Konkubinat i bycie apostołem – Jezus i Samarytanka
W tym kolejnym rozważaniu ewangelii św. Jana możemy się przypatrywać bardzo ludzkiej, ciepłej i serdecznej relacji Jezusa ze spotkaną kobietą. Chrystus zmęczony drogą przyjaźnie rozmawia i daje się poznać Samarytance, która żyje w konkubinacie. I może dlatego ona jest tak nam bliska, ponieważ jest tak «swojska», grzeszna, ciekawa nowego, mająca nieuporządkowane życie, a zarazem pragnąca tego, co prawdziwe, żywe, głębokie i zdolna do przyjęcia Boga oraz do świadczenia o Nim.
Z ewangelii wg św. Jana (4,4-42): “Trzeba Mu było przejść przez Samarię. Przybył więc do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które [niegdyś] dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła [tam] kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić». Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» Żydzi bowiem nie utrzymują stosunków z Samarytanami. Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej». (...) Rzekła do Niego kobieta: «Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać». A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj». A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą». Rzekła do Niego kobieta: «Panie, widzę, że jesteś prorokiem» (...) «Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko». Powiedział do niej Jezus: «Jestem Nim Ja, który z tobą mówię». Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. (...) Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: «Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?» Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: «Rabbi, jedz!» On im rzekł: «Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie» (...) Powiedział im Jezus: «Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa? Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo. (...) Ja was wysłałem żąć to, nad czym wyście się nie natrudzili. Inni się natrudzili, a w ich trud wyście weszli». Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: «Powiedział mi wszystko, co uczyniłam». Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: «Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata»”.
Uczestniczymy dzisiaj w jednym z najbardziej znaczących spotkań Jezusa. Mamy bowiem w tym fragmencie, jakby w pigułce, szereg spraw, które wzajemnie się na siebie nakładają. Mamy niełatwą historię życia pewnej kobiety, Samarytanki. Mamy wzmiankę o problemach i napięciach społecznych między Żydami i Samarytanami. Mamy także dzieło misyjne, które jest wykonywane nie tylko przez uczniów, apostołów, ale też przez kobietę, która staje się prawdziwym misjonarzem wobec co dopiero poznanego Jezusa i przyprowadza do Niego mieszkańców swojego miasteczka. Możemy także przypatrywać się bardzo ludzkiej, ciepłej i serdecznej relacji Jezusa do spotkanej kobiety. Jezus zmęczony drogą, jakże to ludzki rys Jego osobowości, przyjaźnie rozmawia i daje się poznać tej, która żyje w konkubinacie, gdybyśmy chcieli zastosować dzisiejsze nazewnictwo. I może dlatego osoba tej kobiety jest nam tak bliska, ponieważ jest ona tak «swojska», grzeszna, choć ciekawa nowego, mająca nieuporządkowane życie, a zarazem pragnąca tego, co prawdziwe, żywe, głębokie i zdolna do przyjęcia Boga oraz do świadczenia o Nim.
Wyobrażenie miejsca
Oczyma wyobraźni widzimy Jezusa siedzącego przy studni, gdzie rozgrywa się scena i pojawiają się kolejne jednostki czy grupy ludzi. Jezus zmęczony drogą, znajduje chwilę wytchnienia i orzeźwienia. Spróbujmy przyjrzeć się samemu Jezusowi, tak jak Go widzimy oczyma naszej wyobraźni, przyjrzyjmy się kobiecie, która przychodzi, aby zaczerpnąć wody, posłuchajmy rozmowy, jaka się rozegrała między nią a Jezusem. Możemy też przyjrzeć się uczniom, którzy zdziwieni zastają Jezusa rozmawiającego z nieznaną kobietą i do tego Samarytanką. Widzimy też mieszkańców miasteczka, którzy zaciekawieni opowiadaniem kobiety przyszli «sprawdzić» te wieści, a zarazem dali się porwać urokowi Jezusa.
Prośba o owoc
Możemy prosić o pragnienie «wody żywej», Jezusa. Niezależnie od tego, jaka jest moja sytuacja życiowa, mogę spotkać się z Jezusem i być Jego świadkiem. On dzisiaj chce być Mesjaszem dla mnie. Poproszę Go o tę «wodę żywą», której tylko On może mi udzielić.
Punkt 1. – «Historia pewnego życia»
Samarytanka, jak jest nam ukazana w dzisiejszym fragmencie, należy z pewnością do ludzi o «ciekawym» życiorysie. Pięciokrotnie zamężna, żyjąca teraz w związku, który nie jest małżeństwem, a jednocześnie jest kobietą rzutką, zdecydowaną i otwartą. Spotkanie z Jezusem staje się dla niej okazją do nazwania tego wszystkiego. Samarytanka jest szczerą osobą, żyjącą w swojej skomplikowanej sytuacji, ale bez ukrywania się, otwarcie stawiająca czoło prawdzie swego życia. Jest ona przykładem pokomplikowanych losów ludzkich, gdzie pragnienia, dążenie do dobra i chęć dobrego życia splatają się z trudnościami, słabością, a nawet grzechem i konsekwencjami zeń wynikającymi.
