Pascha jest opowieścią o nas

Pascha jest opowieścią o nas
fot. depositphotos.com

Myśl, która we mnie pracowała przez całe tegoroczne Triduum Paschalne, to refleksja na temat tego, że musimy mieć czas na to, by celebrować zbawcze wydarzenia. Nie możemy się spieszyć, nie możemy nikogo popędzać, ale mamy właśnie dać czas sobie i innym na to, żeby doświadczyć Bożej obecności, a przede wszystkim tego, że to, co celebrujemy, nie jest jedynie opowieścią o Bogu, który w Jezusie Chrystusie przyszedł, żeby nas zbawić. To także opowieść o nas – o naszym wczoraj, o naszym dziś, a zwłaszcza o tym, co jest dopiero naszym jutrem.

Można zatrzymać się na powierzchni Wielkiej Nocy. Można nie wejść w przepaść mroku śmierci. Można nie wejść w głębię pustego grobu. Można tego nie zrobić i całkiem miło spędzić te uroczyste dni, świętując radośnie. Jaki jednak wówczas będzie powód mojego świętowania? Jezus nie przyszedł na świat ani nie zmartwychwstał tylko po to, żeby nam umilić czas – żebyśmy bujali się od Bożego Narodzenia do Wielkiej Nocy. On przyszedł, aby nas zbawić. Otwartym pozostaje natomiast pytanie, czy ja chcę tego zbawienia…

Świętując Paschę, czyli przejście Jezusa ze śmierci do życia, mam zastanowić się, co jest moją paschą. Co się powinno nią stać? Co jest we mnie śmiercią, która potrzebuje zmartwychwstania? Co jest moim Morzem Czerwonym, przez które muszę przejść, by znaleźć się po drugiej stronie, gdzie jest przyszłość. Czasem stoimy na brzegu i, mając wroga za plecami, myślimy, że to już koniec. Chrystus jednak przeprowadza nas suchą nogą przez wody śmierci niosące zagładę. Przechodzi pierwszy, przecierając szlak. Rozgania wody, trzymając je na uwięzi: „Wody się rozstąpiły, a Izraelici szli przez środek morza po suchej ziemi, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie” (Wj 14,21-22). Pan jest zawsze pierwszy. Pierwsze jest życie. I ono też ma ostatnie słowo. Stwórca słowem dał początek światu, jako Słowo przyjął ludzkie ciało, doświadczył śmierci i zmartwychwstał do życia. A wszystko to nie po to, żebyśmy Go podziwiali, lecz uwierzyli, że to jest też nasza przyszłość. Bo Pascha jest opowieścią o nas – o tym, że nasze pragnienie życia bez końca nie jest nieuzasadnione, ono jest zasianym w naszych sercach ziarnem nadziei mającej fundament w zmartwychwstaniu Chrystusa. Czy jest większy powód do radości?

Przyzwyczailiśmy się trochę do tego, że tym bardziej radosnym świętem jest Boże Narodzenie. Oczywiście, to też jest powód do radości, ale większym jest ten, że Chrystus zwyciężył śmierć. To nam otwiera bardzo szeroką perspektywę. Nie chodzi jedynie o wspominanie wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat. To, co stało się z Chrystusem, to Jego zwycięstwo nad śmiercią, będzie też naszym udziałem, kiedy i my umrzemy, by na końcu czasów powrócić do życia: „My wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie” (Rz 6,3-5).

Pascha, którą celebrujemy, jest wielką tajemnicą, którą zgłębiać będziemy do końca naszych dni. Jednakże nie ma to nas zniechęcać. Słowo „tajemnica” stawia pewną barierę między nami a rzeczywistością tak przez nas nazywaną. W wierze chrześcijańskiej chodzi natomiast o to, żeby tę różnicę niwelować. W przeciwnym razie nasza religijność zatrzyma się na obrzędowości mającej wyrażać to, co słowami jest niewyrażalne. Będziemy obchodzić święta i celebrować wydarzenia, będziemy brać udział w rytuałach, lecz one nie będą miały wpływu na nasze życie. Wiara ma natomiast przemieniać naszą codzienność, ma wpływać na najmniejsze szczegóły naszego życia, ma nam dawać impuls do tego, żeby to, co tak z tak wielką radością celebrujemy, stało się dla nas codziennością i zmieniało nas krok po kroku. Wtedy dopiero religia ma sens. Wtedy sens ma wiara.

Każda niedziela to mała Wielkanoc. Tak naprawdę więc tydzień jest powód do tego, żeby pomyśleć o zmartwychwstaniu Chrystusa, które samo w sobie jest prawdą dla wielu trudną do przyjęcia. Łatwiej jest patrzeć na wiarę jako na system moralny dający wskazówki, jak żyć tu i teraz, jak być dobrym człowiekiem. Kiedy jednak dochodzi się do kwestii życia wiecznego, to można już napotkać dużo większy opór – nie tylko u innych, ale także we własnym sercu. Pewnie to dlatego, że mowa tu o przyszłości, która w dużym stopniu pozostaje wciąż zasłonięta.

Zmartwychwstanie oznacza, że jest przed nami jakaś przyszłość. Śmierć jest dramatycznym końcem. Póki jeszcze jesteśmy młodzi i zdrowi, to może mniej o tym myślimy. Kiedy już jednak mamy na swoim koncie kilkadziesiąt lat życia i kilka chorób, z którymi się zmagamy, to perspektywa się zmienia. Zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią pokazuje nam, że jest przyszłość. To dotyczy zarówno naszego życia, które kiedyś się skończy, ale także naszych błędów. Czasami bardzo mocno zatrzymamy się na grzechu, paraliżują nas wyrzuty sumienia. Innym razem zatrzymamy się na cudzym grzechu, nie potrafiąc go przebaczyć. Jezus, który zmartwychwstaje, pokazuje, że jest przyszłość, że można żyć dalej, że można przez to przejść dzięki miłości silniejszej niż zło i śmierć.

„Co takiego jest innego w tej nocy od wszystkich innych nocy?” – to pytanie zadają, podczas liturgii Wigilii Paschalnej celebrowanej we wspólnocie neokatechumenalnej, dzieci swoim rodzicom, oczekując satysfakcjonującej odpowiedzi. Jaka jest moja odpowiedź? Dlaczego świętuję dziś tę Wielką Noc Zmartwychwstania Pańskiego? Nie ma złych odpowiedzi, bo każda z nich bardziej niż niż reakcją na zadane pytanie, jest odbiciem ukazującym nasze wnętrze. Oczywiście, uroczystość wielkanocna to liturgiczne wspomnienie tego historycznie jednego punktu na osi czasu, kiedy grób w cudowny i niewytłumaczalny sposób stał się pusty: „Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli” (Mk 16,6). Wielkanoc to jednak przede wszystkim przypomnienie, że zmartwychwstanie dokonuje się cały czas. Zawsze wtedy, gdy po tym, co jest dziś, nadchodzi jutro.

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Józef Tischner, Joanna Podsadecka, Tomasz Ponikło

Trzy wielkie odsłony - Wiara ludzi wolnychMiłość w czasach niepokoju. Niepublikowane wykłady oraz Tischner. Nadzieja na miarę próby. Ostatnie słowa

Głęboka wiara i wielkie pytania ks. Józefa Tischnera

Jak wierzyć w świecie, który żongluje...

Skomentuj artykuł

Pascha jest opowieścią o nas
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.