Nie można wierzyć w taki sposób
Wiara, sposób jej wyznawania, przekazywania innym nie mogą odbywać się według zasady: „bo tak zawsze było, tak wierzyli moi rodzice, taką wiarę przekazali mi dziadkowie".
„Ja Go przedtem nie znałem" - mówił Jan Chrzciciel! Oczywiście nie znał Jezusa takim. Znali się, wszak byli kuzynami, ale nie znał Go jako Mesjasza, przy którego objawieniu się słyszalny był głos Ojca, a Duch Święty zstąpił nań jakby w postaci gołębicy. A inni „znali Go i dlatego nie rozpoznali". Znali Go jako Syna cieśli.
Wielki uczony, myśliciel i pasterz, który wykraczał poza swój czas, węgierski biskup Szekesfeheryar Ottokar Prohaszka pisał na początku lat dwudziestych ubiegłego wieku: „Świat ma być dla mnie źródłem siły, jak dla drzewa ziemia. Świata nie tylko nie należy się lękać i nim się brzydzić, lecz także korzystać z niego". Tak pisał, przez większość współczesnych nierozumiany, także przez kolegów biskupów. Bo w świecie, człowiekowi w nim żyjącemu, trzeba ukazywać Pana Jezusa. W świecie, jaki jest. I człowiekowi - takiemu, jaki w tym świecie jest. Wiara, sposób jej wyznawania, przekazywania innym nie mogą odbywać się według zasady: „bo tak zawsze było, tak wierzyli moi rodzice, taką wiarę przekazali mi dziadkowie".
Moje wyznanie wiary, mój sposób wierzenia winien dotyczyć tej samej wiary, ale podanej inaczej. Przykładem zmienności sposobu jest całe chrześcijaństwo. Wyszło od Żydów do ludów pogańskich, by stać się oficjalną religią cesarstwa. A dziś musi szukać swego miejsca w różnorodności kulturowej narodów i cywilizacji w taki sposób, by i inni mogli zawołać za Janem Chrzcicielem: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata".
Jak wielka jest ciemność, czasem beznadziejność świata dzisiejszego! Ale tamten świat czasów Jezusa i Jana wcale nie był lepszy. Papież Franciszek powie: „Trzeba skoczyć w ciemność, w noc, którą przemierza tak wielu naszych braci. Nauczyć się nawiązywać z nimi kontakt, pozwolić im odczuć naszą bliskość, nie pozwalając jednocześnie, by ciemność ta otoczyła nas i byśmy stali się od niej zależni. Pójście do wykluczonych, w stronę grzeszników, nie oznacza pozwolenia wilkom na wejście do stada. Oznacza to, że próbujemy dotrzeć do wszystkich, że niesiemy im świadectwo miłosierdzia, którego sami wcześniej doświadczyliśmy. Nie można jednak ulegać pokusie czucia się sprawiedliwymi czy doskonałymi".
Skomentuj artykuł