Mój bliski ma wątpliwości. Czy mogę mu pomóc?

(fot. ap)

Wątpliwości w odniesieniu do najważniejszych spraw w naszym ludzkim życiu są oczywistością. Niepewność i wahania towarzyszą nam w naszym postrzeganiu, myśleniu, działaniu. To naturalny stan człowieka.

1.Wielu z nas ma wątpliwości przy wyborze szkoły, studiów, zawodu, stanu życia, przyszłego męża – żony, własnych dzieci, opcji politycznych, poglądów itp. Szczególną jednak przestrzenią wątpliwości i niepewności jest świat wiary i moralności, świat ducha. Poznajemy go bowiem tylko częściowo, niejasno, w zamgleniu. Św. Paweł mówi, że w „jasność Pańską” wpatrujemy się „jakby w zwierciadle” (2Kor 3, 18).

Bóg pociąga nas ku sobie swoją łaską i miłością, ale wszechmoc Boga całkowicie przekracza nasze możliwości ogarnięcia poznania Go. „Niełatwo posiąść wiarę w żywego Boga – wyznaje Abraham J. Heschel. Gdyby można było ponad wszelką wątpliwość udowodnić Jego istnienie, ateizm już dawno uznano by za błędny sposób myślenia”. Tymczasem ateizm we współczesnym świecie ma się bardzo dobrze. Ojciec Pustyni Abba Serenus podkreśla, że bywamy nieraz „targani zwątpieniami, nie ze względu na nasze niedoskonałości, ale z powodu ułomności naszej natury”.

DEON.PL POLECA

2. Wątpliwości płynące z „ułomności naszej natury” powiększane są nierzadko zgorszeniem, jakiego jesteśmy świadkami w rodzinie, w parafii, w Kościele, zwłaszcza ze strony osób duchownych. Jeżeli księża i biskupi zachowują się nieraz tak skandalicznie, to cóż warte jest ich nauczanie, głoszone przez nich prawdy o Bogu, czy też głoszone zasady moralne. Tak rodzą się: pokusy porzucenia praktyk religijnych, rezygnacja z modlitwy i sakramentów świętych, obojętność na Boga.

Księga Koheleta wskazuje na jeszcze jedno źródło wątpliwości i niepewności wiary: „Z powodu wszystkich trudów, jakie podjąłem pod słońcem, zacząłem ulegać zwątpieniu” (Koh 2, 20). Takich zwątpień doświadczył św. Ignacy po swoim nawróceniu. Narzucała mu się myśl: “Jak będziesz mógł znosić takie życie przez 70 lat, które masz przeżyć?” Ale szybko zdemaskował pokusę złego: „O nędzniku! Czy możesz mi obiecać choćby jedną godzinę życia?” I tak zwyciężał tę pokusę i odzyskał spokój”. Podobnego zwątpienia doświadczył Piotr Apostoł, gdy krocząc po jeziorze na rozkaz Jezusa nagle zląkł się fali i zaczął tonąć. Jezus pyta go: Czemu zwątpiłeś małej wiary (Mt 14, 31).

3. Szczera i żarliwa modlitwa nie chroni nas całkowicie przed zwątpieniami. Ojciec Pustyni Abba Izaak mówi, że każdego, nawet po pięćdziesięciu latach wiernej służby Bogu na pustyni „może ogarnąć poważne zwątpienie” i doznać pokusy, że wszystko utracił i narażony jest nawet na niebezpieczeństwo śmierci wiecznej. Natręctwa takich myśli doświadczało wielu Ojców Pustyni, mistyków i świętych.

Dawane rady w zwątpieniach i pokusach nie mają najpierw służyć odzyskaniu komfortu emocjonalnego, ale wierności w modlitwie i walce duchowej. Nie będą też one polegać najpierw na perswazjach teologicznych, ale na dawaniu świadectwa, zachęcie oraz dyskretnym podpowiedziom, zadawanym pytaniom, dzięki którym wątpiący sam będzie mógł wejść w proces rozeznawania duchowego. Jezus był do nas podobny także w pokusie zwątpienia. Chociaż wielokrotnie mówił do uczniów, że „trzeba, aby Syn Człowieczy cierpiał…”, to jednak w Ogrójcu modli się: „Ojcze, jeżeli to możliwe, oddal ode mnie ten kielich” (por. Łk 22, ).

