Muszę się przyznać do mojego współudziału w rasizmie
Rasizm, jak powiedział św. Jan Paweł II, jest jednym z najbardziej „uporczywych i niszczących przejawów zła” w Stanach Zjednoczonych. Muszę się przyznać do mojego współudziału w nim.
Jako jezuicki ksiądz solidaryzuję się z osobami, które zginęły w tym roku na skutek przemocy z użyciem broni, w tym z George’em Floydem, Breonną Taylor, Ahmaudem Arbery i wieloma innymi. Łączę się z tymi, którzy towarzyszyli im za życia, oraz z tymi, którzy teraz trwają przy nich po śmierci.
Rasizm, jak powiedział św. Jan Paweł II, jest jednym z najbardziej „uporczywych i niszczących przejawów zła” w Stanach Zjednoczonych. Jest to także grzech społeczny – to znaczy grzech popełniany nie tylko przez jednostki, ale będący częścią struktury społecznej, w której żyją wszyscy Amerykanie. Muszę się przyznać do mojego współudziału w nim: jako Amerykanin, który korzystał z uprzywilejowania białych i żyje spuścizną niewolnictwa, jako katolik, który żyje dziedzictwem Kościoła, któremu nie udało się zwrócić należytej uwagi na grzech rasizmu, oraz jako jezuita – ksiądz, którego zakon w tym kraju korzystał niegdyś z mężczyzn i kobiet jako niewolników.
Rasizm – jak mówi ks. Bryan Massingale, katolicki teolog – jest chorobą duszy. Zaczęła się ona rozprzestrzeniać, odkąd pierwsi Afrykanie zostali siłą sprowadzeni do Ameryki i sprzedani jako niewolnicy 400 lat temu. Nasz naród został założony na białej supremacji i jest przez nią stale kształtowany.
„Dominacja białych – pisze ojciec Massingale – to zasadniczo założenie, że ten kraj, jego instytucje polityczne, dziedzictwo kulturowe, polityka społeczna oraz przestrzeń publiczna należą do białych ludzi w sposób, w jaki nie należą do innych. Podstawowym założeniem jest to, że niektórzy naturalnie należą do przestrzeni publicznej i kulturowej, tymczasem inni muszą uzasadniać to, że się tam znaleźli. Co więcej, istnieje podejrzenie, że ci »inni« są w »naszej« przestrzeni tylko dlatego, że ktoś ich tam wpuścił na zasadzie wyjątku”.
Nie łudźmy się: słuszny gniew, jaki się rodzi, to ten sam rodzaj gniewu, który odczuł Jezus, gdy zobaczył bezczeszczoną świątynię w Jerozolimie, a następnie powywracał stoły lichwiarzy (por. J 2,13–16). Jezus zobaczył, że zniesławiane jest coś świętego, podobnie jak my widzimy kolano policjanta przyciskające bezbronnego mężczyznę i nie ustępujące, mimo że powiedział: „Nie mogę oddychać”.
„Jest to – pisze ojciec Massingale – najbardziej niewygodna prawda, z jaką jako Amerykanie musimy się zmierzyć w odniesieniu do rasizmu. Wiele osób chce wierzyć, że za rasizm w równym stopniu odpowiadają ludzie wszystkich ras. Dla większości jest to sposób na zwolnienie się z odpowiedzialności. Jednak prawda jest taka, że gdyby było to w gestii osób kolorowych, rasizm skończyłby się dawno temu. Jest to najgłębsza przyczyna, dla której tak często unika się tematu rasizmu lub traktuje go bardzo powierzchownie: mówienie o dominacji białych sprawia, że biali ludzie czują się niekomfortowo. A komfort białych wyznacza granice zaangażowania”.
Zabicie George’a Floyda w zeszłym tygodniu, a ściślej: egzekucja George’a Floyda bez sądu, utrwalona na filmie, ponownie demaskuje kulturę dominacji białych, zjawisko zaostrzone jeszcze przez naszego prezydenta, wspierane przez jego retorykę odnoszącą się do idei rasistowskich i podkręcone jeszcze przez jego naganny komentarz z zeszłego tygodnia: „Gdy zaczną się grabieże, zacznie się też strzelanie”.
Zamordowanie pana Floyda jest czymś, co powinno rozwścieczyć wszystkich, ale szczególnie białych Amerykanów. I nie łudźmy się: słuszny gniew, jaki się rodzi, to ten sam rodzaj gniewu, który odczuł Jezus, gdy zobaczył bezczeszczoną świątynię w Jerozolimie, a następnie powywracał stoły lichwiarzy (por. J 2,13–16). Jezus zobaczył, że zniesławiane jest coś świętego, podobnie jak my widzimy kolano policjanta przyciskające bezbronnego mężczyznę i nie ustępujące, mimo że powiedział: „Nie mogę oddychać”.
