Jezus nazywa zło "po imieniu" i osądza "negatywne skutki", jakie ono powoduje. Wskazuje na to, że nasza postawa jest grą pozorów, fasadą, za którą skrywamy przemoc i manipulację, jakiej się dopuszczamy, zwłaszcza ci, którzy mają większą odpowiedzialność wobec braci i wspólnoty.
Jezus nazywa zło "po imieniu" i osądza "negatywne skutki", jakie ono powoduje. Wskazuje na to, że nasza postawa jest grą pozorów, fasadą, za którą skrywamy przemoc i manipulację, jakiej się dopuszczamy, zwłaszcza ci, którzy mają większą odpowiedzialność wobec braci i wspólnoty.
dm/WAM
Święta Rita z Cascii żyła na przełomie XIV i XV wieku. Niesie pomoc małżeństwom i rodzinom, które przeżywają trudne chwile. Zwracają się do niej osoby cierpiące, pogrążone w smutku i złamane na duchu. Jest szczególnie bliska kobietom. Nazywana jest Świętą od Róż, jest patronką chorych i umierających. Wspiera także osoby uzależnione.
Święta Rita z Cascii żyła na przełomie XIV i XV wieku. Niesie pomoc małżeństwom i rodzinom, które przeżywają trudne chwile. Zwracają się do niej osoby cierpiące, pogrążone w smutku i złamane na duchu. Jest szczególnie bliska kobietom. Nazywana jest Świętą od Róż, jest patronką chorych i umierających. Wspiera także osoby uzależnione.
Family News Service
Z terenów dawnej Rusi, a dziś Ukrainy, trafił na Jasną Górę obraz czczonej tu od wieków Matki Boskiej Częstochowskiej. Jaka jest historia cudownej ikony, skąd pochodzi i w jaki sposób z Rusi obraz dotarł na Jasną Górę - wyjaśnia w rozmowie z Family News Service o. dr hab. Michał Legan, rzecznik prasowy Sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze.
Z terenów dawnej Rusi, a dziś Ukrainy, trafił na Jasną Górę obraz czczonej tu od wieków Matki Boskiej Częstochowskiej. Jaka jest historia cudownej ikony, skąd pochodzi i w jaki sposób z Rusi obraz dotarł na Jasną Górę - wyjaśnia w rozmowie z Family News Service o. dr hab. Michał Legan, rzecznik prasowy Sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze.
Bóg jest całkowicie odmienny od naszych wyobrażeń. "Pierwszy znak" u św. Jana polega bowiem na dodaniu do uczty weselnej ponad 600 litrów wina. Przy problemach świata, jak ubóstwo, głód, wojny, nie wspominając o uzależnieniach, nie można było sprawić czegoś bardziej pożytecznego? Ten znak mówi jednak o ‘chwale Jezusa’.
Bóg jest całkowicie odmienny od naszych wyobrażeń. "Pierwszy znak" u św. Jana polega bowiem na dodaniu do uczty weselnej ponad 600 litrów wina. Przy problemach świata, jak ubóstwo, głód, wojny, nie wspominając o uzależnieniach, nie można było sprawić czegoś bardziej pożytecznego? Ten znak mówi jednak o ‘chwale Jezusa’.
"Jeśli uznać, że Leon XIV będzie chciał iść rzeczywiście drogą wytyczoną przez swojego poprzednika Leona XIII, to można przypuszczać, że i on z jednej strony będzie stanowczo przypominał o konieczności zachowania solidarności społecznej (rozbijanej tym razem choćby przez media społecznościowe), powinnościach właścicieli korporacji (obecnie będą to wielcy globalni gracze Big Techów i mediów społecznościowych), na których poza staraniem się o zyski ciążą także konkretne obowiązki społeczne, czy wreszcie będzie przypominał o roli państwa w ochronie praw pracowniczych i obywatelskich" - pisze Tomasz Terlikowski w swojej najnowszej książce "Leon XIV. Dokąd zmierza papież?".
"Jeśli uznać, że Leon XIV będzie chciał iść rzeczywiście drogą wytyczoną przez swojego poprzednika Leona XIII, to można przypuszczać, że i on z jednej strony będzie stanowczo przypominał o konieczności zachowania solidarności społecznej (rozbijanej tym razem choćby przez media społecznościowe), powinnościach właścicieli korporacji (obecnie będą to wielcy globalni gracze Big Techów i mediów społecznościowych), na których poza staraniem się o zyski ciążą także konkretne obowiązki społeczne, czy wreszcie będzie przypominał o roli państwa w ochronie praw pracowniczych i obywatelskich" - pisze Tomasz Terlikowski w swojej najnowszej książce "Leon XIV. Dokąd zmierza papież?".
