#Ewangelia: Nie bójmy się trudności!
Skoro tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.
Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Wtedy Jezus odezwał się do nich: "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się".
Na to odpowiedział Piotr: "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie".
A On rzekł: "Przyjdź".
Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: "Panie, ratuj mnie".
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: "Czemu zwątpiłeś, małej wiary?"
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: "Prawdziwie jesteś Synem Bożym".
Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy, znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.
Komentarz do Ewangelii
Jezus przyszedł do uczniów krocząc po wodzie, gdy ich łódź była miotana falami z powodu przeciwnego wiatru. On zawsze przychodzi do nas, gdy spotykają nas przeciwności i trudności. Tylko że my w takim położeniu jesteśmy bardzo oporni w rozpoznaniu Go. A kiedy Go w końcu rozpoznamy, to i tak skupiamy się dalej raczej na przeciwnościach, niż na Nim. I to jest źródło naszych niepowodzeń.
Przeciwności były, są i będą. Czymś nowym jest Boża obecność we wszystkim, co przeżywamy, zwłaszcza w tym, co trudne. Trudności są czymś normalnym na tym świecie, ale nie bójmy się ich i nie skupiajmy się na nich.
Skomentuj artykuł