Bóg przemocy czy Bóg miłosierdzia?

(fot. depositphotos.com)

Chrześcijanin, który zdecyduje się na lekturę Starego Testamentu, może z tego powodu co rusz doznać ogromnego szoku, zmieszania i niezrozumienia. Myślę, że owe trudne teksty, jeśli czyta się je jak powieść, wystawiają wiarę wielu zaangażowanych chrześcijan na poważną próbę.

"Przemoc jest sprzeczna z naturą Boga" - mówił Benedykt XVI podczas wykładu w Ratyzbonie w 2005 roku. A jednak czytając Stary Testament nie sposób przejść obojętnie wobec licznych fragmentów, które samego Boga ukazują jakby w krzywym zwierciadle, ponieważ wzywa On do stosowania niezwykle surowych kar i użycia siły. W Prawie pojawia się cały zestaw ciężkich wykroczeń, za które człowiek powinien ponieść śmierć: składanie ofiar obcym bogom (Wj 22, 22), cudzołóstwo (Pwt 22,22), seks przedmałżeński (Pwt 22,20), uparte nieposłuszeństwo dziecka wobec rodziców (Pwt 21,18-21) czy przekroczenie szabatu (Wj 35, 2).

Nieproporcjonalne, z naszego punktu widzenia, sankcje czekały też Izraelitów za pomniejsze występki. Niech za ilustrację posłuży nam następujący incydent: "Jeśli się bić będą mężczyźni, mężczyzna i jego brat, i zbliży się żona jednego z nich i - chcąc wyrwać męża z rąk bijącego - wyciągnie rękę i chwyci go za części wstydliwe, odetniesz jej rękę, nie będzie twe oko miało litości" (Pwt 25, 11-12). Mężczyźni nie ponoszą tutaj żadnych konsekwencji za wszczęcie bójki, ale kobieta, która próbowała ich rozdzielić, tylko za to, że dotknęła genitaliów swego szwagra (zapewne nie z motywów seksualnych), musi zapłacić utratą ręki. Jak to pojąć?

DEON.PL POLECA

Co więcej, w Starym Testamencie dowiemy się też o Bogu, który okazuje gniew nawet wobec niewinnych ludzi. Na przykład, kiedy Dawid zarządził spis ludności ta decyzja nie została przychylnie przyjęta przez Boga. Jednak zamiast wymierzenia kary królowi, ucierpieli poddani, którzy w żaden sposób nie odpowiadali za popełniony grzech. A jednak czytamy, że Pan "zesłał na Izraela zarazę od rana do ustalonego czasu. Umarło wtedy z narodu od Dan do Beer-Szeby siedemdziesiąt tysięcy ludzi" (2 Sm 24, 15). Oto władca podejmuje decyzję, która nie podoba się Bogu, ale kara spada na tysiące zwykłych Izraelitów. W pierwszym odruchu takie posunięcie wydaje się nie tylko okrutne, ale też wysoce niesprawiedliwe. Dlaczego poddani, a nie król, zostali w taki sposób potraktowani?

Nieco wcześniej, ten sam Bóg rozkazuje również Saulowi, aby wyciął w pień ludzi i zwierzęta podczas wojny z Amalekitami. Prorok Gad osobiście przekazuje wolę Boga królowi: "Tak mówi Pan Zastępów: Ukarzę Amaleka za to, co uczynił Izraelitom, jak stanął przeciw nim na drodze, gdy szli z Egiptu. Dlatego teraz idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły»" (1 Sm 15, 2-3)