Tłumy modlące się i pokojowo protesujące przeciwko przemocy podczas pogrzebu George'a Floyda (fot. PAP/EPA/CRAIG LASSIG)
Jak można nie dostrzec analogii do Jezusa na krzyżu? Dwa tysiące lat temu rzymscy żołnierze przycisnęli drewniany krzyż do ciała Jezusa, a stali tam też obok inni żołnierze. Gdy Jezus umierał, zawołał: „Pragnę” (J 19,28). W zeszłym miesiącu policjant przycisnął kolanem ciało George’a Floyda, a stali tam też obok inni policjanci. Kiedy George Floyd umierał, zawołał: „Wody”. Jeśli więc płaczecie za Jezusem na krzyżu, a nie płaczecie za George’em Floydem, to nie rozumiecie, o co chodzi.
To właśnie najbardziej mnie uderza: nie tylko spuścizna rasizmu, o której wiem i o której czytałem, ale dostrzeżenie jej w działaniu, a także widok umiłowanego dziecka Bożego traktowanego w taki sposób. Nie mogę znieść widoku tak traktowanych ludzi. Nie potrafię wyrazić słowami, jaki gniew to we mnie wzbudza i dlaczego doprowadza mnie to do łez. Nie potrafię też sobie wyobrazić, co czuje czarnoskóra osoba, kiedy widzi coś takiego. A ci ludzie widzą to często.
Dwa tysiące lat temu rzymscy żołnierze przycisnęli drewniany krzyż do ciała Jezusa, a stali tam też obok inni żołnierze. Gdy Jezus umierał, zawołał: „Pragnę” (J 19,28). W zeszłym miesiącu policjant przycisnął kolanem ciało George’a Floyda, a stali tam też obok inni policjanci. Kiedy George Floyd umierał, zawołał: „Wody”. Jeśli więc płaczecie za Jezusem na krzyżu, a nie płaczecie za George’em Floydem, to nie rozumiecie, o co chodzi.
To również poruszyło Jezusa. Ewangelie mówią nam, że gdy widział ludzi źle traktowanych, w swoim sercu odczuwał żal. Oryginalna greka ujmuje to dosadniej: Jezus był poruszony dogłębnie, „do trzewi”. To jeden z powodów, dla których konsekwentnie stawał po stronie biednych, wyrzutków, osób marginalizowanych. Ponieważ to właśnie tutaj jest Jezus. Jezus jest z tymi, którzy zostali pobici. Jezus towarzyszy prześladowanym. Jezus jednoczy się z czarnymi mężczyznami i kobietami, którzy zostali zabici przez uzbrojonych białych mężczyzn czy przez funkcjonariuszy policji. Jezus stoi z protestującymi, wołającymi o sprawiedliwość, wołającymi, że życie osób ciemnoskórych musi być ważne.
Co katolicy mogą zrobić z tymi grzechami? Najpierw zacznijmy od słuchania tego, co mówią nam nasi Afroamerykańscy bracia i siostry. Chciałbym polecić książkę, przemówienie i artykuł. Wszystkie one postawiły przede mną wyzwania. Po pierwsze, książka Darnella L. Moore’a „No Ashes in the Fire: Coming of Age Black and Free in America” („Nie ma kogo opłakiwać: Dorastanie czarnoskórego, wolnego człowieka w Ameryce”). Po drugie, przemówienie ojca Bryana Massingale’a do grupy młodych ludzi „The Magis and Justice” („Magis i sprawiedliwość”) jako katolicka odpowiedź na rasizm. W końcu jako trzeci artykuł Olgi Segury w magazynie „America”: „How Can Catholics Help Lead the Fight Against Racism?” („Jak katolicy mogą pomóc prowadzić walkę z rasizmem?”). Możecie to przeczytać i posłuchać, a następnie zachęcić ludzi w swojej parafii, szczególnie jeśli jest w niej przewaga białych, aby porozmawiać o rasizmie, a także założyć grupy duszpasterskie, które mogłyby dyskutować o tym, jak z nim walczyć.
fot. Ostatnie słowa George'a Floyda przed śmiercią (fot. PAP/EPA/JASON SZENES)
Kilka dni temu była uroczystość Pięćdziesiątnicy, w czasie której świętowaliśmy przyjście Ducha Świętego do wspólnoty uczniów, zarówno indywidualnie, jak również jako zgromadzenie. Czy czujesz gniew, smutek, frustrację, zażenowanie i wściekłość z powodu śmierci George’a Floyda, Breonny Taylor i tak wielu innych? To jest twoje Zesłania Ducha Świętego. To Duch Święty cię porusza. W jaki inny sposób Bóg zachęciłby cię do zrobienia jakiegoś kroku?
Posłuchaj więc tego Ducha, który działa w tobie; słuchaj tego, co mają do powiedzenia twoi siostry i bracia Afroamerykanie, i pozwól, by pouczył cię Duch przemawiający przez nich, a następnie działaj.
***
Tekst ukazał się pierwotnie w America Magazine.
Skomentuj artykuł