię Ducha Świętego. To znaczy nie można być uczniem Chrystusa, jeśli nie przyjmie się Daru na drogę, którym jest Duch Święty. Apollos wprawdzie nauczał z wielkim zapałem, ale można to złożyć na karb jego naturalnych zdolności retorycznych, które rzecz jasne nie było złe, lecz były dobrą podstawą do dalszego rozwoju.

Duch Święty działa tak do dzisiaj, nie ograniczają go ryty

Paweł chrzci owych mężczyzn jeszcze raz i nakłada na nich ręce. Otrzymują Ducha Świętego, co manifestuje się w mówieniu językami i proroctwie. Czy potrzebny jest do tego specjalny gest/ryt? Ciekawe, że Dzieje Apostolskie wspominają o otrzymaniu Ducha Świętego przed chrztem (na samego Szawła Dz 17-18 czy na dom Korneliusza Dz 10, 48), w trakcie chrztu lub po chrzcie. Najbardziej zastanawiające jest otrzymanie daru Ducha przed chrztem, poza rytem. I wydaje się, że do dzisiaj tak działa Duch Święty nieograniczony przez sakramenty i ryty.

Kard. Cantalamessa w swojej katechezie wielkopostnej też zauważył, że na skutek historycznych uwarunkowań w Kościele Duch Święty jakby został "odłożony na bok". I długie wieki chrześcijanie w praktyce "nie wiedzieli, że istnieje Duch Święty". Po Soborze Watykańskim II dodano do niektórych Modlitw Eucharystycznych wprost prośbę, aby razem z przyjętym Ciałem Pana i Duchem Świętym Kościół stał się jednym ciałem i duszą w Chrystusie. Panował jakiś lęk przed Duchem Świętym, który właśnie wymyka się strukturom i rytom. Działa w obrębie Kościoła i w sakramentach, ale także poza nimi. Może udzielać siebie komu chce. I chyba tego bano się najbardziej, że nie trzeba było święceń, ukończenia teologii, aby Duch Święty mógł działać przez konkretne osoby.

Czy chodzi tylko o przynależność i przetrwanie?

Być może wzięło się to stąd, że w Kościele katolicki uruchomił się po Reformacji mocno tryb przetrwania. Liczyła się wtedy przynależność bardziej niż życie mocą Ducha Świętego. Ważne, aby zahamować dalszy odpływ ludzi, aby nie było kolejnych podziałów, aby na skutek subiektywnego odczytania Pisma i powoływania się na Ducha, nie doszło do kolejnych podziałów. Gdy chodzi tylko o przynależność, o przetrwanie, wtedy rzeczywiście nie trzeba nawet świadomości istnienia i działania Ducha Świętego. Ważne, aby być katolikiem, mniej aby być uczniem, który świadomie działa mocą miłości Ducha. Wtedy wystarczy prawo, przepisy i zewnętrzny autorytety, aby wszystko się spinało. Duch nie da się jednak zawrzeć w instytucji i przepisach. Dlatego też niewiele mówiono o sumieniu i rozeznawaniu. Bo co rozeznawać, jeśli wszystko rzekomo mamy w prawie i nauczaniu spisanym?

W każdym razie pytanie jakie się dzisiaj rodzi jest takie, dlaczego po nałożeniu rąk podczas bierzmowania tak niewiele osób mówi językami i niewiele prorokuje. Owszem, nie należy to do istoty daru Ducha Świętego, to raczej uzewnętrzniony znak. Duch to miłość i moc, która sprawia, że uczeń działa dzięki Niemu, wypełnia swoje powołanie. Ale jednak pytanie pozostaje.

 

Źródło: Facebook.com / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Dariusz Piórkowski SJ

Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem
Św. Ireneusz z Lyonu

Życie chrześcijanina to więcej niż gorączkowe unikanie grzechu (niemożliwe), czy nienaganna perfekcja (zabójcza). Perspektywa uczniów Jezusa to "osiągnięcie pełnego podobieństwa do...

Skomentuj artykuł

Dariusz Piórkowski SJ: Dlaczego po nałożeniu rąk podczas bierzmowania tak niewiele osób mówi językami?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.