Szczera dusza to rarytas

Szczera dusza to rarytas
(fot. Aaron Escobar/flickr.com)

Szczerość nie figuruje w klasycznym katalogu cnót. Pierwszą wyraźną wzmiankę znajdziemy o niej dopiero w etyce Arystotelesa. Po wiekach zapomnienia przywrócono ją do łask w XVII wieku, by niebawem uwypuklić jej artystyczne i społeczne zalety w Romantyzmie. Wkrótce psychoanaliza podważyła samą możliwość szczerości i uznała ją za etyczny miraż, obwieszczając, że człowiek nigdy nie osiąga pełnego obiektywizmu. Podlega bowiem tylu czynnikom i uwarunkowaniom, wynurzającym się nadto z mgieł podświadomości, iż trudno rozsądzić, do jakiego stopnia jego reakcje są rzeczywiście zgodne z deklaracjami i wewnętrznymi motywami. To, co o sobie wiemy jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.

Gwoździem do trumny okazał się postmodernizm, który pogrzebał wszelkie nadzieje na bycie szczerym, wysuwając tezę, że nie możemy dotrzeć do prawdy o rzeczach, ponieważ takowej prawdy nie ma, nie mówiąc już o człowieku. Ale gdyby zgodzić się z mistrzami podejrzeń, musielibyśmy wykluczyć możliwość podjęcia jakiejkolwiek autonomicznej decyzji, ponieważ zawsze istnieje coś, czego nie wiemy. A jednak nadal wybieramy i decydujemy.

Uczciwość umysłu

Wskutek historycznych zniekształceń, wokół tej cnoty powstało wiele zamieszania terminologicznego. Jedni utożsamiają szczerość z prawdomównością i podciągają ją jeszcze pod uczciwość. Inni nazywają ją dobrą wiarą lub prostolinijnością. Istnieje jednak subtelna różnica między uczciwością a szczerością, chociaż obie cnoty bez wątpienia wywodzą się z tego samego korzenia. Ich wspólnym mianownikiem jest prawdomówność. Wydaje się jednak, że w kwestii uczciwości bardziej chodzi o dawanie świadectwa prawdzie obecnej w faktach i na ich wiernym odzwierciedleniu, podczas gdy szczerość czuwa nad właściwym powiązaniem mojego wewnętrznego królestwa intencji i motywacji z ich ucieleśnieniem w słowach i czynach. Tak czy owak, słusznie twierdzi św. Tomasz z Akwinu, że „ludzie nie mogliby ze sobą współżyć, gdyby nie wyznawali sobie prawdy, gdyby jedni drugim nie wierzyli”. Prawdomówność w obu przypadkach chroni zaufanie, kluczowe dla budowania międzyludzkich relacji i kultywowania osobowego rozwoju.

DEON.PL POLECA

Na najbardziej fundamentalnym poziomie, szczerość jest więc sprawnością, dzięki której poznajemy swoje myśli, uczucia, pragnienia i słabości i wypowiadamy się o nich zgodnie z prawdą. Wtedy pomiędzy naszą zewnętrznością a wewnętrznością nie zione przepaść, nie żyjemy w ciągłym rozdarciu, lecz płynnie i swobodnie przechodzimy od jednego brzegu naszej osobowości do drugiego jak po zwodzonym moście. Jesteśmy w stałym kontakcie z własnym wnętrzem i nie odcinamy się od niego. Nasze czyny, słowa, gesty i wyrazy twarzy wyrażają wówczas nas samych tak jak znaki, które odsyłają do niewidzialne rzeczywistości. Szczerość „jest zgodnością czynów i słów z życiem wewnętrznym czy też życia wewnętrznego z nim samym” - pisze Andre Comte-Sponville.

Korzenie słowa „szczerość” są jednak dość zaskakujące. W łacinie „szczerość” -„sinceritas” pierwotnie pojawia się w zupełnie innym kontekście, czyli w świecie rzeczy. „Sincerus” to zbitka słów złożona z „sine” (bez) i „cera” (wosk). A wzięła się ona stąd, iż rzymscy rzeźbiarze lub garncarze„zalepiali” błędy, niedoróbki i pęknięcia w swoich dziełach woskiem. Ubytki szybko jednak się objawiały, gdy tylko promienie słońca padły na pomnik lub garniec podgrzał się na ogniu. „Szczera”, czyli autentyczna, rzeźba pozbawiona jest wosku (sine cera). Jest cała, czysta, szlachetna, niezmieszana, bez retuszu i „podmienionych” składników.

