O kobiecie, która została osądzona
Ci, którzy nie są z nami w głębokiej relacji i nie znają okoliczności, w jakich dokonujemy różnych wyborów, łatwo znajdują słowa oskarżenia i potępienia.
Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz.
(J 8, 10-11, czytanie na Piątą Niedzielę Wielkiego Postu)
To chwila jak z najgorszych koszmarów.
Jesteś u siebie, a jednocześnie jakby w obcym miejscu. Tam, gdzie miałaś czuć się bezpiecznie, zostajesz odarta z intymności. To, co szeptałaś w sekrecie, zostaje wykrzyczane oskarżycielskim tonem. I nikt nie staje w Twojej obronie, nikt. Jesteś sama.
Doświadczyła tego w chwili, gdy dokonała jednego z tych wyborów, o których najchętniej by zapomniała. Tak, to był błąd. Tak, słowa oskarżenia pod jej adresem były słuszne. A jednak czy naprawdę mieli prawo tak z nią postąpić?... Chwila, w której została siłą wywleczona z bezpiecznego półmroku swojego domu, była jedną z najgorszych chwil w jej życiu. Nie miała siły, by zaprotestować, choć przecież osądzali ją ludzie, o których wiedziała, że nie byli doskonali. Na ich ustach były podniosłe słowa i piękne hasła, a w sercach - wrogość i zupełny brak miłosierdzia.
Pamięta to jak przez mgłę. Ogromny wstyd. Nagość, której nie mogła zakryć w żaden sposób, bo spojrzenia ludzi rozbierały ją na drobne części, mimo że była ubrana, a rozpuszczonymi włosami zakrywała twarz. Samotność i przerażenie. I te słowa, które nie wiadomo skąd pojawiły się w jej sercu: "Bądź mi skałą schronienia i zamkiem warownym, aby mnie ocalić" (Ps 71,2).
Powtarzała je bezustannie, z desperacją patrząc w kolejne ludzkie twarze i szukając w nich pomocy. Z każdej z nich mogła jednak wyczytać to samo: pogardę, odrzucenie i potępienie. Na niektórych widać było złośliwą satysfakcję - bo oto w końcu sprawiedliwości stało się zadość.
Tylko jeden Człowiek spojrzał na nią w sposób, który ją zaskoczył. Ten Człowiek milczał. Inni mówili wtedy bardzo dużo, a ona wiedziała, że nie musi mówić absolutnie nic. Bo On wiedział wszystko - o jej smutnej przeszłości, o bezowocnych poszukiwaniach miłości, o oddawaniu swojego serca innym za namiastkę uczucia. Za chwilę ciepła przy czyimś boku. Za obecność i ukołysanie do snu oddechem drugiej osoby. Wiedział wszystko o tym, kim była i co robiła. Znał każdy jej grzech, a jednak nie odwracał od niej wzroku. Nie wydał wyroku, choć przecież "w Prawie Mojżesz kazał takie kamienować".
Usłyszała tylko: "Nie potępiam cię".
Nie potępiam Cię. Skała schronienia i zamek warowny, który ocala. Zbawienie. Nowe życie.
Kobieta, o której słyszymy w piątą niedzielę Wielkiego Postu została pochwycona na cudzołóstwie. Zgrzeszyła - to nie ulega wątpliwości. Ja jednak patrząc na tę scenę, zastanawiam się, czy naprawdę bardziej szokuje mnie jej grzech, czy też bezwzględność osądzającego tłumu.
Tłum zazwyczaj wie lepiej. Ci, którzy nie są z nami w głębokiej relacji i nie znają okoliczności, w jakich dokonujemy różnych wyborów, łatwo znajdują słowa oskarżenia i potępienia. Nie zawsze będą czekać - czasem kamienie posypią się bez zastanowienia się, kto ma rzucić pierwszy. Tak będzie. Tak czasem bywa.
Tylko, że Ty nie musisz na to pozwalać. Bo kurczowe trzymanie się ludzkiej opiniii, tego "co ludzie powiedzą" i... czym Cię obrzucą, niewiele ma wspólnego z wolnością. Jest w Twoim życiu taka przestrzeń, którą budujesz sama, opierajac się na własnych decyzjach i ponosząc ich konsekwencje. Są takie sprawy w Twoim życiu, które zrozumie tylko Bóg i których osąd warto zostawić tylko Jemu, nie tłumacząc się zbyt wiele ludziom, którzy tak naprawdę są Ci obcy.
Nie pozwalaj, by słowa ludzi, którzy są wokół Ciebie, stały się ważniejsze od słów, które słyszysz w swoim sercu. I nie bądź też tą, która pierwsza rzuca kamieniem... w siebie. Nie bądź tą, która sama siebie pozbawia życia i obrzuca się gradem twardych słów i jeszcze twardszych, egzekwowanych bez litości wymagań. Posłuchaj najpierw, co mówi Ktoś, kto nie odwraca od Ciebie wzroku, mimo że zna całą historię Twojego życia.
"Ja Ciebie nie potępiam".
Pozwól, żeby te słowa wybrzmiały dziś w Twoim sercu.
Majka Moller - aktywna zawodowo mama dwójki dzieci, na co dzień dentystka i magister psychologii. Od lat zakochana w swoim mężu, od zawsze i chyba z wzajemnością - w życiu i górach. Autorka bloga Chrześcijańska Mama, współautorka książki "Ile lat ma twoja dusza. Znajdź swoją duchową drogę" i autorka książki "Pogoda Ducha. Pełna uczuć jesteś boska"
* * *
O kobiecie, która pozwoliła się odszukać, czyli o Tobie | Maria Magdalena, Marta z Betanii, kobieta cudzołożona - słyszałaś o nich nie raz. A czy zdarzyło Ci się, słuchając ich historii, pomyśleć, że to opowieść również o Tobie? Każda z nich w swojej codzienności mierzyła się nie tylko z tym, co niesie teraźniejszość, ale także z ciężarem przeszłości. Każda doświadczała zmagań i porażek. Toczyła swoje małe bitwy, które zmieniły w jej życiu tylko trochę albo bardzo niewiele - do czasu spotkania z Bogiem. Ten Wielki Post też może być o Tobie. Też może stać się szansą na spotkanie Boga, który uklęknie przed Tobą, by umyć Ci nogi, a potem odda swoje życie. W każdą sobotę zapraszam do refleksji nad niedzielą Ewangelią i do spojrzenia na nią z perspektywy kobiety, która pozwoliła się odszukać. Może z Tobą będzie podobnie? Zaprasza Maja Moller.
Skomentuj artykuł