(fot. neonbubble/flickr.com/CC)
Modlitwa w życiu człowieka nie jest jakąś oderwaną od niego czynnością. Jeżeliby tak było, nie byłaby autentyczna. Prawda o współzależności modlitwy i życia leży u podstaw monastycznego podejścia do modlitwy. Wyrosła ona z bardzo poważnego potraktowania polecenia Jezusa, by w modlitwie nie ustawać (por. Łk 18, 1).
Św. Paweł wypowiedział to zalecenie w sposób jednoznaczny: Nieustannie się módlcie (1 Tes 5, 17). Byli tacy, którzy słowa te starali się wypełnić w sposób dosłowny. Nie można jednak bez przerwy czegoś odmawiać. Każdy z nas musi jeść, spać, pracować... Jak zatem nieustannie się modlić?
Uczniowie w szkole modlitwy
Pytanie to stało się najważniejsze dla ludzi, którzy opuścili wszystko, by całkowicie żyć dla Boga. Okazało się, że trzeba było stopniowo porzucić dotychczasowe wyobrażenie o modlitwie, jako o czymś, co sami potrafimy robić. Modlitwa to bowiem w swej istocie misterium, w które zostajemy włączeni przez samego Boga. Nikt z nas nie umie się modlić. Każdy jest jedynie uczniem w szkole modlitwy. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami (Rz 8, 26). Kiedy wstępujemy do klasztoru, wchodzimy do szkoły modlitwy. Nie jest to jednak nauka jakiejś techniki, ale właściwie nauka życia, w którym modlitwa staje się podstawowym wymiarem. Znakomicie oddaje tę prawdę zdanie: "Modlimy się tak, jak żyjemy, ponieważ tak żyjemy, jak się modlimy" (KKK 2725).
Nauka modlitwy nie ogranicza się zatem do niej samej, ale wpierw i przede wszystkim odnosi się do postawy życiowej. Św. Benedykt, mówiąc o przyjmowaniu braci do klasztoru, stawia właściwie jedno kryterium: "Trzeba badać troskliwie, czy [nowicjusz] prawdziwie szuka Boga". To kryterium rozstrzygające. W nim zawiera się także odpowiedź na pytanie o autentyczną modlitwę. Św. Benedykt to podstawowe pytanie rozpisuje na konkretne postawy, w których wyraża się owo szukanie Boga. Najpierw zwraca uwagę na to, czy nowicjusz "jest gorliwy w Służbie Bożej", dopiero potem pyta, czy jest gorliwy "w posłuszeństwie, w znoszeniu upokorzeń" (Reguła 58, 7). Służba Boża, czyli liturgia, to dla św. Benedykta najważniejsza czynność w życiu klasztornym. "Nic nie może być ważniejsze od Służby Bożej" (Reguła 43, 3) - podkreśla. Ona właśnie dyktuje cały rozkład codziennych zajęć. Dzień się rozpoczyna od jutrzni, potem w ciągu dnia, w porządku ustalonym dla określonego klasztoru, odmawiane są kolejne modlitwy liturgii godzin i sprawowana jest Msza święta, a na koniec, przed snem, odmawia się wspólnie kompletę, czyli modlitwę na zakończenie dnia. Po niej w klasztorze nie powinno się już podejmować żadnych prac czy innych działań. Rozpoczyna się cisza nocna - silentium sacrum, czas na spoczynek i modlitwę indywidualną. W ten oto sposób liturgia godzin staje się podstawowym wymiarem uświęcania czasu. Stanowi jednocześnie fundament szkoły Służby Pańskiej, jaką jest klasztor -szkoły autentycznego życia i modlitwy.