4. Gdy bywamy świadkami wątpliwości i niepokojów moralnych naszych bliskich, zwykle bywamy bezradni. Co robić wówczas? „Dobrą radą” będzie świadectwo wiary i zaufania w nieskończoną dobroć i miłosierdzie Boga, który nigdy nie opuszcza tych, którzy Go wiernie szukają (Ps 9, 11). Takie właśnie świadectwo dał mieszkańcom Koryntu święty Paweł: Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu (2 Kor 4,8). Adolfo Nicolás, generał Towarzystwa Jezusowego, opowiadał kiedyś o rozmowie dwóch kobiet z jego wspólnoty duszpasterskiej, w której posługiwał na Filipinach.

Do pewnej pobożnej kobiety, przyszła jej sąsiadka, by prosić o radę. Mówi: „Mój mąż jest niedobry dla mnie i dla moich dzieci. Już nie mogę tego znieść. Doradź mi, co mam robić, mam go zostawić i odejść, czy dalej mam tak cierpieć?” Po chwili namysłu, kobieta odpowiedziała sąsiadce: „Nie wiem, co ci doradzić. Ale wiem, że Bóg nie opuszcza ludzi w utrapieniu. Chodźmy razem do kościoła pomodlić się wspólnie o pomoc Bożą i światło Ducha Świętego”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mój bliski ma wątpliwości. Czy mogę mu pomóc?
Komentarze (2)
MS
Marcin Szczęsny
2 marca 2021, 17:42
c.d - Niech odchodzi "krzyżyk na drogę" i cześć. Tych, co dokonują zbrodni i przestępstw trzeba osądzić i skazać wg prawa jakie obowiązuje współcześnie zgodnie ze słowami Jezusa " co będzie zawiązane na ziemi, będzie zawiązane i w Niebie". Grzeszący kapłan - żywy człowiek, jeśli walczy ze słabościami, upada i powstaje jak każdy inny, ma więcej do przekazania i zasieje więcej dobra niż ten, który chełpi się czystą duszą, a drugiego w pogardzie ma. Czy grzeszny muzyk - genialny skrzypek, który upadł jako człowiek, nie będzie wciąż potrafił poruszyć soją wirtuozyjną grą.. ? Jeśli człowiek nie będzie wywyższany, tzn my - jego słuchacze "nie podamy mu trucizny sławy" nie zepsujemy go, nie zrobimy z niego bożka - wciąż będzie jednym z nas, a Bóg pozostanie na najwyższym miejscu.- Bożek zawsze zawiedzie.
MS
Marcin Szczęsny
2 marca 2021, 17:40
"Jeżeli księża i biskupi zachowują się nieraz tak skandalicznie .." Czy Ty jesteś "czysty" - może ktoś z Ciebie chce brać przykład niż z jakiegoś biskupa? Ad 2. - To jakieś czyste herezje i brak zrozumienia nauczania Kościoła - Prawd wiary. Co ma piernik do wiatraka? To jest stawianie z natury słabego człowieka, którym kierują emocje, uczucia wyższe i pierwotne odruchy, na równi z Bogiem. Grzeszny kapłan, Katolik, czy wierzący z innej wspólnoty to widziany jak w szkle powiększającym przykład skrajnego zezwierzęcenia i zepsucia. - Tak może powiedzieć tylko ktoś, kto nie dość że nie zna Boga, to i jest oderwany od rzeczywistości. Jakie społeczeństwo, tacy i my jesteśmy. Kapłani nie są werbowani jak esessmani z przestępców i recydywy. Oni są z nas. Ktoś, kto odchodzi od Kościoła, bo mu się zachowanie księży, czy innych wierzących nie podoba, pokazuje że zmarnował lata (nic nie zrozumiał) w których uczestniczył w życiu wspólnoty, o ile w ogóle tak było. c.d.n. Marcin Szczęsny