Niewątpliwie ciekawe będzie dla nas obserwowanie Jezusa w Jego odniesieniu do kobiety. Zna jej sytuację, jest świadom wszystkich uwarunkowań, także kulturowych i społecznych, a jednocześnie widzimy Go rozmawiającego z nieznaną kobietą, objawiającego jej siebie, niepotępiającego a nawet przyzwalającego, aby była ona dla Niego świadkiem wobec innych ludzi. Jest to niewątpliwie zaskakująca postawa, ukazująca jednak stosunek Jezusa do ludzi grzesznych, żyjących w nieuporządkowanych sytuacjach osobistych i społecznych.
Widzimy w tym spotkaniu, jak potrzeba i wyzwalająca jest prawda życia każdego człowieka. Jezus przychodzi do każdego, kto w szczerości chce Go przyjąć. Nie stawia warunków wstępnych. Jakże często nasze wyobrażenie o spotkaniu z Jezusem odbiega od tego, o czym mówi nam ten fragment. Postaram się zatem, aby teraz w tym czasie mojej modlitwy stanąć przed Chrystusem w całej prawdzie o moim życiu. Postaram się opowiedzieć MU siebie, moje doświadczenia i trudności. Powinienem być jak najbardziej szczery, gdyż to jest jedyna okazja do spotkania z Bogiem, do zaczerpnięcia «wody», która daje życie.
Punkt 2. – Pokarm ucznia
«Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo». W scenie tej mamy przykład wielu różnych sposobów głoszenia dobrej nowiny o Jezusie. Mamy bowiem uczniów, którzy niejako z «urzędu» są posłani, aby być świadkami Jezusa, mamy też przykład kobiety, która w praktyce okazała się bardzo skutecznym apostołem wobec tych wśród których mieszkała i żyła. Św. Paweł mówi o różnych darach w posługiwaniu, jedni są nauczycielami, inni ewangelistami itd... Wspólnota chrześcijańska jest organizmem, który nie tylko symbolicznie przedstawia Chrystusa wobec świata, ale w rzeczywistości jest to wzajemnie uzupełniający się organizm, mający jeden cel i misję. Każdy na swój sposób ma świadczyć o zbawieniu wysłużonym nam przez Jezusa. Podobnie, jak w przypadku Jezusa, naszym pokarmem jest także spełnić wolę Boga, wypełnić Jego dzieło, być apostołem wobec ludzi, wśród których przyszło nam żyć.
Nie mogę się ociągać w tej misji powierzonej każdemu uczniowi, nie mogę się oglądać na innych. Powinienem dzisiaj zapytać samego siebie o dzieło głoszenia dobrej nowiny w moim życiu. Jak ja świadczę o Bogu moim działaniem, moimi słowami, postawą? W jaki sposób pociągam innych do Jezusa, przyprowadzam ich do Niego? Czy widzę w sobie gorliwość, która winna cechować apostoła, aby dostrzec te «pola, które bieleją na żniwo»?
Punkt 3. - Jak pokonywać podziały?
Fragment ewangelii Jana, który jest podstawą dzisiejszej modlitwy ukazuje bardzo wiele różnych podziałów, trapiących i dzisiaj społeczność ludzką. Mamy tu mowę o napięciu między Samarytanami i Żydami, uczniowie dziwią się, iż Jezus rozmawia z kobietą, Samarytanie są niechętni pielgrzymom zmierzającym do Jerozolimy. Podziały ze względu na wiele różnych spraw, rasę, sytuację społeczną, sposób życia, nie są czymś nowym. Istniały i będą istnieć, jak długo będzie żył człowiek. I niewątpliwie warto się tutaj zastanawiać nie tyle nad tym, jak unikać różnic między ludźmi, ale raczej, jak z nimi żyć. Różnice bowiem nie zawsze muszą być przyczyną podziałów i konfliktów. Dzisiaj o wiele bardziej może niż kiedyś jesteśmy tego świadomi. Nasze społeczeństwo nie jest już, i prawdopodobnie nigdy nie będzie, jednorodne. Dzisiaj rasy mieszają się między sobą, kultury przenikają się wzajemnie. Świat staje się coraz bardziej konglomeratem różnorodności. Nie można tego procesu zatrzymać ani uchronić się przed nim. I dlatego te spotkania, które mamy w ewangelii Jana, są tak ważne.
Jezus uczy nas podejścia do różnorodności, do tych, którzy nie podzielają naszych poglądów, naszego sposobu życia, albo też tych, którzy ze słabości, z powodu grzechu nie są w stanie dostosować się do standardów życia społecznego, jakie by nam się marzyły i do jakich dążymy.
Pomyślę o konfliktach i trudnościach życia społecznego, grupowego, wyznaniowego, w jakich przyszło mi żyć. Jak reaguję na te konflikty? Jakie skutki pozostawiają one we mnie? Czego dzisiaj mógłby mnie nauczyć Jezus w tym względzie?
Rozmowa końcowa
Św. Ignacy zachęca nas, abyśmy stanęli przed Bogiem i w szczerości serca porozmawiali z Nim, jak przyjaciel z przyjacielem. Przedstawię Mu w tej chwili rozmowy te myśli, które mi utkwiły w czasie mojej modlitwy. Jezus chce mnie posłać jako swojego apostoła do świata, w którym żyję. Porozmawiam z Nim o tej misji, którą On mi zawierza.
Skomentuj artykuł