Broniszewice to także Kościół otwarty, jak każda mama, która czeka z otwartymi ramionami. Otwarty także na tych, którym nie po drodze z Kościołem. I chociaż nasze rozmówczyni za taką właśnie postawę obrywają od „życzliwych” katolików i muszą się mierzyć z dodatkowym, niezrozumiałym bólem, to jednak nie poddają się.
Książka "Siostry z Broniszewic. Czuły Kościół odważnych kobiet" to fascynujący wywiad „na cztery ręce”. Dwóch redaktorów, Piotr Żyłka i Łukasz Wojtusik, rozmawiając z dwoma dominikankami, siostrami Elizą Myk i Tymoteuszą Gil, postanowili pokazać nam Kościół widziany właśnie z perspektywy kobiet.
Z książki wyłania się niepowtarzalne świadectwo z Domu Chłopaków, czyli Kościoła, który choć jest tak bardzo zraniony niepełnosprawnością chłopców, to jednocześnie jest tak piękny w swym „zdrowym rytmie bliskości” (papież Franciszek) czułego macierzyństwa sióstr.
W samych Broniszewicach są dwie parafie: jedna na "dołku" a druga na "górce". To wynik pruskiego zaboru i dwóch społeczności katolickich – polskiej i niemieckiej, które tu funkcjonowały przed 1945 rokiem. Choć ten podział, wydawałoby się, siłą rzeczy miał napędzać narodowy antagonizm, to jednak autentyczny duch wiary i miłości okazał się silniejszy i przyniósł pokój i przyjazne relacje między dwoma narodowościami.
Ówczesny proboszcz niemiecki ks. Franciszek Shirmer był lubiany i ceniony także przez polskich mieszkańców, a nawet im sprzyjał w czasie ostatniej wojny, za co został wywieziony i w niedługim czasie stracony. Po wojnie Polacy sprowadzili jego zwłoki i pochowali na miejscowym cmentarzu. Piszę o tym, gdyż męczeństwo nie jest bohaterstwem, lecz świadectwem mocy, która doskonali się w słabości (2 Kor 12, 9).
Właśnie z tej mocy, która wyrasta z tego, co zranione i kruche, powstała w Broniszewicach jeszcze jedna "parafia" – Dom Chłopaków. Jej zaczynem były przyjęte przez siostry wpierw osierocone dzieci a potem przygarnięcie – i tak jest to do dziś –niepełnosprawnych chłopców. Ich bezbronność otwarta jest na miłość, na przyjęcie pomocy, ale także na nieprawdopodobne obdarowanie sobą tzw. "silnych" i „zdrowych”. Dom Chłopaków to czysta Ewangelia - najpiękniejsza „parafia” Jezusa, w której z powodu jego słabości się nie wyklucza nikogo.
Moim osobistym szczęściem jest to, że właśnie tutaj od dziesiątego roku mogłem doświadczać bliskości zranionego świata i jej się uczyć. Ta szczególna lekcja ewangelii z pewnością miała duży wpływ na moje dzisiejsze postrzeganie Kościoła, który wolałbym widzieć jako wspólnotę, w której jest mniej władzy, a więcej czułości dla ludzkiej kruchości. Dom Chłopaków, o którym z taką miłością opowiadają siostry Eliza i Tymoteusza, to miejsce, gdzie można się uczyć bycia „rozbrojonym”. To miejsce, które uwalnia z lęku przed odsłonięciem się przed innymi w swej kruchości, by miłość przyjąć i ja dać z siebie innym. Dominikańska tercjarka i poetka Anna Kamieńska pisała w swoim dzienniku: „Człowiek zbyt silny nie może otworzyć się na miłość, zamyka się w swojej sile jak w twierdzy. Nie potrafi się poddać”.
Tak, Bronki i inne podobne miejsca w Kościele są potrzebne szczególnie nam mężczyznom, którym grozi pokusa zredukowania Kościoła do zarządzania i pouczania. Pobyt w takich miejscach, jak Broniszewice wiąże się więc z ryzykiem bycia rozbrojonym, czyli zrzucenia fałszywych masek, które zakładamy, by za wszelka cenę udawać przed innymi kogoś silnego i niezależnego.
Siostry Eliza i Tymoteusza opowiadają więc nam o Kościele, który nie boi się swej bezsilności i ma odwagę ja „rozbroić” najczulszym miłosierdziem. Julia Kristeva jest francuską filozofką, a prywatnie także matka upośledzonego chłopca. I choć deklaruje się jako agnostyczka, to jednak podziela to samo przeświadczenie z niepełnosprawną działaczką na rzecz innych osób niepełnosprawnych Nancy L. Eiesand, że „chrześcijaństwo jest najwłaściwszą religią dla towarzyszenia ludzkiej kruchości, gdyż Jezus był […] jedynym bogiem niepełnosprawnym, jakiego znała ludzkość” (Julia Kristeva, Jean Vanier, (Bez) sens słabości. Dialog wiary z niewiarą o wykluczeniu).
