Polacy, którzy (po cichu) pomagają uchodźcom
Kilka kilometrów od granicy z Syrią działa grupa Polaków, którzy ze wszystkich sił pomagają syryjskim uchodźcom. Poznaj ludzi, z których możemy być naprawdę dumni.
Grupa naszych w kraju uchodźców
Kilka tygodni temu zadzwoniła do mnie Ania z biura Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej i zaproponowała, żebym przyjechał na granicę libańsko-syryjską zobaczyć, jak wygląda codzienna rzeczywistość uchodźców i ludzi, którzy im pomagają.
Liban jest krajem najbardziej dotkniętym kryzysem uchodźców syryjskich. W tym kraju, liczącym zaledwie 4,5 mln mieszkańców, przebywa obecnie ponad 1,2 mln uciekinierów z Syrii. To tak, jakby w Polsce, liczącej 38 mln mieszkańców, przebywało 10-12 mln uchodźców z jednego z krajów ościennych. Trudno to sobie w ogóle wyobrazić.
To, co zobaczyłem na miejscu, było przerażające i budujące równocześnie. Przerażająca jest skala biedy i cierpienia. Budująca polska pomoc, z istnienia której niewielu z nas zdaje sobie sprawę. Aż trudno uwierzyć, że w Polsce tak mało mówi się o grupie ludzi, naszych rodaków, którzy dniem i nocą niosą pomoc najbardziej potrzebującym i poszkodowanym przez wojnę - rodzinom, dzieciom, chorym.
Zapewniają dach nad głową
Kiedy tak wielu uchodźców w tak krótkim czasie pojawia się w kraju, który nie należy do najbogatszych, to największym problemem i wyzwaniem staje się znalezienie dla nich miejsca, w którym będą mogli zamieszkać. Do Libanu trafiła najbiedniejsza grupa Syryjczyków. Ci, których było na to stać, uciekli do Europy.
Ci najbiedniejsi za wynajem mieszkania, piwnicy lub nawet garażu muszą płacić wielokrotność swoich miesięcznych dochodów. Dlatego tak ważne jest zapewnienie im dachu nad głową. Przez 3,5 roku działalności w Libanie PCPM zapewniło dach nad głową dla ponad 15 tys. uchodźców.
To nie są jakieś luksusowe apartamenty. Patrząc z naszego punktu widzenia, Syryjczycy mieszkają w naprawdę fatalnych warunkach. Głównie w pustostanach, garażach, nieformalnych obozowiskach namiotowych. Na podłodze betonowa wylewka, stare dywany, a pośrodku pomieszczenia - jak dobrze pójdzie - piecyk, który jest jedynym źródłem ciepła.
Pomagają dzieciom
To one są jednymi z największych ofiar wojen. Nawet jeśli przeżyją, to o beztroskim i niewinnym dorastaniu mogą tylko pomarzyć. Wiele tysięcy syryjskich dzieci uchodźców nigdy nie doświadczyło życia w spokojnym domu. Żyją w koszmarnych warunkach.
PCPM sfinansowało budowę dwóch placów zabaw dla dzieci uchodźców syryjskich w Libanie. Głównym celem tego działania jest łagodzenie traumy wojennej u dzieci, które stały się naocznymi świadkami konfliktu zbrojnego. Projektem objęto 630 rodzin, których znaczną część stanowią dzieci.
Lecąc do Libanu, w walizce wiozłem ubranka dla dzieciaków od dziewczyn z biura PCPM w Polsce. Poradziły mi, żeby wziąć ze sobą trochę kolorowanek i kredek. Dla nas możliwość noszenia butów i ciepłych ubrań jest oczywistością. Tak samo to, że dzieci mają się czym i gdzie bawić. Wśród dzieci uchodźców ciepłe ubranie i możliwość spokojnej zabawy wcale takie oczywiste nie są.
Dbają o zdrowie i leczą
Jest taka grupa lekarzy, którzy jeżdżą od domu do domu, od garażu do garażu, od obozowiska do obozowiska i pomagają najbardziej potrzebującym. Na ramieniu mają biało-czerwoną flagę. To nasi ludzie z Zespołu Ratunkowego PCPM.
Od stycznia 2014 roku PCPM prowadzi w północnym Libanie ośrodek podstawowej opieki zdrowotnej, gdzie uchodźcy mogą skorzystać z pomocy internisty-pediatry oraz ginekologa-położnika, jak również innych lekarzy specjalistów. Klinika PCPM w miejscowości Bire zapewnia podstawową opiekę zdrowotną dla 20 tys. uchodźców syryjskich w północnolibańskiej prowincji Akkar.
Po okolicy jeździ też specjalnie przystosowany samochód, przy pomocy którego nasi lekarze odwiedzają wsie goszczące najwięcej uchodźców i położone w znacznej odległości od ośrodków zdrowia i szpitali. Głównym powodem otwarcia kliniki był nagły wzrost zachorowań wśród dzieci i dorosłych na rozmaite choroby powiązane z trudnymi warunkami życia.
Ochrona zdrowia jest szczególnie ważna podczas miesięcy zimowych, gdy temperatura w Libanie spada poniżej zera, zaś kraj nawiedzają intensywne opady śniegu. Warunki zimowe stwarzają bezpośrednie zagrożenie życia dla osłabionych ubóstwem i poniewierką uchodźców, szczególnie dzieci, mieszkających w piwnicach, garażach i innych słabo ogrzewanych pomieszczeniach.
Szkolą i dzielą się doświadczeniem
W obozowiskach i w miejscach, w których mieszkają uchodźcy, czasem dochodzi do pożarów. Przydałaby się ochotnicza straż pożarna. Również dlatego, że właśnie rozpoczynająca się zima w Libanie jest szczególnie niebezpieczna dla ludzi mieszkających w nieoficjalnych obozowiskach namiotowych.
Te obozowiska są narażone na pożary, często powodowane przez dzieci, w których zniszczonych zostaje kilka domostw. W roku 2015 w pożarach obozowisk namiotowych w Libanie zginęło ponad 50 uchodźców. Właśnie dlatego PCPM instaluje w obozowiskach namiotowych zamieszkałych przez Syryjczyków punkty przeciwpożarowe oraz prowadzi dla nich szkolenia, by sami mogli walczyć z pożarami namiotów.
W praktyce wygląda to tak, że z Polski przylatuje strażak, jeździ od obozowiska do obozowiska i krok po kroku uczy dorosłych i dzieci, jak reagować w sytuacji krytycznej.
Jak pomóc?
Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej wykonuje kawał profesjonalnej i bardzo potrzebnej roboty. Na własne oczy widziałem, z jakim poświęceniem i zaangażowaniem starają się zrobić wszystko, co w ich mocy, żeby jak najlepiej pomóc uchodźcom z Syrii. Jeśli chcecie wesprzeć ich działania, tutaj znajdziecie wszelkie potrzebne informacje. Naprawdę warto.
_______
Wszystkie zdjęcia opublikowane w artykule pochodzą z archiwum PCPM
Skomentuj artykuł