Kardynał, który chował Pana Jezusa w kieszeni koszuli
Dzisiejszy tekst kończy serię wielkopostnego przybliżania postaci świętych od porażki z "domieszką" ks. Krzysztofa Grzywocza. Ostatni odcinek, poświęcony temu, co najważniejsze, jest na wskroś wielkoczwartkowy i opowiada o pewnym kardynale z Dalekiego Wschodu, ale tak naprawdę to przypowieść o każdym z nas.
Już samo wymawianie jego nazwiska - François Xavier Nguyễn Văn Thuận - może przysporzyć kłopotów. Kiedy czytam o niektórych wydarzeniach na kartach życiorysu pochodzącego z Socjalistycznej Republiki Wietnamu kandydata na ołtarze, ich treść wprawia w zakłopotanie połączone z niedowierzaniem. Przypomnijmy: w 1975 r. zostaje uwięziony przez komunistów - trzynaście lat spędzi w więzieniu, z czego dziewięć w całkowitej izolacji (cela bez okien). W Roku Jubileuszowym 2000 prowadzi dla Jana Pawła II i kurii rzymskiej rekolekcje. Duchowe ćwiczenia były poświęcone nadziei, a na życzenie papieża miały być przeprowadzone w formie świadectwa - Biskupowi Rzymu szczególnie zależało na zachowaniu takiej konwencji szczególnie w kontekście przeżywanego wówczas roku świętego i pamięci o męczennikach, którzy "cierpieli za wiarę, płacąc krwią za przynależność do Chrystusa i do Kościoła lub znosząc odważnie wieloletnie więzienia i różnorakie udręki, aby nie poddać się naciskom ideologii, która przerodziła się w bezlitosną dyktaturę" (Incarnationis mysterium, nr 13). Wspomnijmy jeszcze, że wietnamski purpurat miał zakaz pobytu w swojej ojczyźnie, przyjechać mógł dopiero po kreowaniu go na kardynała (rok 2001). Zmarł w Rzymie, został pochowany na Campo Verano (zmarł 16 IX 2002 r.), obecnie przysługuje mu tytuł "sługi Bożego". Proces beatyfikacyjny ma się ku końcowi - w 2017 r. papież Franciszek promulgował dekret o heroiczności jego cnót.
Tutaj znalazłem najpiękniejszy opis Eucharystii
Na pamiątkę wspólnych studiów w Lublinie otrzymałem od kapłana-świadka książkę o Świadkach nadziei. Wydanie ma już przeszło 20 lat, papier nieco pożółkł. Wówczas nie miałem pojęcia o jej Autorze. Czytając, znalazłem w niej najpiękniejszy opis Eucharystii pośród setek, jakie do tej pory spotkałem. Wartość publikacji nie tkwi jednak w wyszukanym, literackim języku - sam tekst jest raczej ascetyczny, utrzymany w formie relacji. Cała wielka teologia sakramentu, który jest "sercem Kościoła", zawarta została tu w kawałku chleba, kilku kroplach wina i odrobiny wody, kielichem była dłoń biskupa. Wierni doskonale odczytali prośbę swojego pasterza, kiedy ten poprosił ich o "lekarstwo na ból żołądka". Otrzymawszy od nich wino i ukryte komunikanty, zgięty na łóżku odprawiał w nocy liturgię z pamięci: "Nigdy nie zdołam wyrazić mojej wielkiej radości: codziennie, używając trzech kropel wina i kropli wody, ukrytej w dłoni, odprawiałem Mszę świętą. To był mój ołtarz, to była moja katedra! Było to prawdziwe lekarstwo dla duszy i ciała (…)" (Świadkowie nadziei, s. 139).
W woreczkach, którymi były bibułki od papierosów, "przemycali" Pana Jezusa tak, aby nocami współwięźniowie mogli adorować Najświętszy Sakrament. Pan Jezus był stale przechowywany w kieszeni koszuli przyszłego kardynała. "Jezu!" - myślę sobie. "To jakiś absurd! W "piekle" kontemplować oblicze Jezusa?!". Zachodzi tu - posługując się kryteriami Henri de Lubaca - prawdziwe zderzenie paradoksów: "źródło i zarazem szczyt całego życia chrześcijańskiego" (jak czytamy w dokumencie soborowym Lumen gentium (nr 11) czy w encyklice o Eucharystii Ecclesia de Eucharistia (nr 1)) został zawarty w kruchej i niewielkiej materii chleba. Okruszynie. Ogołocenie Kalwarii, byle jaki i pośpieszny pogrzeb Pana Jezusa, opuszczenie przez przyjaciół, poczucie bezradności, wszystko uproszczone do granic możliwości - to tajemnice, które próbują nas "nawrócić" z barokowych form na prostą drogę, gdzie przy jednym stole przyjaciel siedzi obok przyjaciela, gdzie już nie ma lepszych i gorszych miejsc, za to ceni się wartość najprostszych gestów i upraszczającej prostoty, jak refren jednej z pieśni, której od lat słucham na okrągło: "Zgromadzeni na modlitwie z Panem swym, / W Wieczerniku, jak kiedyś Piotr i Jan". I myślę sobie, że kiedyś Pan zgromadzi nas na swojej wieczerzy: jako pogodzonych i pojednanych, On sam zaprosi nas do jednego stołu, mając świadomość, że prawdziwie "Wykonało się" (por. J 19,30).