Św. Benedykt daje nam genialne streszczenie właściwej postawy, jaką powinniśmy przyjąć podczas liturgii: "Wierzymy, że Bóg jest wszędzie obecny i że oczy Pana patrzą na dobrych i na złych na każdym miejscu (Prz 1 5, 3). Przede wszystkim jednak powinniśmy być tego niewzruszenie pewni wówczas, gdy uczestniczymy w Służbie Bożej. Dlatego też pamiętajmy zawsze, co mówi Prorok: Służcie Panu z bojaźnią (Ps 2, 11), a również na innym miejscu: Śpiewajcie mądrze (Ps 47, 8) i będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów (Ps 138, 1). Zastanówmy się zatem, jak należy zachowywać się w obliczu Boga i Jego aniołów, i tak śpiewajmy psalmy, aby nasze serce było w zgodzie z tym, co głoszą nasze usta" (Reguła 19, 1-7). Świadomość nieustannego życia w obecności Boga to podstawa życia mnichów. Cokolwiek czynią i cokolwiek ich spotyka, dokonuje się przed Nim i ze względu na Niego. Można powiedzieć, że mnisi zachowują postawę liturgiczną we wszystkich sytuacjach. "Służba Bogu z bojaźnią" powinna charakteryzować ich całe nastawienie do świata.
Modlitwa nie sprowadza się do poszczególnych aktów, ale jest życiem. Najważniejsze w niej jest stałe trwanie w obecności Boga: "Życie modlitwy polega zatem na stałym trwaniu w obecności trzykroć świętego Boga i w komunii z Nim. Ta komunia życia jest zawsze możliwa, gdyż przez chrzest staliśmy się jedno z Chrystusem. Modlitwa jest o tyle chrześcijańska, o ile jest komunią z Chrystusem i rozszerza się w Kościele, który jest Jego Ciałem. Ma ona wymiary miłości Chrystusa" (KKK 2565).
Modlitwa liturgiczna i indywidualna
Podstawą i szkołą życia modlitwy w naturalny sposób staje się liturgia. Niezmiernie ważne w czasie jej trwania jest to, aby "nasze serce było w zgodzie z tym, co głoszą nasze usta". Nieustannie jesteśmy uczniami, którzy winni wsłuchiwać się w to, co przychodzi do nas od Boga. Choć w sposób szczególny odnosi się to do liturgii, rozciąga się także na inne czynności, między innymi na modlitwę indywidualną. Dla niej św. Benedykt widzi najlepszy moment po zakończeniu liturgii. O klasztornym oratorium pisze: "Oratorium niech będzie tym, na co wskazuje jego nazwa. Nie należy tu czynić ani przechowywać nic takiego, co by nie miało związku z modlitwą. Po zakończeniu Służby Bożej niech wszyscy, okazując cześć Bogu, wyjdą w najgłębszym milczeniu tak, aby bratu, który właśnie chciałby prywatnie się pomodlić, nie przeszkodziła w tym czyjaś bezwzględność. A jeśli też kiedy indziej ktoś zechce modlić się w samotności, niech wejdzie po prostu i niech się modli, nie na cały głos, lecz ze łzami i z głębi serca. Kto jednak o niczym podobnym nie zamyśla, nie powinien pozostawać po zakończeniu Służby Bożej w oratorium, aby, jak powiedziano, nie przeszkadzać innym" (Reguła 52, 1 -5).
Jak widzimy, modlitwa indywidualna stanowi osobistą reakcję na spotkanie z Panem podczas liturgii. Warto sobie uświadomić różnicę naszego nastawienia podczas liturgii i w trakcie modlitwy indywidualnej, która ze swej natury jest zawsze odpowiedzią. Podczas Służby Bożej powinniśmy się całkowicie skupić i pójść za wypowiadanymi słowami. One bowiem wprowadzają w to, co nas przerasta. Natomiast podczas modlitwy osobistej wypowiadamy własne słowa w odpowiedzi na to, co usłyszeliśmy. Fundamentalną postawą staje się słuchanie z gotowością posłuszeństwa wobec wezwania. Odnosi się to nie tylko do liturgii, ale także do Lechio divina, czyli Bożego czytania, które zasadniczo polega również na słuchaniu słowa Bożego. Modlitwa indywidualna natomiast staje się naturalną odpowiedzią na to, co podczas liturgii lub czytania usłyszeliśmy.
