Dominik Dubiel SJ o "The Chosen": Pokazuje Jezusa, jakiego wyobrażałem sobie podczas setek godzin kontemplacji
Oglądam serial "The Chosen" i nie ukrywam, że jestem zachwycony. Nie tylko dlatego, że serial jest świetnie zrobiony, trzyma w napięciu i wzrusza, unikając przy tym kiczu, banału i nadmiernego patosu, powszechnego w filmach chrześcijańskich, ale też ze względów teologicznych - pisze Dominik Dubiel SJ.
Jezuita opublikował na swoim facebookowym profilu wpis, w którym dzieli się kilkoma myślami na temat zyskującego coraz większą popularność serialu "The Chosen", opowiadającym o życiu Jezusa i jego uczniów. Co uważa na temat serialu "The Chosen"? Publikujemy wpis Dominika Dubiela SJ.
Opowiedzieć o Jezusie w sposób zrozumiały dla odbiorców
Wiecie jak z grubsza powstały Ewangelie? Pierwotne wspólnoty chrześcijańskie z jednej strony doświadczały na własnej skórze prawdziwości opowieści o Jezusie Chrystusie, którą opowiedzieli im uczniowie Mesjasza (a w tym czasie to właściwie uczniowie uczniów itd.), doświadczały działania Ducha Świętego itd. Z drugiej strony zmagały się z narastającymi wątpliwościami i kryzysami (wśród kluczowych pytań była kwestia powtórnego przyjścia Chrystusa, na które czekali, a które się opóźniało oraz sens znoszenia prześladowań).
Odpowiedzialni za wspólnoty szukali odpowiedzi na dręczące ich pytania w różnych momentach życia Jezusa i opowiadali je w taki sposób, żeby znaleźć odpowiedzi na problemy wspólnoty, a jednocześnie opowiedzieć je w takim języku, żeby był zrozumiały dla odbiorców. W końcu, w poszczególnych wspólnotach spisano opowieści o życiu Jezusa, skomponowane z opowiadanych historii o cudach, fragmentów nauczania oraz kluczowego wydarzenia śmierci i zmartwychwstania.
Ewangelia to nie "czarna skrzynka"
Ważne, żeby mieć tutaj świadomość, że te opowieści nie są "czarną skrzynką", ani kroniką historyczną, ale opowieścią, która przekazuje nam PRAWDĘ o Jezusie Chrystusie, choć niekoniecznie wszystkie wydarzenia odbyły się dokładnie w taki sposób, jak opisali autorzy Ewangelii. Co, podkreślam raz jeszcze, w niczym nie umniejsza prawdziwości i świętości tekstów biblijnych. Tak naucza Kościół katolicki i warto o tym pamiętać, żeby w Ewangeliach szukać prawdy, która prowadzi nas do Boga, a nie robić z nich dokumentacji o życiu Jezusa.
Choć dokument, do którego w głównej mierze się odwołuję, został opublikowany przez Papieską Komisję Biblijną w 1993 roku, to świetnie rozumiał to św. Ignacy Loyola, który w dużej mierze oparł na tym metodologię swoich słynnych "Ćwiczeń duchowych". W kontemplacjach, jakie rozpoczynają się w tzw. drugim tygodniu Ćwiczeń, Ignacy proponuje, żeby wyobrażać sobie jak najwięcej szczegółów kontemplowanej sceny, łącznie z detalami, o których absolutnie nie ma mowy w tekście biblijnym. Zaprasza do tego, żeby poprzez zaangażowanie zarówno intelektualne, jak i uczuciowe dotknąć tego, co jest istotą danej sceny, jej głębokim przekazem.
"The Chosen" trochę jak ignacjańskie ćwiczenia duchowe
Ktokolwiek miał okazję towarzyszyć osobom odprawiającym rekolekcje ignacjańskie, może zaświadczyć, że kontemplację tej samej sceny ewangelicznej każda osoba odprawiająca rekolekcje przeżywa inaczej. Wierzymy, że w tym procesie aktywnie uczestniczy sam Bóg, który poprzez tę kombinację natchnionego tekstu i naszego wielopoziomowego zaangażowania dotyka ludzkiego serca i kształtuje je na obraz swojego Serca - kochającego, czułego i wolnego.
Twórcy serialu "The Chosen" robią coś bardzo podobnego do tego, co proponuje św. Ignacy - przedstawiają swoją interpretację tego, co opisują Ewangelie. Nie wypaczają tego, co napisane, ale raczej uzupełniają osobistym odczytaniem, wynikającym z przeżycia "na własnej skórze" tego, co znamy z Biblii. Co więcej, mutatis mutandis, zaryzykuję tezę, że twórcy mają podobny tok rozumowania jak autorzy Ewangelii - starają się przedstawić opowieść o Jezusie Chrystusie możliwie wiernie i zgodnie z tym co się wydarzyło, gdy rabbi z Nazaretu przemierzał ziemie Galilei, Judei i okolic, a jednocześnie starają się to zrobić w sposób, który będzie zrozumiały dla współczesnego im odbiorcy i który będzie odpowiadał na jego pytania, kryzysy i wątpliwości. Jasne, że każdy może mieć własne wyobrażenia, może kłaść akcent na inne elementy, więc interpretacja twórców serialu może do niego nie trafiać, albo wręcz denerwować go. I to jest okej. Nieuczciwe teologicznie jest jedynie absolutyzowanie własnej wizji.
Dla mnie osobiście "The Chosen" pokazuje (z grubsza) Jezusa, jakiego wyobrażałem sobie podczas setek godzin kontemplacji ewangelicznych, a jednocześnie (w dużej mierze) takiego, jakiego poznaję podczas studiów teologicznych. Przede wszystkim, pokazuje jednak Jezusa Chrystusa, który wchodzi w życie człowieka w najciemniejszym punkcie i rozświetla je nadzieją. To Bóg-Człowieka, jakiego doświadczyłem w moim życiu wielokrotnie. I wydaje mi się, że Bóg-Człowiek, którego wszyscy bardzo potrzebujemy.
---
Wpis został opublikowany na Facebooku Dominika Dubiela SJ. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Skomentuj artykuł