Jezus przychodzi zburzyć mury naszych grzechów. Wciąż czekasz na swój Jordan?

Fot. o. Wiesław Dawidowski OSA/Andrea del Verrocchio, Leonardo da Vinci "Chrzest Jezusa" ok. 1475, domena publiczna

- Jezus stojąc w wodach Jordanu między grzesznikami przyjął na siebie nasze słabości, nasze grzechy, żeby potem przyjąć chrzest inny – Chrzest Ognia, na krzyżu, na Golgocie. Na krzyżu nasze grzechy zostały obmyte w jego krwi – taki przekaz podpowiada o. Wiesław Dawidowski OSA znad rzeki Jordan, stając w miejscu chrztu Jezusa.

W siódmym już odcinku wideobloga „Szukając śladów Jezusa”, wędrując po Zimie Świętej zgodnie z wydarzeniami opisanymi przez św. Łukasza, znajdujemy się nad Jordanem, w nieznacznej odległości od ujścia tej rzeki do Morza Martwego. Nad brzegiem Jordanu o. Dawidowski stawia pytania: czy to jest na pewno to miejsce, w którym Jezus przyjął chrzest, dlaczego będąc Synem Bożym, stanął w wodach Jordanu i będąc bez grzechu przyjął chrzest wraz z grzesznikami oraz kim naprawdę jest Jezus.

Czy to jest prawdziwe miejsce chrztu Jezusa?

Ewangelia według św. Łukasza nie zdradza miejsca chrztu Jezusa, stąd niekiedy obwinia się tego ewangelistę o nieznajomość geografii Ziemi Świętej.

DEON.PL POLECA

- Nic bardziej błędnego. Dane geograficzne służą Łukaszowi do przekazania informacji o tożsamości Jezusa – wskazuje augustianin.

Już na początku III w. zaczęli się w tym miejscu osiedlać mnisi. Pod koniec III w. przybył na te tereny jeden z ojców Kościoła Orygenes, który miejsca chrztu Jezusa nie znalazł, choć znał jego nazwę: Bethabara.

Miejsce chrztu Jezusa – u ujścia Jordanu do Morza Martwego - oznaczone jest na tzw. mapie z Madaby, bezcennej mozaice pochodzącej z VI w., na której pojawia się także nazwa Bethabara.

- Nawet jeśli nie mamy stuprocentowej pewności, co do dokładnej lokalizacji tego miejsca, to mamy pewność religijną i duchową – podkreśla o. Dawidowski.

Jezus przychodzi zburzyć mury naszych grzechów

- Imię Jezus oznacza „Bóg zbawia” albo „Jahwe jest zbawieniem”. Stanowi ono inną wersję imienia Jozue – wyjaśnia o. Dawidowski i nawiązuje do położnego nieopodal Jerycha, znanego z zapisanego na kartach Starego Testamentu wydarzenia związanego ze zburzeniem murów i zdobyciem miasta przez dowodzonych przez Jozuego Hebrajczyków.

- W teologii i w duchowości mury Jerycha są w Biblii symbolem grzechu i zabezpieczenia się przed inwazją świętości Boga. Bitwa Jozuego po Jerychem, rozwalenie murów miasta głosem trąb, a w konsekwencji pobicie pogan, były zawsze i zawsze pozostaną symbolem walki z grzechem – tłumaczy o. Dawidowski.

Augustianin tak wyjaśnia, odwołując się do pism Orygenesa, sens chrztu Jezusa w Jordanie: - Tak, jak Jozue poprowadził naród wybrany do walki z poganami zepsutego miasta Jerycha, tak Jezus przekracza wody Jordanu i wprowadza nas na pole bitwy z naszym grzechem.

- Walczymy z grzechem nie przemocą, ale przy pomocy miłości, współczucia, przebaczenia, wyrozumiałości i solidarności z grzesznikami, a także cierpliwego szukania grzesznika, bo taki przykład dał nam sam Jezus – podkreśla i dodaje: - Jezus jest nowym Jozuem, który przychodzi zburzyć mury naszych grzechów.

Od chrztu w Jordanie do Chrztu Ognia na Golgocie

A jak rozumieć informację zawartą w Ewangelii św. Łukasza o tym, że Jan był już uwięziony przez Heroda, gdy Jezus przyszedł przyjąć chrzest.

- Jan nie mógł ochrzcić Jezusa - a zatem: kto ochrzcił Jezusa? – docieka o. Dawidowski. – W scenie chrztu, jak i w całej ewangelii Łukasza powraca pytanie o tożsamość Jezusa. Nieobecność Jana jest celowym zabiegiem narracyjnym. Czytelnik musi od początku mieć pewność, kto jest najważniejszy, kto jest Mesjaszem. Jak u wszystkich ewangelistów tak i tu scena chrztu Jezusa kończy się rozdarciem niebios i zstąpieniem Ducha Świętego oraz objawieniem tożsamości Jezusa: „To jest mój Syn umiłowany” – stwierdza o. Dawidowski.

- Przesłanie Ewangelii św. Łukasza jest jasne. W wodach Jordanu stał Mesjasz, którego przyjście Jan zapowiadał – podkreśla nasz przewodnik.

Wszystkie odcinki wideobloga o. Wiesława Dawidowskiego "Szukając śladów Jezusa" dostępne są w DEON.pl

- Jezus stojąc w wodzie między grzesznikami przyjął na siebie nasze słabości, nasze grzechy, żeby potem przyjąć chrzest inny – Chrzest Ognia, na krzyżu, na Golgocie. Na krzyżu nasze grzechy zostały obmyte w jego krwi i ten, kto zrozumie moc i znaczenie tego obmycia, będzie miał moc do walki z własnym grzechem – zaznacza o. Dawidowski.

W niedzielę Chrztu Pańskiego każdy, jeżeli może, powinien odwiedzić kościół i chrzcielnicę, w której został ochrzczony – mówi augustianin.

- Bo każdy z nas przeżył, albo jeszcze przeżyje, albo jeszcze czeka na swój własny Jordan – podsumowuje o. Wiesław Dawidowski.

Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».

Łk 3,21-22

Augustianin, doktor teologii fundamentalnej, publicysta. W latach 2009-2013 był chrześcijańskim współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. W latach 2012-2021 był przełożonym prowincjalnym polskich augustianów. Autor tomików „Święty Augustyn” i „Święta Rita” w serii „Wielcy ludzie Kościoła”. Członek Zespołu Laboratorioum „Więzi”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezus przychodzi zburzyć mury naszych grzechów. Wciąż czekasz na swój Jordan?
Komentarze (1)
WO
~Wiera Oleszko
9 stycznia 2022, 01:10
A czy był już ksiądz na filmie Nedzasz i madame?