Uwielbianie Boga we wszystkim
Bóg przemawia do nas nie tylko słowem podczas liturgii i czytania Pisma Świętego, ale również poprzez spotkania z ludźmi, rozmaite doświadczenia życiowe, w czasie pracy, w ciszy i skupieniu, w momentach radości i wesela. Nieustannie musimy się uczyć otwartości na to, co przychodzi do nas od Boga, i na sposób, w jaki do nas przychodzi. Modlitwa osobista jako nasza odpowiedź stanowi wyraz tej otwartości. Cały czas i wszystko, co robimy, dokonuje się przed Bogiem i dla Niego. Autentycznym hasłem św. Benedykta jest sentencja wyjęta z Listu św. Piotra: aby we wszystkim był uwielbiony Bóg (1 P 4, 11; por. Reguła 57, 9). Św. Benedykt użył jej w rozdziale mówiącym o rzemieślnikach klasztornych i to w kontekście sprzedaży ich produktów, czyli najbardziej laickiej czynności, która w potocznym rozumieniu nie ma żadnego wymiaru religijnego. Hasło to użyte w tym miejscu pokazuje, jak autentycznie chodzi o uwielbienie Boga "we wszystkim", a nie jedynie podczas liturgii i modlitwy osobistej lub poprzez czyny miłosierdzia.
Te ostatnie odgrywają bardzo ważną rolę w życiu klasztornym. Św. Benedykt w rozdziale O przyjmowaniu gości pisze: "Wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa, gdyż On sam powie: Gościem byłem i przyjęliście Mnie (Mt 25, 35). Wszystkim trzeba też okazywać należny szacunek, a zwłaszcza zaś braciom w wierze (Ga 6, 16) oraz pielgrzymom. A zatem, skoro tylko zawiadomią o przybyciu gościa, przełożony i bracia wyjdą mu na spotkanie z całą usłużnością miłości. Najpierw niech się wspólnie pomodlą, później zaś powitają w pokoju. Tego pocałunku pokoju powinno się udzielać dopiero po modlitwie, a nigdy bez niej, a to ze względu na złudzenia pochodzące od diabła. A tak przy powitaniu, jak i przy pożegnaniu gości należy ich pozdrawiać z wielką pokorą, schylając głowę lub padając przed nimi na ziemię. W ten sposób bowiem oddajemy cześć Chrystusowi, którego przyjmujemy w ich osobach. [...] Z największą troskliwością należy przyjmować ubogich i pielgrzymów, ponieważ w nich to przede wszystkim przyjmujemy Chrystusa. Ludziom bogatym sama ich pozycja zapewnia zawsze szacunek" (Reguła 53, 1 -7. 15).
W dosłownym brzmieniu trudno te słowa wypełnić w momencie, gdy do klasztoru przybywa wielka liczba gości. Ważne jest jednak zasadnicze nastawienie: "gości należy przyjmować jak Chrystusa". Przy czym św. Benedykt wskazuje na potrzebę szczególnej troskliwości w odniesieniu do ludzi ubogich, ponieważ "w nich to przede wszystkim przyjmujemy Chrystusa". W tym geście odbija się wspomniana wcześniej postawa liturgiczna. Ona właściwie harmonizuje z modlitwą, a nawet jest jej swoistym rodzajem jako uwielbienie Chrystusa.
