Każdy służył Panu Bogu na swój sposób

Każdy służył Panu Bogu na swój sposób
(fot. shutterstock.com)
Szymon Hiżycki OSB, Marta Jacukiewicz

Pustynia w dużej mierze jest wyzwaniem, które człowiek sobie stawia - czy jest w stanie sam zmierzyć się ze swoimi myślami, czy jest w stanie to wytrzymać? - mówi o. Szymon Hiżycki OSB

Marta Jacukiewicz: Proszę Ojca, kim byli ojcowie pustyni?

Szymon Hiżycki OSB: Tak określa się pierwszych mnichów na pustyni egipskiej, którzy na przełomie III i IV, ale także V wieku opuścili Egipt i udali się na okalającą go pustynię. To był ruch pobożnych, świeckich ludzi, w początkowej fazie nie mający wiele wspólnego z hierarchią.

Jak należy rozumieć "Egipt" i "pustynię"?

DEON.PL POLECA

Proszę zobaczyć na to zdjęcie. Wzdłuż niebieskiej kreski Nilu ciągnie się równo wąski pas zieleni, ziemi uprawnej. W starożytności jedynie to nazywano Egiptem, zaraz za nim zaczynała się pustynia. Pustynia zwykle kojarzy się z piaskiem, jednak musimy pamiętać, że dla Egipcjan wszystko, co na tym zdjęciu jest poza zieloną linią - to już pustynia.

Czym była dla nich pustynia?

Dla tych ludzi była siedliskiem demonów dlatego wyjście na pustynię zawsze oznacza walkę. Kiedy wychodzili na pustynię - rzucali wyzwanie szatanowi. Ojcowie byli i są przykładem tego, że nie ma takiego zła, z którego Pan Bóg nie mógłby człowieka wyzwolić. O tej walce mnisi wiele pisali. Osobą, która najlepiej opisała walkę ze złymi myślami był Ewagriusz z Pontu (zm. 399 r.). Pisał on o ośmiu duchach zła. Ale pustynia oznacza też zerwanie z dawnym życiem, porzucenie świata i decyzję, że od tej pory pierwszą rolę w życiu gra Bóg.

Co dziś, na podstawie źródeł, możemy powiedzieć o początkach tego ruchu?

Problem z mnichami jest taki, że w źródłach o początkach w ogóle ich nie ma. Euzebiusz z Cezarei, który pisał w III i IV wieku w ogóle nie wspomina o mnichach. Natomiast jego kontynuatorzy, którzy piszą teksty ok. 20 lat później - piszą o mnichach jak o czymś oczywistym. Zanim nastał czas mnichów, mamy okres tzw. ascezy domowej, czyli o życie w stanie bezżennym we własnym domu. W przypadku mężczyzn było to prostsze, natomiast  w przypadku kobiet było to trudniejsze, ponieważ w takiej sytuacji musiałaby być utrzymywana przez brata albo ojca. Mnisi zerwali z tym modelem, ponieważ opuszczali swoje miasta i wioski i wychodzili na pustkowie. Tradycja mówi, że pierwszy wyszedł na pustynię Antoni Wielki. Żył on na przełomie III i IV wieku. Św. Atanazy, Wielki, który napisał jego żywot, mówi, że kiedy któregoś razu szedł do kościoła miał usłyszeć słowa Pisma Świętego: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj co posiadasz i rozdaj ubogim". Ponieważ rodzice Antoniego wcześnie zmarli, sprzedał wszystko, co posiadał. To jednak okazało się dla niego za mało, postanowił opuścić wioskę i zamieszkał na pustyni. Antoni Wielki był zatem pierwszym mnichem.

W których miejscach związanych z początkami ich dziejów do dziś żyją egipscy mnisi?

Na mapie Egiptu są dwa szczególne miejsca. Na przełomie III i IV wieku istniały, a później - stopniowo narastały trzy osady monastyczne: Nitria, Cele i Sketis. Przetrwało tylko najbardziej surowe i oddalone centrum monastyczne - Sketis. Tam są najstarsze klasztory, których korzenie sięgają IV - V wieku. Tam również do dziś mieszkają mnisi. Oprócz tego mamy klasztor św. Antoniego nad Morzem Czerwonym.

Czyli wcale nie mieszkali na pustkowiu - jak by się mogło wydawać?

To, że bracia odchodzili na pustynię nie znaczy, że zawsze odchodzili daleko, w nieznane. Oni po prostu wychodzili poza tereny ziemi uprawnej. Najczęściej mieszkali w pobliżu wioskach, mnich był w zasięgu wzroku. Każda wioska miała takich "świętych mężów". Przychodziło się do nich po modlitwę, błogosławieństwo, po przedmioty, które święty mąż zrobił jak np. całuny, w które obwijano ciała zmarłych, książki, które przepisał; ale nie przychodziło się z pustymi rękoma.

Co bracia dostawali w zamian?

Zachowało się całe archiwum po mnichu, który nazywał się Frange.