Trudno nam pozbyć się bagażu, nawrócić na prostotę
Nam jednak trudno w to uwierzyć i nawrócić się na prostotę - w zamian za to, doskonale przywiązujemy się do bogatych form, a zabieganie o prestiż i uznanie okrada nas stopniowo z wewnętrznego dziecka. Z biegiem lat, obserwując życie ks. Krzysztofa Grzywocza, stawaliśmy się świadkami jego procesu upraszczania, jakby proporcjonalnie do wyrywanych kartek z kalendarza pozbywał się niepotrzebnego "bagażu". To, co głosił w czasie niezliczonych konferencji lub pisanych artykułów i książek, wypływało z jego życia - podczas wielkopostnych rekolekcji dla kleryków w Elblągu mówił następująco: "Jest wielką odwagą wierzyć w taką «prostotę» Bożą, że w tej «prostej» Hostii jest wszystko, czego człowiek potrzebuje. W tej Hostii ukryty jest Ten, który wypełnia wszystkie ludzkie pragnienia. Bóg nie potrzebuje złotych czy brylantowych znaków, żeby przekonać ludzi. Bóg kocha proste gesty, proste znaki. Bóg się uobecnił pod postacią chleba, który można połamać i zjeść. Prostota jest sanktuarium obecności Boga" (Narodzenie dla służby. Błogosławił. Łamał. Rozdawał, 2011 r.). Opolski kapłan upraszczał swoje życie i relacje zarówno z Bogiem, jak również z ludźmi; odnosiłem wrażenie, że im bardziej zbliżał się ku końcowi, tym bardziej cenił spotkania, których uczył się smakować.
Ale czy możemy dać coś od siebie? Nasze zasoby są czasem nader ubogie i skromne: w pracy udręka - cały czas patrzę na zegarek, sąsiad złośliwy, pieniędzy za mało, komentarze na FB uszczypliwe, dzieci nie słuchają, ciągła nadwaga, a cholesterol za wysoki… Długo by wymieniać, jeszcze dłużej przychodzi zbieranie "tego", co dobre; niemniej ważne jest, aby nie celebrować "tego", co się nie udało, ale odkrywać porozrzucane kruszyny dobra: "Ludzie szczęśliwi widzą więcej. Mają bardziej precyzyjny wgląd w istotę bytu. Widzą to, co piękne, dobre, prawdziwe, nawet czasami wśród rzeczy trudnych i smutnych zauważą rzeczy piękne. Tak, jak po nieudanym, całonocnym połowie ryb, kiedy umiłowany uczeń nie skoncentrował się na porażce, tylko rozpoznał na brzegu Chrystusa. Szczęśliwy człowiek zauważy, że ta maleńka Postać na brzegu to jest On, to jest Pan. Tak jak szczęśliwi są ci, którzy pod postacią małej Hostii rozpoznają obecność Chrystusa" (rekolekcje Bądź pochwalony, Panie mój. O wracaniu do istoty rzeczy, Konstancin-Jeziorna 2017 r.). Może wreszcie po zabetonowanym niebie jesienno-zimowej szarugi zapuka "wiosna" i będziemy mogli usłyszeć "Bądź dobrej myśli" (por. Mk 10,49), wszak taka jest - śpiewa Peter Gabriel - nasza Księga miłości: długa, nudna, pełna różnego rodzaju cholerstwa ale jednocześnie zawierająca instrukcję jak z (T)tobą zatańczyć (The Book of Love).