Podobnie praca staje się swoistą modlitwą ciała. W uwagach skierowanych do szafarza, czyli mnicha, który zajmuje się ekonomicznymi sprawami klasztoru, św. Benedykt pisze: "Wszelkie przedmioty i w ogóle wszystko, co stanowi własność klasztoru, powinien szafarz traktować tak, jak gdyby to były naczynia święte z ołtarza" (Reguła 31, 10). Nie jest to literacka przenośnia, ale konsekwencja świadomości, że wszystko powinniśmy czynić przed obliczem Boga i na Jego chwałę. W dawnych wiekach mnisi tworząc wspaniałe dzieła sztuki, nawet się pod nimi nie podpisywali właśnie dlatego, że ich praca miała wychwalać Boga, a nie budować ich własną chwałę.
Znajdować czas na modlitwę
Konieczność pamiętania o nieustannym byciu przed Bogiem św. Benedykt wiele razy przypomina mnichom w różnych miejscach Reguły. Ta świadomość zobowiązuje. Między innymi wielkim grzechem jest już sama bezczynność rozumiana jako brak jakiegokolwiek zaangażowania. Czas nie może nam przeciekać między palcami. Dlatego św. Benedykt zaleca właściwe uporządkowanie w ciągu dnia poza czasem liturgii i odpoczynku poszczególnych czynności - lectio divina i pracy: "Bezczynność jest wrogiem duszy. Dlatego też bracia muszą się zajmować w określonych godzinach pracą fizyczną i również w określonych godzinach czytaniem duchownym" (Reguła 48, 1).
Niezmiernie ważna jest przy tym harmonia całego życia. Wszystko powinno być właściwie uporządkowane i mieć swoje miejsce w czasie. Nie można czegokolwiek zaniedbywać. W każdej chwili musimy być określeni w naszym byciu przed Bogiem. Bardzo niebezpieczne jest bycie bez-przytomnym, czyli to, co św. Benedykt nazywa bezczynnością. Wobec tego zagrożenia pisze: "W niedzielę natomiast niech czytaniem zajmują się wszyscy oprócz tych, których wyznaczono do różnych funkcji. Jeśli zaś ktoś jest tak niedbały i leniwy, że nie chce albo nie może ani rozmyślać, ani czytać, trzeba mu zlecić jakąś pracę do wykonania, aby nie był bezczynny" (Reguła 48, 22-23).
Te n zaskakujący tekst dobrze oddaje całkowite ukierunkowanie na Boga w zamyśle św. Benedykta. Przy takim nastawieniu nieustannie przeplatają się ze sobą poszczególne czynności wykonywane przed Bogiem i ich wewnętrzny korelat - modlitwa osobista. Św. Benedykt w przeciwieństwie do liturgii, lectio divina, pracy i odpoczynku nie wyznacza dla niej jakiegoś określonego czasu. Powinna ona pojawiać się jak najczęściej w naszym życiu, stanowiąc coś na wzór spoiny w budowli, którą jest nasze życie. Dlatego zaleca nam ogólnie: "Często znajdować czas na modlitwę" (Reguła 4, 56). Ona bowiem buduje nasze życie.
Celem naszego wysiłku duchowego winna być modlitwa, "ożywiająca nas w każdej chwili" (KKK 2697). Nasze życie można porównać do oddychania. Liturgia, lectio divina, spotkania z ludźmi, praca i pozostałe czynności dnia stanowiące przestrzeń spotkania z Bogiem są rodzajem wdechu. Po nich natomiast powinien nastąpić wydech - czyli nasza odpowiedź w formie modlitewnego wezwania, czy to jako uwielbienia Boga, czy jako dziękczynienia, czy też jako prośba do Niego skierowana. W tym zharmonizowaniu wszystkich działań i modlitwy następuje nieustanne uwielbienie Boga, co stanowi właściwe uświęcenie czasu. Nasze życie staje się życiem modlitewnym.
Włodzimierz Zatorski OSB (ur. 1953), mnich tyniecki, z wykształcenia fizyk, były dyrektor Wydawnictwa Tyniec, były przeor tyniecki. Opublikował między innymi: Droga człowieka; Otworzyć serce; Dziesięciokrąg.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł