Dlaczego boimy się wszystkiego, co nam zagraża?
Nie lękajcie się! Dobrze to dzisiaj mówić. Kto ma się nie lękać? Mieszkańcy Ukrainy? Chrześcijanie w krajach arabskich? Pracownicy padających firm? Dzieci rodziców pijaków? Matka małego dziecka chorego na raka?
Można by długo ciągnąć tę litanię. A okazją do tego jest przypomnienie w Ewangelii, że Piotr krocząc po jeziorze – na polecenie Jezusa – uląkł się silnego wiatru. Rzeczywiście, mógł utonąć. Ale zdążył krzyknąć: – Panie, ratuj mnie! I w porządku. Czemu zwątpiłeś? A morze współczesnego życia wciąż burzliwe, bo silne wiatry wieją ze wszystkich stron.
Tymczasem ludzie próbują przebywać to morze, zupełnie po swojemu, nie licząc się z wezwaniami Jezusa. I dlatego lęków u nas sporo. Nawet u tych, którym się wydaje, że płyną niezatapialnym "Titanikiem" – z ludźmi się nie liczą, a Boga się nie boją.
Pamiętają niektórzy z nas, jak to się w minionym okresie wyliczało, czego się boją komuniści. Radia, telewizji, pogody, niepogody, nieurodzaju, „klęski” urodzaju, mrozu i upału, starych towarzyszy partyjnych, młodych towarzyszy partyjnych, Kościoła, robotników, intelektualistów itd. Podsumowaniem było: to dlaczego my się ich boimy?
A teraz pytanie dla nas. Dlaczego my się boimy wszystkiego, co nam zagraża? Otrzymamy tysiące odpowiedzi. I to subiektywnie prawdziwych.
Aby rzecz uprościć, zachęcam, by powrócić do Jezusa. Od Niego słyszymy wciąż: „Czemu bojaźliwi jesteście małej wiary?”.
Nie ma sytuacji ani wydarzenia tak tragicznego – w sferze zarówno indywidualnej jak i społecznej – które w swoim czasie nie znalazłyby wyjaśnienia w Chrystusie. Oczywiście, można w to nie wierzyć. Ale co dać w zamian?
Fragment książki „Widziane z Tyńca”
Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Skomentuj artykuł