Jak redaktorzy i blogerzy DEON.pl czytają Pismo Święte?
Bez Słowa Bożego chrześcijanin nie może oddychać, a biblijna Dobra Nowina ma moc uzdrawiania, przywracania nadziei i napełniania pokojem. W Narodowy Dzień Czytania Pisma Świętego chcemy podzielić się z wami naszymi sposobami na przyjaźń ze Słowem Bożym oraz tym, jak Pismo Święte zmienia nasze życie.
Paweł Kosiński SJ, redaktor naczelny i dyrektor programowy portalu
Pierwsze wspomnienie związane z czytaniem Pisma Świętego to dom dziadka. Był stary i schorowany. Miał pierwsze wydanie Biblii Tysiąclecia i chciał, żeby mu czytać fragmenty, kiedy już sam nie mógł.
Drugi obraz to czas szkoły średniej, spotkań oazowych. Pismo Święte było dla nas bardzo ważne. Wtedy po raz pierwszy przeczytałem całą Biblię, rozdział po rozdziale. Wtedy też - co dzisiaj wspominam z rozrzewnieniem - postanowiłem nauczyć się "na pamięć" całej Ewangelii św. Jana, na wszelki wypadek, gdybym się znalazł w sytuacji, że nie miałbym dostępu do tekstu. To drugie wydanie zmienione Biblii Tysiąclecia w wersji kieszonkowej, z którego wtedy korzystałem, towarzyszy mi zresztą do dzisiaj. Zawsze go miałem ze sobą, gdziekolwiek przyszło mi żyć i pracować.
Skorzystaj ze specjalnego rabatu - do 40 proc. na książki o tematyce biblijnej. Użyj kodu TB21
Od kilku lat, zarówno do mojej osobistej modlitwy, jak i do dorocznych rekolekcji, wykorzystuję dzieła mojego włoskiego współbrata, o. Silvano Faustiego SJ. On przygotował znakomite komentarze do wielu ksiąg Pisma Świętego, zwłaszcza Ewangelii, analizując i omawiając werset po wersecie, trzymając się schematu medytacji ignacjańskiej. Moje korzystanie z Pisma Świętego teraz jest zabarwione jego wiedzą i wrażliwością, ale bardzo to sobie cenię i chętnie korzystam.
Marta Łysek, pisarka, teolog i redaktor DEON.pl
Mój ulubiony sposób to tzw. namiot spotkania - czyli "oazowa" metoda czytania Pisma Świętego. Nie chodzi w nim o samo przeczytanie wybranego fragmentu, ale o dialog, o to, by przy jego pomocy porozmawiać z Bogiem. Takie spotkanie zajmuje mi na ogół pół godziny: siadam sama, schowana przed domowymi hałasami, z kawą albo herbatą, notesem i… telefonem - bo częściej korzystam z Biblii w wersji cyfrowej. Czytam czytania z dnia. Zatrzymuję się na tych słowach, które poruszają moje serce, oglądam z różnych stron, pytam Pana Boga, jak On widzi moje życie w ich świetle. Zapisuję pytania, odkrycia, to, czego nie rozumiem. Czasem nie piszę nic, bo On nie zawsze chce rozmawiać, czasami woli pobyć ze mną w ciszy wersetów, które tu i teraz zupełnie do mnie nie przemawiają.
Mateusz Pawłowski SJ, psycholog i psychoterapeuta, redaktor DEON.pl
Po pierwsze, czytam Pismo Święte każdego dnia według pewnego (duchowego) klucza, który uzgadniam ze swoim "jezuickim towarzyszem duchowym". Lektura jest tutaj dla mnie zawsze bazą do medytacji biblijnej (około 45 minut). Korzystam z Biblii Jerozolimskiej plus z tekstów oryginalnych (z wykształcenia jestem, między innymi, filologiem klasycznym, oraz fanem wymarłych języków starożytnych, co z pewnością ułatwia lekturę Pisma Świętego w oryginale). W Biblii niezmiernie ważne są dla mnie następujące trzy obszary: kontekst kulturowy, językowy oraz praktyczny (co dokładnie Słowo Boże mówi mi na dziś - ku czemu mnie skłania, do czego szczególnie zachęca i przed czym, ewentualnie, przestrzega).
Magdalena Urbańska, blogerka DEON.pl
Na rekolekcjach ignacjańskich okazało się, że Biblia jest dla mnie niesamowitym łącznikiem z Bogiem. Niby o tym wiedziałam, ale... ciągle coś przerywało połączenie. Dziś czytam fragment, wyobrażam sobie scenę biblijną, np. stoję pod grobem Jezusa jak Maria Magdalena i wołam: "gdzie Go położono?". Gdy mi ciężko i gdy mi radośnie - wyobrażam sobie tę scenę, to spotkanie. Stawiam siebie samą na miejscu Marii Magdaleny i pozwalam czuć, co czuję. Potem kolejny fragment, kolejna scena, kolejne spotkanie.
Piotr Kosiarski, bloger i podróżnik, redaktor DEON.pl
Czytanie Pisma Świętego nie zawsze było dla mnie ważne. O tym, że bez Słowa Bożego nie da się żyć, przekonałem się dopiero kilka lat temu. Jednak nawet wtedy nie sięgałem po Biblię codziennie. Dopiero, kiedy zacząłem regularnie uczestniczyć w Eucharystii w tygodniu, słuchać czytań i Ewangelii, pozwoliłem, żeby Słowo we mnie "pracowało". Spora w tym zasługa moich spowiedników, którzy zawsze gorąco zachęcali mnie do czytania Pisma Świętego.
Obecnie udało mi się wypracować nawyk sięgania po Biblię każdego ranka. Postanowiłem przeczytać cały Nowy Testament. Nie śpieszę się. Czytam dziennie rozdział lub dwa. Staram się w ciągu dnia choć na chwilę wrócić myślą do przeczytanego fragmentu. Drugim sposobem zaprzyjaźniania się ze Słowem Bożym jest wspomniana wcześniej Eucharystia. Choć nie udaje mi się uczestniczyć w niej codziennie, staram się robić to tak często, jak mogę.
Słowo Boże ma moc przemiany naszego życia. Mój przykład pokazuje, że odbywa się to powoli, bez spektakularnych zwrotów i fajerwerków. Ale niewątpliwie codzienne czytanie Biblii i słuchanie słowa Bożego w czasie Eucharystii jest dla mnie bardzo ważne. Nie wyobrażam sobie, jak wyglądałoby moje życie, gdyby tego zabrakło. Iz, 43 to mój ulubiony fragment. Zaprzyjaźniłem się z nim po maturze, kiedy przez moją parafię przechodził pielgrzym, zmierzający pieszo do Jerozolimy. Szedłem z nim przez jeden dzień i rozmawiałem o tym fragmencie.
* * * *
Skomentuj artykuł