Dominik Dubiel SJ / Facebook.com
W jakiejś mierze to rozumiem, ale jakoś ciągle mnie zdumiewa, że Jezus mówi: nie nazywajcie się nawzajem mistrzami, nauczycielami, ojcami itd., a my w Kościele robimy dokładnie na odwrót: eminencje, ekscelencje, rewerencje, infułaci, prałaci, ojcowie, matki – pisze na Facebooku jezuita o. Dominik Dubiel.
W jakiejś mierze to rozumiem, ale jakoś ciągle mnie zdumiewa, że Jezus mówi: nie nazywajcie się nawzajem mistrzami, nauczycielami, ojcami itd., a my w Kościele robimy dokładnie na odwrót: eminencje, ekscelencje, rewerencje, infułaci, prałaci, ojcowie, matki – pisze na Facebooku jezuita o. Dominik Dubiel.
Jezus z całą stanowczością piętnuje obłudę ludzi religijnych, którzy zamiast prowadzić innych do Boga, zamykają przed nimi bramy nieba. To ostrzeżenie przed pozorną pobożnością i przypomnienie, że prawdziwa wiara nie polega na formalnym wypełnianiu prawa, lecz na miłości i sprawiedliwości wobec bliźniego.
Jezus z całą stanowczością piętnuje obłudę ludzi religijnych, którzy zamiast prowadzić innych do Boga, zamykają przed nimi bramy nieba. To ostrzeżenie przed pozorną pobożnością i przypomnienie, że prawdziwa wiara nie polega na formalnym wypełnianiu prawa, lecz na miłości i sprawiedliwości wobec bliźniego.
„Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają” (Łk 13, 24). Te słowa nie są zaproszeniem do decyzji. Jezus nie odpowiada na ciekawość uczniów pytających o to, ilu będzie zbawionych i czy w ogóle ktoś będzie godny dostąpić tej łaski, ale kieruje nasze serca w stronę konkretu. Drzwi są wąskie nie dlatego, że Bóg chce utrudnić nam wejście do nieba, lecz dlatego, że miłość wymaga prawdy, cierpliwości i wierności. Przez takie drzwi nie przeniesie nas ani tłum, ani przyzwyczajenie. Każdy musi zrobić własny krok, niosąc prawdę o sobie.
„Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają” (Łk 13, 24). Te słowa nie są zaproszeniem do decyzji. Jezus nie odpowiada na ciekawość uczniów pytających o to, ilu będzie zbawionych i czy w ogóle ktoś będzie godny dostąpić tej łaski, ale kieruje nasze serca w stronę konkretu. Drzwi są wąskie nie dlatego, że Bóg chce utrudnić nam wejście do nieba, lecz dlatego, że miłość wymaga prawdy, cierpliwości i wierności. Przez takie drzwi nie przeniesie nas ani tłum, ani przyzwyczajenie. Każdy musi zrobić własny krok, niosąc prawdę o sobie.
‘Ciasne drzwi’. By przez nie przejść wystarczy uznać swoją grzeszność i potrzebę przebaczenia. Nie zbawiamy się sami. To nie w naszej mocy. Drzwi są ciasne, bo przez nie nie może przejść moje wybujałe ‘ja’, poczucie wyższości i sprawiedliwości. To musi zostać ‘na świecie’. Do życia wiecznego zabiorę tylko uczynki miłosierdzia, kiedy idę śladami Pana.
‘Ciasne drzwi’. By przez nie przejść wystarczy uznać swoją grzeszność i potrzebę przebaczenia. Nie zbawiamy się sami. To nie w naszej mocy. Drzwi są ciasne, bo przez nie nie może przejść moje wybujałe ‘ja’, poczucie wyższości i sprawiedliwości. To musi zostać ‘na świecie’. Do życia wiecznego zabiorę tylko uczynki miłosierdzia, kiedy idę śladami Pana.
Jezus piętnuje obłudę, pragnienie bycia wielkim, wpływowym, zatroskanym o własną chwałę, a nie łagodnym i służebnym w stosunku do innych, zwłaszcza słabych i ubogich. Pan napomina swoich uczniów, aby unikali grzechu hipokryzji. Leczy z niego tylko prawdziwe nawrócenie. Słowa napomnienia Pańskiego odnoszą się do wszystkich uczniów w każdej epoce dziejów.
