Zacznij przygodę życia!
Bardzo często myślimy, że nasze życie nie ma jasno określonego celu. Żyjemy z dnia na dzień, dryfując w bliżej nieokreślonym kierunku. Dzisiejsze czytania są przeznaczone dla tych wszystkich, którzy chcą powiedzieć: "Nie zgadzam się. Chcę by moje życie było inne. Chcę rozpocząć wielką przygodę".
Jak często, słysząc historie spektakularnych nawróceń lub opowiadania o wielkich świętych, myślisz: "OK. Może komuś coś takiego się kiedyś przydarzyło, ale to nie dla mnie. Nie okłamujmy się - żyję w swojej szarej rzeczywistości i nie zapowiada się, żeby w najbliższym czasie miał nastąpić jakiś wielki przełom"? Czasami może nawet jesteś wkurzony na Boga, że wszystkie te opowieści z Pisma Świętego, w twoim życiu się nie wydarzyły. No może ewentualnie trudne doświadczenia. Odnajdujesz się w postaci Hioba albo jakiejś innej biblijnej historii, w której zbyt łatwo nie było. Oczywiście nie wypowiadasz tych myśli na głos, no bo przecież na Pana Boga nie wypada się złościć. Jeśli tak jest, to może znaczyć, że śpisz - jak Samuel.
Bądź czujny
Samuel spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: "Oto jestem". Pobiegł do Helego mówiąc mu: "Oto jestem: przecież mnie wołałeś". Heli odrzekł: "Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać". Położył się zatem spać.
Lecz Pan powtórzył wołanie: "Samuelu!" Wstał Samuel i pobiegł do Helego mówiąc: "Oto jestem: przecież mnie wołałeś". Odrzekł mu: "Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać". Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pana nie było mu jeszcze objawione.
I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: "Samuelu!" Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: "Oto jestem: przecież mnie wołałeś". Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: "Idź spać. Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: «Mów, Panie, bo sługa Twój słucha»".
Odszedł Samuel i położył się spać na swoim miejscu. Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: "Samuelu, Samuelu!" Samuel odpowiedział: "Mów, bo sługa Twój słucha".
Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię.
Pan Bóg mówi do nas nieustannie. Woła nas po imieniu. Przez naszych bliskich, przez różne "przypadkowe" wydarzenia naszego życia. Non-stop czeka na naszą reakcję, czeka na nasze przebudzenie. Tylko my - tak jak Samuel - nie widzimy tego. Może nawet czasem, patrząc wstecz na to, co się w naszym życiu już wydarzyło, dostrzegamy, że jakaś ręka boża w tym wszystkim była, ale nie potrafimy Boga odnaleźć tu i teraz. Dlaczego? Bo nie chcemy puścić sterów. Nie chcemy zgodzić się na to, żeby w naszym życiu coś nie zależało od nas. Nawet jeśli tym kimś miałby być Chrystus.
Jeżeli chcemy usłyszeć wołanie Pana, musimy cierpliwie szukać Jego działania w naszej codzienności i powtarzać za Samuelem: "Mów, bo sługa Twój słucha". Wtedy nasze oczy powoli zaczną się otwierać i usłyszymy Jego zaproszenie do wejścia na niesamowitą drogę. Wtedy zacznie się przygoda naszego życia.
Podróż w nieznane
Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: "Oto Baranek Boży". Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: "Czego szukacie?" Oni powiedzieli do Niego: "Rabbi, to znaczy: Nauczycielu, gdzie mieszkasz?" Odpowiedział im: "Chodźcie, a zobaczycie".
(J 1,35-39)
Ten fragment dzisiejszej Ewangelii jest jednym z moich ulubionych. Dokładniej mówiąc, zawsze zachwyca mnie, gdy czytam odpowiedź Jezusa na pytanie uczniów "Gdzie mieszkasz?". To, co powiedział, zmusiło przyszłych apostołów do zostawienia w jednej chwili wszystkiego, co mieli i pójścia za intrygującym Nauczycielem.
Dlaczego tak się stało i co to może znaczyć dla nas? Po pierwsze - Jezus nie daje niczego na tacy. Gdy staramy się poznawać Go i małymi krokami oddawać mu stery swojego życia, On nie zdradza nam, do czego nas to może doprowadzić, nie mówi nam, jak krok po kroku będzie wyglądać nasza droga.
Skomentuj artykuł