dziennikarz. Interesuje się dogmatyką, liturgią, tradycyjną muzyką oraz sztuką
Hasło Marszu Niepodległości to przedmiotowe wykorzystanie religii
Pojęcie walki oczywiście jest wpisane w katolicką duchowość czy nawet kościelną historię. Ba, również w maryjną pobożność, bo wołamy do Maryi "Hetmanko". Nie dziwi wizerunek Maryi na zbroi czy wojskowym sztandarze. Modlitwa realnie stanowi konkretny oręż, jest istotnym elementem walki duchowej.
Dlaczego jednak mnie wkurza, bulwersuje, obraża i rani moje uczucia religijne identyfikacja wizualna tegorocznego Marszu Niepodległości?
Walka duchowa odbywa się z osobistymi wadami i pokusami. Nie jest skierowana przeciw innym osobom, a żadnych uważanych za złe zjawisk nie personalizuje się, wygrażając przeciw nim pięścią owiniętą różańcem niczym kastetem. Za wszystkim, co łatwo bezosobowo nazwać ideologią, zarazą, zagrożeniem, etc., stoją konkretni, grzeszni i cierpiący jak wszyscy inni ludzie, którym jesteśmy winni miłość wyrażającą się na przykład w modlitwie. Nie godzi się jakkolwiek sprawiać, by te osoby kojarzyły modlitwę, różaniec czy krzyż, Kościół i Boga z wymierzoną przeciw nim bronią, z wrogą rzeczywistością. Bo nie dość, że wypacza się sens modlitwy, to podważa się zadanie Kościoła, czyniąc ewangelizację nieskuteczną czy o wiele trudniejszą, obrzydzając innym modlitwę, różaniec, Kościół.
W aktualnym kontekście, mamy jeszcze w pamięci, że na przykład w Białymstoku usta osób zaciskających pięści na różańcu wykrzykiwały nienawistne i wulgarne hasła w stronę bliźnich, a zza ich pleców z rąk tych, na których ustach wcześniej była modlitwa, leciały kamienie, butelki i petardy. Pamiętamy, że modlitwa nie stanęła na przeszkodzie w stosowaniu przemocy – cokolwiek by nie mówili organizatorzy Marszu Niepodległości, ten symbol pięści oplecionej różańcem przywołuje takie bluźniercze sceny.
Poprzednie edycje Marszu nie pozwalają zaufać w pobożne intencje organizatorów.
Wykorzystywanie symboliki religijnej podczas manifestacji, która jest polityczna, której organizatorzy nie byli w stanie w czasie poprzednich edycji zagwarantować, by nie wznoszono haseł radykalnie obcych Ewangelii i nie stosowano przemocy, wskazuje na przedmiotowe traktowanie religii. Na świadome przyzwolenie, by katolickie symbole i słowa modlitw wykorzystane były bluźnierczo do walki przeciw drugiemu człowiekowi. Również poprzednie edycje Marszu nie pozwalają zaufać w pobożne intencje organizatorów. Wykorzystując katolickie symbole do swojej identyfikacji wizualnej, przy występowaniu przeciw jakimkolwiek grupom (środowiska LGBT, lewica, muzułmanie, etc.) organizatorzy Marszu Niepodległości przyczyniają się do tego, że przeciw tym samym symbolom będą występować uczestnicy Parady Równości, Czarnych Marszy, okolicznych protestów czy osoby, które będą 11 listopada wyrażały sprzeciw wobec politycznych postulatów wznoszonych podczas Marszu Niepodległości.
Wzniesiona pięść kojarzy się z przemocą, co już samo w sobie jest totalnie sprzeczne z maryjną modlitwą i Ewangelią. Poza tym wykorzystywana była przez zwolenników nurtów raczej obcych organizatorom Marszu Niepodległości.
Pojawił się też argument, że różaniec nie kojarzy się męsko, a pięść jako symbol siły i walki pokaże, że to modlitwa nie tylko dla kobiet – nie, różaniec nie powinien być traktowany przedmiotowo nawet do leczenia czyichś kompleksów.
Tekst ukazał się na facebookowej stronie autora.
Skomentuj artykuł