Synu, odpuszczają ci się grzechy - Mk 1,4-7
To już czwarta niedziela z rzędu, w której św. Marek opowiada nam o uzdrowieniu dokonanym przez Jezusa: najpierw opętanego, później teściowej Piotra, trędowatego, a dzisiaj paralityka. Każdy z poprzednich cudów podkreślał niezwykłą moc Jezusa, który przywracając zdrowie i uwalniając od złych duchów, wywoływał powszechny podziw i zdumienie (por. np. Mk 1,27).
W dzisiejszej Ewangelii, też o uzdrowieniu, mamy jednak pewną nowość: Chrystus po raz pierwszy mówi w niej o grzechu i od niego uwalnia, a reakcją na to jest... konflikt z uczonymi w Piśmie. I tak będzie już zawsze, "mechanizm" się powtarza: będziesz leczył ciała, spotka cię nagroda, będziesz mówił o grzechu, nie zabraknie ci wrogów...
Chrystus ich się nie lęka. Widząc wiarę tych, którzy przez otwór w dachu spuścili łoże, na którym leżał paralityk, rzekł do niego: "Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy", a to, jak powiedzieliśmy, nie spodoba się uczonym: Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie sam Bóg? (por. Mk 2, 4-7).
Jezus na pewno współczuł paralitykowi, jego zdrowie leżało mu na sercu, ale o wiele bardziej zależało mu na uzdrowieniu jego duszy, dlatego najpierw wypowiada do niego słowa: "Odpuszczają ci się twoje grzechy, tak, te same, które słyszymy przy spowiedzi.
Chrystus wyraźnie chce nam powiedzieć w dzisiejszej Ewangelii, że nawet tak straszna choroba jak kompletny paraliż ciała, nie jest dla człowieka tak groźna jak grzech, który, jeśli nie przebaczony w sakramencie pokuty, prowadzi do paraliżu ducha, do atrofii w naszym sercu dobra i pokoju.
Dlatego władza odpuszczania grzechów przekazana przez Chrystusa Kościołowi jest najważniejszym z zadań, jakie wykonuje na ziemi. Nie katolickie szkoły, uniwersytety, szpitale, hospicja, ochronki, ale te proste słowa, które słyszymy w sakramencie pokuty: i ja odpuszczam tobie grzechy... są największym dziełem jakie Kościół wykonuje na ziemi...
To przyjaciel Lutra i jego bliski współpracownik, Filip Melanchton, miał powiedzieć kiedyś: "Protestantyzm wie, jak wielkim szaleństwem było zniesienie spowiedzi", a don Lorenzo Milani, sławny we Włoszech opiekun opuszczonych dzieci, który na skutek niekonwencjonalnych metod wychowawczych miał nie raz kłopot z przełożonymi, odpowiadał tym, którzy radzili mu aby odszedł z Kościoła: "No dobrze, ale gdzie ja wtedy pójdę do spowiedzi"?
* * *
Jezus, widząc ich wiarę - odpuścił paralitykowi grzechy i przywrócił mu zdrowie. Jakże często szukając pomocy u Chrystusa zniechęcamy się już przy pierwszej przeszkodzie i nie uleczeni przez Niego zawracamy. Można by zapytać: dlaczego z taką samą gorliwością jak dobrych lekarzy, trenerów, fachowców, nie szukamy dobrych kaznodziejów, rekolekcjonistów, spowiedników. Dlaczego widząc ten tłum w drzwiach do Chrystusa, tak szybko rezygnujemy. Obyśmy kiedyś, usprawiedliwiając się przed Nim i obarczając winą za nasze zranienia i grzechy: rodziców, nauczycieli, społeczeństwo, Kościół, nie usłyszeli od Niego wprost: "a dlaczego nie spróbowałeś dostać się do Mnie przez dach".
W każdym tłumie słuchaczy Jezusa, jak w dzisiejszej Ewangelii, będą zawsze obojętni, którzy tylko Go słuchają; Jemu niechętni, którzy pragną "złapać Go za słowo" i naprawdę wierzący, gotowi od razu "złapać za nosze"... Uzdrowieni odchodzą jednak tylko ci ostatni...
* * *
Panie Jezu, Ty chcesz abyśmy jeden drugiego brzemiona nosili (por. Ga 6,2), aby łatwiej nam było podążać za Tobą, nie dozwól abyśmy kiedykolwiek byli dla drugiego przeszkodą. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Ks. Arkadiusz Nocoń
Skomentuj artykuł