Napisałam list do świętego Józefa. Dostałam dokładnie to, o co prosiłam

fot. Depositphotos
Magda

"Dla kogoś, kto zawsze «twardo chodzi po ziemi», uwierzyć w takie działanie to jak uwierzyć, że zimą będzie lato i upał. Ale co tam, «raz kozie śmierć», zaufam" - przeczytaj świadectwo cudu, który dokonał się za wstawiennictwem świętego Józefa.

Mam na imię Magda i jestem zawsze praktyczna, zorganizowana - "chodząca realistka". Wiara w cuda i pomoc świętych nie była nigdy dla mnie łatwa. Trudno mi uwierzyć w coś, co nie da się jasno udowodnić, zrozumieć. Jestem tak trochę jak św. Tomasz - jak dotknę i zobaczę, to uwierzę. Ale życie weryfikuje nasze poglądy i tak było też w moim przypadku. Mam kochanego męża i synka, dobrą pracę i… kredyt, który niestety trzeba spłacać co miesiąc. Posiadanie pracy jest zatem niezbędne, aby nie spotkać się z komornikiem i trudnymi rozmowami w banku. Niestety, moją firmę kupiła firma konkurencyjna i rozpoczął się trudny etap łączenia obu organizmów w jeden. Cóż… pracownicy firmy przejmującej zawsze są w lepszej pozycji na starcie walki o swoje miejsce w nowej organizacji.

Pamiętam pierwsze rozmowy, przekazywanie danych, dzielenie się wiedzą - byłam pewna, że zaraz będzie koniec i pożegnam się z pracą szybciej niż myślę. Wtedy mój mąż - namiętnie czytający co tydzień "Gościa Niedzielnego" - pokazał mi artykuł o rodzinie, która nie miała gdzie mieszkać i zaczęła się modlić o dom swoich marzeń do… św. Józefa. Napisali do niego list, położyli za obrazem św. Józefa u siebie w domu i czekali, modląc się codziennie. Co ciekawe, napisali w tym liście bardzo dokładnie jaki dom jest im niezbędny i do kiedy mają czas na wyprowadzenie się z obecnego lokum. Do tej pory nie udało im się znaleźć niczego dobrego dla ich rodziny. Gdy zbliżał się termin wyprowadzki i termin, w jakim prosili św. Józefa o pomoc nagle, nieoczekiwanie, jadąc drogą, zobaczyli dom na sprzedaż - dom ich marzeń. Wiedzieli, że będzie ich i wiedzieli, że to "sprawka" św. Józefa. Po tej historii myślałam 3 dni. Spróbować poprosić czy nie - przecież jestem realistką i co ma być to będzie, po co zawracać głowę św. Józefowi moimi sprawami - na pewno są inni i mają ważniejsze sprawy ode mnie. Ale mąż ciągle mnie namawiał - spróbuj i uwierz. Dla kogoś, kto zawsze "twardo chodzi po ziemi", uwierzyć w takie działanie to jak uwierzyć, że zimą będzie lato i upał. Ale co tam, "raz kozie śmierć", zaufam.

Telegram do św. Józefa. Modlitwa z prośbą o szybki ratunek>>

Napisałam skrycie list i swoją prośbę o pracę dla mnie i mojego brata, bo byliśmy w tej samej firmie. Modliłam się codziennie. Spisałam dokładnie wszystkie warunki spełnienia prośby - przecież św. Józef lubi konkrety. Może dlatego, że jest mężczyzną, a jak wiedzą kobiety - naszym mężczyznom zawsze trzeba mówić dokładnie czego oczekujemy. Rzadko domyślają się sami - tak jesteśmy stworzeni i trzeba to zaakceptować, to będzie się nam lepiej żyło. Wracając do prośby - krótko i na temat. Mam pracę w nowej firmie i to lepszą niż poprzednio - wszystkie spisane przez mnie warunki są spełnione. Mój brat też ma pracę. I powiedzcie, jak tu nie wierzyć, że św. Józef pomaga? Zaufałam i codzienną modlitwą prosiłam o pomoc. Oczywiście trzeba pamiętać, że święci to nie złote rybki do spełniania naszych próśb. Ale nie warto walczyć samemu o ważne dla nas sprawy - pozwólmy sobie pomóc - święci to nasi ludzie w niebie.

Świadectwo pochodzi z książki "Cuda świętego Józefa"

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Napisałam list do świętego Józefa. Dostałam dokładnie to, o co prosiłam
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.