Jezus piętnuje obłudę, pragnienie bycia wielkim, wpływowym, zatroskanym o własną chwałę, a nie łagodnym i służebnym w stosunku do innych, zwłaszcza słabych i ubogich. Pan napomina swoich uczniów, aby unikali grzechu hipokryzji. Leczy z niego tylko prawdziwe nawrócenie. Słowa napomnienia Pańskiego odnoszą się do wszystkich uczniów w każdej epoce dziejów.
i.pl / wp.pl / jh
Odszedł nagle w wieku 66 lat – w dniu, w którym miał wystąpić na sopockim festiwalu. Stanisław Soyka, wybitny muzyk i kompozytor, pozostawił po sobie nie tylko bogaty dorobek artystyczny, ale także żywe świadectwo wiary. W świecie show-biznesu, gdzie temat Boga rzadko pojawia się w rozmowach artystów, Soyka odważnie i z prostotą mówił o swojej relacji z Chrystusem.
Odszedł nagle w wieku 66 lat – w dniu, w którym miał wystąpić na sopockim festiwalu. Stanisław Soyka, wybitny muzyk i kompozytor, pozostawił po sobie nie tylko bogaty dorobek artystyczny, ale także żywe świadectwo wiary. W świecie show-biznesu, gdzie temat Boga rzadko pojawia się w rozmowach artystów, Soyka odważnie i z prostotą mówił o swojej relacji z Chrystusem.
Nuda na Mszy Świętej to doświadczenie, o którym rzadko się mówi. A przecież każdy z nas (prawdopodobnie) kiedyś jej doświadczył. Przychodzimy do kościoła, siadamy w ławce, zaczynają się śpiewy, modlitwy, czytania... i po chwili myśli odpływają. Zamiast skupienia pojawia się znużenie, rozkojarzenie, czasem nawet irytacja. Wydaje nam się, że to znak naszej słabości, braku wiary, albo wręcz grzechu. Tymczasem nuda jest częścią naszej kondycji, oznaką tego, że jesteśmy ludźmi, którzy potrzebują uczyć się trwania.
Nuda na Mszy Świętej to doświadczenie, o którym rzadko się mówi. A przecież każdy z nas (prawdopodobnie) kiedyś jej doświadczył. Przychodzimy do kościoła, siadamy w ławce, zaczynają się śpiewy, modlitwy, czytania... i po chwili myśli odpływają. Zamiast skupienia pojawia się znużenie, rozkojarzenie, czasem nawet irytacja. Wydaje nam się, że to znak naszej słabości, braku wiary, albo wręcz grzechu. Tymczasem nuda jest częścią naszej kondycji, oznaką tego, że jesteśmy ludźmi, którzy potrzebują uczyć się trwania.
Zamykamy się w kręgu praw, nakazów i zakazów. Na tym chcemy budować swoje "pewności". Ale to jest złudzenie. Wiara nie jest matematycznym wynikiem naszych postaw. Jezus wciąż będzie nam powtarzał: będziesz miłował...
Zamykamy się w kręgu praw, nakazów i zakazów. Na tym chcemy budować swoje "pewności". Ale to jest złudzenie. Wiara nie jest matematycznym wynikiem naszych postaw. Jezus wciąż będzie nam powtarzał: będziesz miłował...
churchpop.com / tk
Każda Msza święta to wyjątkowe spotkanie z Bogiem. Często jednak nieświadomie popełniamy błędy, których powinniśmy unikać. Oto pięć wskazówek, które sprawią, że uczestnictwo w Eucharystii stanie się głębsze.
Każda Msza święta to wyjątkowe spotkanie z Bogiem. Często jednak nieświadomie popełniamy błędy, których powinniśmy unikać. Oto pięć wskazówek, które sprawią, że uczestnictwo w Eucharystii stanie się głębsze.
Facebook / Mariusz Marszałek / mł
Wszyscy kochają księży, którzy budują kościoły, organizują pielgrzymki, spotkania dla młodzieży, mają nietypowe zainteresowania, dzięki czemu podbijają media społecznościowe. Widząc ich energię i zapał, potrafimy wybaczyć im to, że są roztargnieni i zapominalscy. Biskupi cieszą się z ich działań, parafianie ich uwielbiają… ale cena, jaką płaci ksiądz, który ma ADHD, jest ogromna.