Szczere jest to, czego struktura pozostaje nietknięta, wolna od domieszek i naleciałości, stanowiąca jedną zwartą całość jak dziewicza wyspa na Pacyfiku nienaruszona jeszcze przez wpływ człowieka i cywilizację. Szczere wino nie jest „ochrzczone” wodą. Szczera opowieść czy doktryna nie uległa zafałszowaniu. W naszym języku zachowało się już niewiele z tego pierwotnego znaczenia słowa „szczery”. Dzisiaj głównie zarezerwowane jest do opisu osób. Chociaż czasem mówimy jeszcze, że ktoś znalazł się w „szczerym polu”, to znaczy, w przestrzeni pustej i niezamieszkałej przez ludzi.

Dalekim echem tej antycznej intuicji jest niezwykle popularny w krajach anglosaskich termin „integrity”, który, niestety, trudno oddać w polskim języku. Najbardziej pokrewnym słowem byłaby integralność, prawość, intelektualna uczciwość bądź szczerość. To pojęcie zastosowuje się do wielu dziedzin życia: polityki, moralności, sztuki czy biznesu. Chodzi tutaj o pewne poczucie kompletności i scalenia, wypływające z połączenia i utrzymania różnych aspektów osobowości: pragnień, ocen, słabości w pewnej koherentnej i dynamicznej całości. Czasem „integrity” określa stałość i jednolitość charakteru.

Zawężając integralność do człowieka, możemy powiedzieć, że ta jakość charakteryzuje osobę, której ja pozostaje w harmonii i nie jest rozrywane na strzępy przez sprzeczne dążenia. Takie podejście zakłada, że w osobie ludzkiej istnieje pewna hierarchia pragnień i celów, które go wewnętrznie porządkują i pozwalają zogniskować własne energie na wyznaczonym celu. Jedne z tych pragnień są „wyższe” inne „niższe”. Człowiek wewnętrznie zintegrowany (autentyczny i szczery) nie działa jedynie pod wpływem aktualnie najsilniejszego bodźca, lecz podejmuje namysł i rozeznaje, czy to konkretne poruszenie warte jest realizacji. W jeszcze innym ujęciu, ocierającym się o istotę szczerości, bycie zintegrowanym zachodzi wówczas kiedy osoba działa według wartości, przekonań i zasad, które rzeczywiście wyznaje, czyli jest wierna temu, co uważa za nieodzowne w swoim życiu.

W każdym razie, postulat integralności zakłada istnienie wielu płaszczyzn w życiu, które właśnie z tego powodu, że nie są ze sobą zlane i mogą popychać człowieka w różne strony, dla zdrowia ducha i ciała, muszą skupić się wokół jakiegoś centrum jak elektrony w atomie. Dezintegracja to „odsunięcie różnych części od centralnego jądra, tak że krążą one w sposób chaotyczny, po nieharmonijnych orbitach” (A. Pronzato). Taki proces prowadzi niechybnie do wewnętrznej implozji w człowieku, która zamienia go w kłębowisko chaotycznych poruszeń, wyborów i zachowań.

Tym tropem idzie poniekąd już św. Augustyn, który szczerość stawia na równi z czystością serca, czyli, jego zdaniem, z „nieżywieniem złych pragnień”, destabilizujących człowieka od środka. Biskup Hippony nawiązuje do słów Chrystusa krytykującego hipokryzję i dwulicowość faryzeuszów, którzy udawali innych ludzi niż nimi w rzeczywistości byli. Pościli i modlili się tylko na pokaz. Niby zwracali się do Boga, ale w gruncie rzeczy chodziło im o przyciągnięcie uwagi osób postronnych, którzy mieli docenić ich rzekomą moralną gorliwość i doskonałość. Ich intencje były jednak zafałszowane, a doskonałością wcale nie błyszczeli, gdyż co innego myśleli, a co innego wyrażali na zewnątrz. Byli niespójni.

Św. Tomasz z Akwinu precyzuje jednak, że wyrokowanie o hipokryzji nie może opierać się wyłącznie na podstawie zewnętrznych gestów. Dominikanin pisze, że jeśli ktoś przywdziewa strój zakonny z intencją aktywnego dążenia do doskonałości, ale na skutek swej słabości nie osiąga tego, czego pragnie, nie może być posądzony o udawanie. Tylko osoba, „która przyjęła ten strój, by uchodzić za sprawiedliwą, byłaby hipokrytą i obłudnikiem”. Hipokryzja zwalnia człowieka od podjęcia wysiłku, który jest konieczny w dążeniu do doskonałości, nawet jeśli nie przynosi oczekiwanych owoców. Szczerość unika gry pozorów i zbędnego skomplikowania. Natomiast obłudnik tworzy wokół siebie aurę, która ma zasłonić jego wewnętrzne nieuporządkowanie. Niby pragnie doskonałości, ale wybiera drogę na skróty, uważając, że otrzyma ją „z nadania” lub na skutek intensywności podziwu ze strony innych.