Chrześcijanin, który zdecyduje się na lekturę Starego Testamentu, może więc z powodu tych fragmentów co rusz doznać ogromnego szoku, zmieszania i niezrozumienia. Myślę, że owe trudne teksty, jeśli czyta się je nieopatrznie jak powieść, wystawiają wiarę wielu zaangażowanych chrześcijan na poważną próbę. Co więcej, fragmenty przedstawiające Bogaw taki sposób, a także ludzką niemoralność i okrucieństwo, stają się jednym z głównych oręży współczesnego ateizmu, zwalczającego religię. Wystarczy wspomnieć przesycone agresją antyreligijne tyrady wygłaszane ustami i piórem przez czołowych luminarzy ateizmu w naszych czasach, jak chociażby przez Richarda Dawkinsa, Stephena Fry’a czy nieżyjącego już Christophera Hitchensa. Ten pierwszy, prawdopodobnie zapoznając się pobieżnie z niektórymi wątkami Starego Testamentu, wyrobił sobie monstrualny obraz Boga, który "przyozdobił" całą litanią niepochlebnych epitetów i przedstawił go w książce "Bóg urojony". Czytamy tam bowiem, że "Bóg Starego Testamentu jest prawdopodobnie najmniej przyjazną postacią całej literatury pięknej: zazdrosny i dumny z tej zazdrości; małostkowy, niesprawiedliwy, nie znający przebaczenia pedant; roszczeniowy, krwiopijczy zwolennik czystek etnicznych; mizoginiczny, homofobiczny, rasistowski, mordujący dzieci, ludzi w ogóle, czy też synów w szczególności, zsyłający plagi, megalomański, sadomasochistyczny, kapryśnie manifestujący brak zrozumienia despota".

Tak może zareagować człowiek, który w ogóle nie wierzy, ewentualnie ten, kto nie zna Ewangelii. Ale katolik musi zmierzyć się z jeszcze większym wyzwaniem, założywszy, że zna zręby Ewangelii i próbuje podążać za Jezusem. Co bowiem ma począć z faktem, że w Starym Testamencie Bóg zsyłał ogień na grzeszne miasta i kazał kamienować za niektóre grzechy, a w Ewangelii Jezus, który objawia tego samego Ojca, uchyla się od takich rozwiązań? Jak pogodzić miłosiernego ojca z przypowieści Łukaszowej z Bogiem Starego Testamentu nakazującego karać śmiercią za nieposłuszeństwo? Czy to znaczy, że sam Bóg przeszedł ewolucję w radzeniu sobie ze złem? Czy na początku stosował strategię wyrywania, palenia i kamienowania, ale z czasem doszedł do wniosku, że jednak w ten sposób nie usunie się zła z powierzchni ziemi i z serc ludzkich? A może mamy do czynienia z dwoma różnymi Bogami? To nie są głupie pytania. Z braku dobrych odpowiedzi na te pytania, wiele osób zaczyna wątpić i zniechęca się w wierze.

Chciałbym zmierzyć się z tymi pytaniami. Ale najpierw muszę zwrócić uwagę na najczęściej popełniane błędy, które nie pomagają w odnalezieniu właściwego rozwiązania tych niełatwych dylematów. Wszystkie są próbą pośpiesznego i w miarę łatwego uporania się z niepokojącym i trudnym problemem, w ostateczności z tajemnicą.

Fundamentalizm i literalna lektura. Najogólniej rzecz ujmując jest to ludzka droga na skróty, uwalniająca od żmudnego studiowania, szukania, używania rozumu, aby odkryć, co rzeczywiście Bóg pragnie nam powiedzieć. Tutaj Pismo święte czyta się tak, jakby było w całości podyktowane przez Boga. Wszystko jest jasne, bo podane jak na tacy. Jeśli Bóg stoi za każdym słowem, to co tu rozróżniać? Wystarczy otworzyć Biblię, przeczytać i wcielać w życie to, czego się dowiedziało. Takie podejście pomija zupełnie rolę ludzkiego autora, znosi historię, nie uwzględnia kultury i stopnia dojrzałości ludzi w czasach, kiedy dana księga została napisana. Nie chce zauważyć wielości znaczeń i sensów w tekście. Literalizm w gruncie rzeczy nie przyjmuje Wcielenia, to znaczy prawdy, że Bóg wyraził siebie samego za pomocą ludzi, dostosowując się do ich możliwości, języka, zdolności poznawczych i czasów, w których żyli. To rozwiązanie jest przeciwieństwem rozeznawania, a jego zastosowanie prowadzi nieraz do katastrofalnych skutków. Wychodząc z tego punktu widzenia, w Piśmie świętym na upartego można znaleźć bowiem uzasadnienie dla największych zbrodni i wytłumaczyć niemalże wszystko, odwołując się do autorytetu Boga.