W totalnej desperacji wyjściem jest słuchanie Boga
Ks. Grzywocz był przekonany, że jeśli człowiek szczególnie w trudnych okolicznościach życia zwraca się do Boga, wówczas - przywołując ulubioną perykopę Ewangelii - On jest w stanie pomnożyć jego skromne pięć chlebów i dwie rybki (por. Łk 9,13), czyli ów skarb, który na co dzień nosimy "w naczyniach glinianych" (por. 2 Kor 4,7). Uczniowie idący do Emaus rozpoznali Pana po łamaniu chleba (por. Łk 24,30-31). Trudno w to uwierzyć, ale to, co "połamane", może stać się naszą ofiarą - zapewniam, że Pan Jezus się nią nie zgorszy, ale przyjmie te nasze ofiarne dary, do składania których jesteśmy powołani (por. Ecclesia de Eucharistia, nr 13). A wówczas całe nasze życie stanie się darem, czasem rozmienianym na wiele okoliczności codzienności; wówczas my sami dla innych staniemy się świadkami. W takich kategoriach papież Benedykt XVI mówił właśnie o kard. Thuanie jako "świadku nadziei" i przywoływał jego postać jako "wzorcową", kiedy w encyklice poświęconej jednej z teologalnych cnót traktował o modlitwie jako szkole nadziei. Odwołując się do doświadczenia długoletniej izolacji-ciemności byłego przewodniczącego Papieskiej Rady Iustitia et Pax, pisał następująco: "Tam, w sytuacji wydawałoby się totalnej desperacji, słuchanie Boga, możliwość mówienia do Niego, dawały mu rosnącą siłę nadziei, która po uwolnieniu pozwoliła mu stać się dla ludzi całego świata świadkiem nadziei - tej wielkiej nadziei, która nie gaśnie nawet podczas nocy samotności" (Spe salvi, nr 32).
Sekret ukryty w sposobie patrzenia na świat
Oglądaliście japoński film Kwiat wiśni i czerwona fasola? Główna postać - kreacja Masatoshi Nagase - mężczyzna sfrustrowany brakiem sukcesu w prowadzeniu małego biznesu, upokorzony przez życie, zakleszczony w jego kieracie, mając na swoim koncie wiele błędów, zaprzyjaźnia się ze staruszką Tokue i "osieroconą" gimnazjalistką Wakaną. Z każdą minutą obrazu coraz bardziej dostrzegamy jak ta "triada" jest dla siebie nawzajem darem, że siebie potrzebują. W międzyczasie oglądamy grę aktorów drugoplanowych: powiewu wiatru, powykręcanych od przebytego trądu kobiecych dłoni, niezliczonej ilości co rusz kwitnących i opadających na ziemię zwiędłych, białych kwiatów wiśni, zmieniających się pór roku i dni, przemijających jak powoli gasnące życie Tokue, która zdradziła swojemu "szefowi" prawdziwy sekret małych naleśników. Wydawałoby się, że cała filozofia była zawarta w fasolowej paście, ale tak naprawdę ukryła się w… sztuce patrzenia na świat i słuchania jego opowieści - wyznaje w nietypowym testamencie doświadczona życiem bohaterka. Przypomina mi się w tym miejscu Ewangelia o ziarnie, które musi obumrzeć, aby wydało owoc (por. J 12,24). Ono wówczas będzie spełnione, jak w ostatniej scenie filmu Naomi Kawase, gdzie Sentarô chcąc ofiarować zebranym w parku rodzinom, dzieciom okrągłe dorayaki, woła: "Przyjdźcie i weźcie!", "Przyjdźcie i weźcie!".
Źródła:
- X. Nguyễn Văn Thuận, Świadkowie nadziei. Rekolekcje watykańskie, przeł. B. Nuzzo, Wydawnictwo "M" i Apostilicum, Kraków 2001.
- Nota w Wikipedii.
- Jan Paweł II, Bulla ogłaszająca Wielki Jubileusz Roku 2000 "Incarnationis misterium" (1998).
- Jan Paweł II, Encyklika o Eucharystii w życiu Kościoła "Ecclesia de Eucharistia" (2003).
- Benedykt XVI, Encyklika "Spe salvi" (2007).
- Grzywocz, Narodzenie dla służby. Błogosławił. Łamał. Rozdawał. Rekolekcje wielkopostne wygłoszone w Wyższym Seminarium Duchownym w Elblągu (2011 rok), Wydawnictwo Świętego Krzyża, Opole 2018.
- Grzywocz, Bądź pochwalony, Panie mój. O wracaniu do istoty rzeczy. Rekolekcje dla kapłanów wygłoszona w Domu Księży Pallotynów CAM w Konstancinie-Jeziornie (2015 rok), Wydawnictwo Centrum Animacji Misyjnej, Konstancin-Jeziorna 2017.
- Film Kwiat wiśni i czerwona fasola (reż. i scen. N. Kawase, prod. Japonia, Francja, Niemcy 2015).
- Gabriel, The Book of Love (utwór z albumu Rated PG, 2019 r.)
Skomentuj artykuł