W jednym z listów napisał: "Przychodziłeś do mnie, prosiłeś abym modlił się dla Ciebie o syna. Wymodliłem. Masz syna, ale nie przyniosłeś mi obiecanej beczki oliwy, więc szybko napraw swój błąd… i przynieś mi oliwę, którą obiecałeś" (śmiech). Najczęściej było to więc po prostu jedzenie.

Żyli samotnie, czy mieszkali w kilka osób?

Najczęściej mieszkali po trzech, czterech - w ten sposób lepiej było im żyć. Każdy też zajmował się czymś innym. Jeden np. nosił tylko wodę, co wcale nie jest takie łatwe - nosić wodę pod górę, w skwarze… Inny zajmował się sprawami ekonomicznymi, uprawą jakiegoś kawałka ziemi, przepisywaniem książek. Rzadko zdarzały się przypadki absolutnej samotności. Nikt w tamtym terenie nie przeżyłby sam, dlatego nie mogli odchodzić zbyt daleko. Chodzi tutaj także o wodę, jedzenie… Mimo, że byli na pustyni - byli bardzo blisko.

Z czego się utrzymywali?

Ludzie, którzy mieszkali blisko mogli coś kupić od mnichów. Na terenie basenu Morza Śródziemnego są trzy okresy, w których wszystkie ręce na pokład - trzy zbiory: winogron, oliwek i zboża. Jako niewykwalifikowani robotnicy najczęściej wynajmowali się do pracy za określoną część np.  zboża. Z tego mogli żyć przez cały rok.

Po co w ogóle wychodzili na pustynię?

Uważali, że w ten sposób będą bliżej Pana Boga. Oczyszczą się ze złych myśli, namiętności, grzechu. Na pustynię prowadziło ich pragnienie zjednoczenia z Panem Bogiem. Chcieli zrozumieć co ich od Pana Boga oddziela, ale aby to zrozumieć - musieli znać bardzo dobrze samych siebie. A żeby poznać siebie - musieli otworzyć serce. Sposób, w który to praktykowali - mówili nie tylko o swoich słabościach przed ojcem duchowym, ale mówili także o swoich pragnieniach, pokusach, smutkach, nadziejach, myślach, które przychodzą im do głowy. To był jakby nieustanny dialog z kimś, kto oceniał te myśli.

Na co należy zwrócić uwagę w nauce ojców pustyni?

Przede wszystkim, że Pan Bóg jest najważniejszy. Oni nie wytworzyli czegoś takiego jak jedna, wspólna nauka. Każdy z nich był inny. Abba Mojżesz w młodości był rozbójnikiem, mówi się, że nie byłoby grzechu, którego by nie popełnił. Kiedy jednak został mnichem był najłagodniejszym człowiekiem, jaki chodził po ziemi. Był też Makary Wielki, który był bardzo gościnny - przyjmował ludzi. Znowu Arseniusz unikał ludzi. Każdy służył Panu Bogu na swój sposób.

Jakie jest najważniejsze przesłanie?

Pan Bóg jest najważniejszy - to jest tak naprawdę przesłanie ludzi bardzo odważnych. Pustynia w dużej mierze jest wyzwaniem, które człowiek sobie stawia - czy jest w stanie sam zmierzyć się ze swoimi myślami, czy jest w stanie to wytrzymać?

W jaki sposób rozumieli modlitwę?

Dla nich modlitwa to była przede wszystkim więź z Panem Bogiem, dlatego starali się o modlitwę nieustanną. Powracali do regularnej recytacji psalmów, poszczególnych wersetów Biblii, aktów strzelistych. Z jednej strony kładli nacisk na pewną regularność praktyki, z drugiej strony wierzyli, że tylko miłość zjednoczy ich z Bogiem. Może wydawać się to nam trochę monotonne, ale oni nie kładli żadnego nacisku na wizje czy ekstazy. Byli w swej modlitwie bardzo prości i zwyczajni. Może dlatego tak autentyczni. Z ich doświadczenia wywodzi się to, co dziś nazywamy modlitwą Jezusową.

Czego możemy się od nich nauczyć?

Sądzę, że można się od nich uczyć sztuki przejrzystości. Byli to ludzie, którzy szli na pustynię, którzy mieli odwagę zmierzyć się z pustką, bezkresem. Mieli też dar od Pana Boga, że mogli zmierzyć się z własną słabością. W pewnym sensie ukształtowali też to, co dziś nazywamy kierownictwem duchowym. A kierownik duchowy to osoba, która nie osądza. Osoba, która rozumie. Jeśli nie rozumie - czeka, aż to nastąpi. Przede wszystkim nie potępia. To, czego możemy się od nich nauczyć to również bardzo wielkie miłosierdzie, które mieli dla wszystkich ludzi, zwłaszcza dla słabych, którzy nie radzili sobie ze swoimi wadami, ze swoim grzechem. Warto wciąż czytać ich apoftegmaty, na szczęście mamy ich sporo już przełożonych na język polski.

Jak chociażby ten: Abba Teodor z Ferme prosił abba Pambo: "Powiedz mi słowo". Z wielkim trudem odpowiedział mu w końcu: "Teodorze, idź, okazuj litość każdemu: bo litość ma swobodny przystęp do Boga".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Każdy służył Panu Bogu na swój sposób
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.