Usprawiedliwianie Boga. Jest to w pewnym sensie pochodna pierwszego błędu, ale bardziej subtelna i podbudowana teologią. To uproszczenie stosują często różne grupy ewangelikalne, ale nie tylko. Przemoc stosowaną przez Boga tłumaczy się Jego wszechmocą i wielką grzesznością ludzi. Cóż, Bóg jest Bogiem, Panem życia i śmierci, więc może zabić kobiety lub dzieci, kiedy mu się podoba. I tak wszyscy umieramy, a nasze życie zależy od Boga. W tym kierunku chwilami zmierzał też św. Tomasz z Akwinu, choć daleki był od fundamentalizmu: "To Bóg jest tym, który wymierza karę śmierci wszystkim ludziom, sprawiedliwym i niesprawiedliwym, za grzech pierwszego rodzica. I jeśli człowiek z pełnomocnictwa Bożego jest wykonawcą tego wyroku, nie będzie mordercą ani on, ani Bóg. ( Suma teologiczna, I-II, 100. 8). Wcześniej św. Augustyn też uważał, że nikt nie powinien się gorszyć czynami Jozuego, który zabijał nawet dzieci, ponieważ tak mu kazał Bóg. Argumentuje przy tym, że i tak każdy z nas powinien ponosić większe kary za grzech.

Rzutowanie naszych standardów moralnych i kulturowych na minione epoki. Często widać ten mechanizm we współczesnych filmach historycznych, w których próbuje się odtworzyć dawne wydarzenia, nakładając na nie kalki z obecnych stosunków społecznych, zwyczajów i postępu naukowego. Pomimo tego, że i w naszych czasach ciągle dochodzi do ludobójstw i zabijania w imię Boga, to jednak ogólna świadomość i wrażliwość moralna wśród ludzi wydatnie się zwiększyła. Dzisiaj podbój innych plemion, wraz z mordem, łupieniem i gwałtem nie jest postrzegany pozytywnie. Gdy Juliusz Cezar chciał uzyskać władzę w Rzymie, samowolnie zbierał legiony i podbijał kolejne plemiona. Rzymianie nie widzieli w tym nic zdrożnego, a nawet byli pełni podziwu wobec rosnącej siły generała i w ogóle narodu. Jeszcze w średniowieczu takie zachowanie wydawało się normą. Patrzenie na dawne czasy z naszego punktu widzenia może powodować zgorszenie: jakżeż tamci ludzie mogli tak żyć i tak postępować? Równocześnie często potępiamy czyny starożytnych ludzi, nie widząc, że ciągle ulegamy podobnym pokusom.

Niedostrzeganie istotnej różnicy między Starym a Nowym Testamentem. Ta przypadłość doskwiera zarówno niewierzącym jak i chrześcijanom. Rodzi się ona często ze zwykłej niewiedzy. Wielu wierzących po prostu nie zdaje sobie sprawy, że ranga Starego Testamentu nie jest taka sama jak Nowego. Ostatecznym słowem Boga jest Jezus Chrystus. Tylko w Jego świetle i w oparciu o listy apostolskie możemy właściwie odczytywać Stary Testament, który w dużej mierze został przez Jezusa wypełniony. Dotyczy to zarówno Prawa jak i obrazu Boga, które to Prawo przedstawia. Objawienie Boga jest pewnym procesem i nie można stawiać na równi tego, co czytamy w księdze Jozuego o mszczącym Bogu z przypowieścią o miłosiernym ojcu. Nie mogę czasem wyjść ze zdumienia, jak ludzie wierzący, powołują się, np. na zniszczenie Sodomy i Gomory, by uzasadnić stosowanie przemocy lub zagrozić tym, którzy czynią zło. W ogóle nie uwzględniają tego, co na ten temat mówi sam Jezus, który odrzuca wszelkie formy przemocy.