Wszyscy kochają księży, którzy budują kościoły, organizują pielgrzymki, spotkania dla młodzieży, mają nietypowe zainteresowania, dzięki czemu podbijają media społecznościowe. Widząc ich energię i zapał, potrafimy wybaczyć im to, że są roztargnieni i zapominalscy. Biskupi cieszą się z ich działań, parafianie ich uwielbiają… ale cena, jaką płaci ksiądz, który ma ADHD, jest ogromna.
Langusta na Palmie / YT / tk
Dominikanin o. Adam Szustak w kolejnym filmie z serii Nocnych Vlogów mówił o ośmiu znakach wskazujących, że miłość między dwojgiem ludzi będących w relacji umiera. To między innymi brak głębokiej rozmowy, obojętność, czy prowadzenie coraz bardziej osobnych, podwójnych żyć.
Dominikanin o. Adam Szustak w kolejnym filmie z serii Nocnych Vlogów mówił o ośmiu znakach wskazujących, że miłość między dwojgiem ludzi będących w relacji umiera. To między innymi brak głębokiej rozmowy, obojętność, czy prowadzenie coraz bardziej osobnych, podwójnych żyć.
Przypowieści i historie, jakie opowiada Jezus, są zwierciadłem, pozwalającym zobaczyć czytającemu je w każdym czasie człowiekowi to, co się w nim dzieje. Przyglądając się tym historiom bez napięcia i usztywnienia dojdziemy do odkrycia, że one mówią o nas. Stają się lustrem, w którym możemy się przejrzeć. 
Przypowieści i historie, jakie opowiada Jezus, są zwierciadłem, pozwalającym zobaczyć czytającemu je w każdym czasie człowiekowi to, co się w nim dzieje. Przyglądając się tym historiom bez napięcia i usztywnienia dojdziemy do odkrycia, że one mówią o nas. Stają się lustrem, w którym możemy się przejrzeć. 
Winnica symbolizuje lud Boży, który został wezwany do przynoszenia owoców Królestwa, a są nimi miłość Boga i bliźniego. Przypowieść pokazuje, iż Królestwo Boże jest darem łaski. Nie można go posiąść, ani rościć sobie praw do niego.
Winnica symbolizuje lud Boży, który został wezwany do przynoszenia owoców Królestwa, a są nimi miłość Boga i bliźniego. Przypowieść pokazuje, iż Królestwo Boże jest darem łaski. Nie można go posiąść, ani rościć sobie praw do niego.
pl.aleteia.org / it.wikipedia.org / tk
Błogosławiona s. Elena Aiello jest w Polsce dość mało znaną postacią, choć jej życie duchowe naprawdę fascynuje. Ta żyjąca w XIX i XX wieku włoska zakonnica otrzymywała stygmaty, lecz przede wszystkim była mistyczką. Rozmawiała z Chrystusem i Matką Boską na temat wojen, a w 1950 roku usłyszała od Maryi: "Zobacz, jak spłonie Rosja!".
Błogosławiona s. Elena Aiello jest w Polsce dość mało znaną postacią, choć jej życie duchowe naprawdę fascynuje. Ta żyjąca w XIX i XX wieku włoska zakonnica otrzymywała stygmaty, lecz przede wszystkim była mistyczką. Rozmawiała z Chrystusem i Matką Boską na temat wojen, a w 1950 roku usłyszała od Maryi: "Zobacz, jak spłonie Rosja!".
Miała zginąć sama, w nocy, skacząc z mostu. Kiedy przeszła na drugą stronę barierki i robiła krok w ciemność, ktoś niespodziewanie pojawił się za nią, chwycił i ostrożnie pomógł z powrotem stanąć po bezpiecznej stronie. Próbowała skoczyć z mostu kolejowego, na którym nie miało prawa nikogo być! A jednak. Do dziś nie wie, kto jej pomógł, nie pamięta jego twarzy, nie jest nawet pewna, czy z nim rozmawiała. Bez zawahania mówi jednak, że ktoś na pewno tam był. I że zesłał go Bóg.
Miała zginąć sama, w nocy, skacząc z mostu. Kiedy przeszła na drugą stronę barierki i robiła krok w ciemność, ktoś niespodziewanie pojawił się za nią, chwycił i ostrożnie pomógł z powrotem stanąć po bezpiecznej stronie. Próbowała skoczyć z mostu kolejowego, na którym nie miało prawa nikogo być! A jednak. Do dziś nie wie, kto jej pomógł, nie pamięta jego twarzy, nie jest nawet pewna, czy z nim rozmawiała. Bez zawahania mówi jednak, że ktoś na pewno tam był. I że zesłał go Bóg.