Dom Chłopaków, o którym z taką miłością opowiadają siostry Eliza i Tymoteusza, to miejsce, gdzie można się uczyć bycia „rozbrojonym”.
Broniszewice to namacalny dowód na to, że chrześcijaństwo jako autentyczna odpowiedź na Ewangelię, może pełnić rolę czułego narratora każdej ludzkiej historii. W Starym Testamencie jedno z określeń miłosierdzia – rahamim, pochodzi od hebrajskiego słowa rehem (łono matczyne) i opisuje doświadczenie najbardziej bliskiej i czułej obecności. Kościół, które w Bronkach budują dzielne i czułe kobiety - dominikanki, jest prawdziwym matczynym łonem, w którym Chłopcy czują się przyjęci, zaopiekowani oraz ważni. Bo „czyż kobieta może zapomnieć o swym niemowlęciu? Czy może nie miłować dziecka swego łona? Lecz gdyby nawet ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!” (Iz 49,15) – mówi Bóg przez siostry, świeckich pracowników i wolontariuszy.
Dom Chłopaków to miejsce autentycznej czułości, która „jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu. Czułość dostrzega między nami więzi, podobieństwa i tożsamości. Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, żyjący, powiązany sobą, współpracujący i współzależny”, jak mówiła w przemowie noblowskiej Olga Tokarczuk. I tylko z jednym nie mogę się zgodzić z noblistką, że tej czułości nie ma w Ewangelii. „Bronki” temu zaprzeczają.
Jeśli Broniszewice są Kościołem, to oczywiście on tutaj jest kobietą. Nie przypadkowo takie pojęcia jak Kościół - ecclesia, Komunia – coinonia i Eucharistia - dziękczynienie, to z języka greckiego słowa rodzaju żeńskiego. O okładkę musiały siostry powalczyć ze współautorami mężczyznami o to, by była na wskroś kobieca. Wywiad jest bowiem opowieścią o pięknym macierzyństwie sióstr, które nie zginęło pod habitem zakonnej konsekracji.
Broniszewice to także Kościół otwarty, jak każda mama, która czeka z otwartymi ramionami. Otwarty także na tych, którym nie po drodze z Kościołem. I chociaż nasze rozmówczyni za taką właśnie postawę obrywają od „życzliwych” katolików i muszą się mierzyć z dodatkowym, niezrozumiałym bólem, to jednak nie poddają się. Siostra Eliza mówi Piotrowi: „Nie mam zamiaru zmieniać podejścia do ludzi i ich demonizować tylko z tego powodu, że są trochę inni ode mnie. Chłopaki nauczyły nas otwartości na każdego człowieka. Wierzącego, niewierzącego, prawicowego, lewicowego i każdego innego. Człowiek to człowiek. I każdego trzeba szanować. A jeśli staje się moim dobroczyńcą i jedynym rozumiejącym i reagującym na potrzeby chłopców, to dlaczego mam go uważać za wroga?”
Broniszewice to miejsce świadczące nie tylko o czułości wobec kruchości tej fizycznej i intelektualnej. To także czułość wobec ludzkiej niepewności - także niepewności wiary i niewiary, którą sami wierzący a także osoby konsekrowane mogą w różnych momentach życia doświadczać, jak właśnie do osób konsekrowanych pisze papież Franciszek: „nasze poszukiwanie [Boga] jest wezwaniem do pokory, ponieważ rozpoznajemy w nas samych „potencjalnych ateistów”, doświadczamy trudności w wierze, zauważamy w sobie tę samowystarczalną i niekiedy arogancką pychę, która separuje nas od innych”.
Siostry Eliza i Tymoteusza dzielą się więc odważnie swoimi własnymi wątpliwościami i pytaniami o wiarę i Kościół, ale dają świadectwo również autentycznej wiary i przekonania co do tego, że dialog wierzących z niewierzącymi nie musi przypominać „rozmowy głuchych”. W wywiadzie mówią o tym, o czym można się przekonać osobiście w Domu Chłopaków, że wspólnym wrogiem ludzi dobrej woli jest panoszące się dziś barbarzyństwo i brak empatii.
Czułość w Domu Chłopaków otwiera serca ludzi z bardzo różnych środowisk. Nie jest przypadkiem, że we wstęp do książki Dorota Wellman, znana dziennikarka w TVN, napisałem m.in.: „Ja niedowiarek, ja wątpiąca proszę: Boże mniej je w swojej opiece! Chciałabym, żeby Kościół w Polsce miał ich oblicze. Musicie je poznać!". Dom Chłopaków to Dom także dla takich ludzi jak Jurek Owsiak, Dorota Wellman i wielu innych wrażliwych ludzi, przed którymi instytucjonalny Kościół nie zawsze ma odwagę otwierać swoje drzwi.
Skomentuj artykuł