Odrzucenie Starego Testamentu. Jest to radykalne rozstrzygnięcie, czyli całkowite pozbycie się dręczącego problemu. Prekursorem tego rozwiązania był chrześcijanin o imieniu Marcjon, syn chrześcijańskiego biskupa z II wieku. Bardzo szybko dostrzegł tę rozbieżność, niespójność między tym, co przeczytał w Starym Testamencie a Ewangelią. Czy Bóg sam w sobie jest rozdwojony? Wybrnął z tego dylematu w taki sposób, że odrzucił Stary Testament i sporo Nowego, uznając, zainspirowany gnozą i manicheizmem. że w gruncie rzeczy istnieją dwaj Bogowie: Jahwe, pomniejszy, stwórca świata, okrutny, żądający ofiar ze zwierząt i karzący oraz Bóg prawdziwy, miłosierny, współczujący, troskliwy, objawiony przez Jezusa. Jego skrajna reakcja mogła być też podyktowana postawą chrześcijan judaizujących z ich niekończącymi się próbami powrotu do Prawa. Najogólniej mówiąc, Marcjon zanegował wszystko, co związane jest z judaizmem, zapominając, że sam Jezus i apostołowie wywodzili się z tej religii objawionej. W przemówieniu do Papieskiej Komisji Biblijnej z 1997 roku Jan Paweł II ubolewał, że "pokusa Marcjona powraca niestety także w naszych czasach. Jednak w istocie najczęściej bierze się ona z nieznajomości głębokich więzów łączących Nowy Testament ze Starym, która budzi w niektórych ludziach wrażenie, że chrześcijanie nie mają nic wspólnego z Żydami". Także Benedykt XVI w adhortacji "Verbum Domini" przestrzegał przed ciągle odradzającymi się formami marcjonizmu w Kościele, który przeciwstawia Stary Testament Nowemu" (VD, 40).

Jaką drogę proponuje nam dzisiaj Kościół, aby wynieść duchowy pożytek z lektury trudnych fragmentów Starego Testamentu, o tym w drugiej części tekstu.

Dariusz Piórkowski SJ - rekolekcjonista i duszpasterz. Pracuje obecnie w Domu Rekolekcyjnym O. Jezuitów w Zakopanem

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg przemocy czy Bóg miłosierdzia?
Komentarze (9)
J
jroman.wol
22 sierpnia 2019, 22:23
Prawdziwy Bóg został objawiony w Chrystusie. Jezus mówił do religijnych Żydów " nie znacie ani mnie ani mojego ojca" oraz " diabła macie za ojca i chcenie spełniać wolę swojego ojca" Bóg jest miłością, nie wyobrażam sobie żeby ojca który pozabijał swoje dzieci nazywać miłosiernym ojcem. Ten który powiedział nie zabijaj nie może być tym samym, który powiedział zabijaj starców kobiety i dzieci. Stary testament zaciemnia obraz prawdziwego Boga.  list do Koryntian. A kiedy czytają Stare Przymierze, zasłona – podobna jak u Mojżesza – przesłania oczy ich serc. Ona bowiem usuwa się jedynie w Chrystusie.  Kiedy więc czytają Mojżesza, zasłona ta nadal spoczywa na ich sercach.  Ilekroć jednak zwracają się do Jezusa jako PANA zostaje ona usunięta.  Albowiem PAN jest Duchem, a gdzie Duch PANA, tam wolność.  
IC
Iwona czaplicka
30 kwietnia 2019, 06:35
Cienki cos ten Bog ze nawet nie umie swojego przekzu porzadnie napisac. I to ma byc jakas wyzsza inteligencja? Ja bym lepiej swieta ksiege napisala.
MR
Maciej Roszkowski
30 kwietnia 2019, 09:49
Ręce i piersi opadają
Dariusz Piórkowski SJ
1 maja 2019, 15:29
Ten "cienki" Bóg nie napisał sam Pism świętych. Napisali je ludzie. Natchnieni przez Boga. Wiele dzieł literatury też moim zdaniem powstało z pewnej inspiracji Boga. I właśnie na tym polega wyższość tej inteligencji, że potrafi dobrze współpracować z ludźmi, traktuje ich poważnie, angażuje do współpracy, wyraża sie językiem ludzkim, wymaga wysiłku i ruszenia głową, by zrozumieć, co zechciał nam powiedzieć.
JK
Jacek K
29 kwietnia 2019, 19:09
Cokolwiek ksiądz napisze w części drugiej, to mierzyć się będzie musiał ksiądz nie ze Starym Testamentem, ale z "prawdziwymi katolikami", którzy wokół rozkwitają bujnie, na żyznej glebie naszej religijnej tradycji.
Dariusz Piórkowski SJ
29 kwietnia 2019, 20:24
 Z nikim nie będę się mierzył.
JK
Jacek K
29 kwietnia 2019, 20:36
Nie chciałbym bawić się słowami. Ale już samo podniesienie tematu jest formą mierzenia się z pytaniem: "Jaki jest Bóg?". Okazuje się, że na to pytanie KK odpowiadał bardzo różnie. Ja w swojej wypowiedzi chciałem zwrócić uwagę na to, że wiele problemów jakie mamy w Kościele dziś, wynika z tego jak widzieliśmy Boga sto, pięćset, tysiąc lat temu. Spieramy się z naszymi poprzednikami w wierze. Gdyby ten spór dotyczył detali, ale dotyczy kwestii zasadniczych. Okazuje się, że Biblię można odczytywać w Kościele na bardzo różne i często sprzeczne sposoby. To wydaje mi się problemem.
Dariusz Piórkowski SJ
29 kwietnia 2019, 20:47
Tak, to prawda. Ale to nie jest problem Biblii, lecz głęboko osadzonej w sercu ludzkiej ciemności. Przecież sami apostołowie mimo tego, że Jezus na Ostatniej Wieczerzy upomina ich, aby nie stosowali przemocy i kryteriów władców tego świata, i tak sięgnęli po miecz. I to odruchowo. Rozwiązania siłowe wydaje się nam po prostu bardziej skuteczne. Dlatego przez pryzmat tej skłonności możemy nagiąć każdy fragment Pisma świętego do swoich celów. Czytałem kazania średniowieczne, w których powoływano się na przypowieść o pszenicy i chwaście, aby uzasadnić wyrywanie i palenie heretyków... Gdzie to znaleziono w tej przypowieści? Nie mam pojęcia. Prawdopodobnie interpretatorzy stwierdzili, że w ich czasie nadeszły już żniwa i weszli w buty aniołów, którzy mieli dokonać sądu. Ale w przypowieści Jezus zakazuje stosować jakiejkolwiek przemocy.
JK
Jacek K
29 kwietnia 2019, 23:04
Obawiam się, że jest to też problem Biblii, jej niejednoznaczności. Dobry jest Bóg, bo na ruszcie usmaży naszych wrogów. Ja wiem, proszę księdza, że my obaj tak nie myślimy. Ale problemem jest fakt, że Kościół przez długie wieki oficjalnie nauczał inaczej niż my myślimy. Moim zdaniem dla dużej większości księży jakich znam, katolicyzm miłosierny jest bezsensowny. Nawet księża będący dobrymi ciepłymi ludźmi, muszą delikatnie strszyć Bogiem, bo im inaczej kazanie się logicznie nie sklei.