Szczerość idzie w parze z prostotą, zwaną czasem prostodusznością lub prostolinijnością. Dopiero razem tworzą one zgrany tandem. Niestety, dzisiaj często prostotę myli się z brakiem wykształcenia i ogłady towarzyskiej, z niskim ilorazem inteligencji czy słabą zaradnością życiową. Czym jednak jest prostota? „Człowiek prosty – pisze Alessandro Pronzato – „to ktoś, kto sobie poukładał sprawy, wartości, wprowadził porządek we własne życie, usunął przeszkody, pozbył się niepotrzebnych rzeczy. Czyli cierpliwie wszystko uprościł”. Prostota stawia na to, co najważniejsze i rezygnuje z lubowania się w drugorzędnych detalach. Innymi słowy, człowiek wewnętrznie nieskomplikowany wie, po co żyje i dokąd zdąża. Prostota to jedna z córek duchowej wolności, dzięki której człowiek nie musi maskować swoich blizn ani dostosowywać się do opinii większości.

Thomas Merton pisał, że „wiele ludzi obawia się pójść za głosem swojego sumienia, ponieważ próbują dostosować się raczej do opinii innych niż do prawdy, którą rozpoznają w swoim sercu”. Dlatego ulegają niezwykle przemożnemu w naszych czasach konformizmowi, rezygnując z „niebezpiecznego”, ich zdaniem, ujawniania własnej odrębności i niepowtarzalności. Człowiek prosty nie ma pojęcia, jak się podlizywać, ponieważ nie oddycha duchem społecznego oportunizmu. Z tej racji nie jest wyrachowany. Nie ma w nim pogmatwania, knucia, symulacji, politycznej poprawności i niekończącej się autocenzury. 

Niektórzy przypisują prostotę jedynie dzieciom, (i to nie wszystkim), gdyż są bezpośrednie i mówią to, co myślą, nie snując ukrytych planów. Natomiast prostego dorosłego człowieka uznaje się za naiwniaka, godnego pośmiewiska, ponieważ nie wie jak odnaleźć się (ustawić się) w świecie.

Przedstawiciel filozoficznych cyników, Francois de la Rochefoucauld, nazywa wprawdzie szczerość otwartością serca, ale zaraz wtrąca, że to rzadka cnota, bo większość ludzi i tak udaje. Jego zdaniem, życie jest jednym wielkim spektaklem, a ludzie mistrzami pozorów. Każdy z nas przechowuje w garderobie swojego serca cały zestaw masek, które zmienia w zależności od wystawianej sztuki i publiczności zasiadającej na widowni.

Jak bardzo silne są społeczne „uprzedzenia” wobec prostych i szczerych, widać również w powieści Fiodora Dostojewskiego „Idiota”, w której główny bohater, książe Lew Myszkin, doświadcza wzgardy i uśmieszków jako osobnik „niespełna rozumu i opóźniony w rozwoju”. A to dlatego, że nie daje się złapać w pajęczynę międzyludzkich intryg i sitw, zawiązywanych przez cwaniaczków i hochsztaplerów. Chociaż Myszkin cierpi na epilepsję, nie jest głupim człowiekiem, lecz wyjątkowo uczciwym, a jego dobroduszność, szczerość i wielkoduszność jest skrzętnie wykorzystywana przez ludzi z „manierami” i „zasadami”. Dostojewski nie tyle wyśmiewa księcia, co raczej demaskuje społecznie aprobowaną hipokryzję i małość ludzi. I dowodzi, że świat nie lubi Myszkinów, ponieważ dziecięctwo ducha wypiera przebrany w szaty cynizmu i dulszczyzny „zdrowy rozsądek” dorosłości. G. B. Shaw mawiał, „iż niebezpieczną rzeczą jest być uczciwym, chyba że ktoś jest głupcem”.

Ta maksyma znajduje często smutne potwierdzenie także na gruncie polityki. Nicolo Machiavelli ubolewał w „Księciu”, że „człowieka, który chce żyć dobrocią w każdym czasie, spotka porażka pośród tylu ludzi, którzy nie są dobrzy”. Dlatego „prawdziwy” polityk musi wejść w skórę lisa, aby ustrzec się przed drapieżnymi wilkami i zastawianymi na niego pułapkami. A konkretnie oznacza to posłużenie się kłamstwem i podstępem (mniejszym złem) w celu zapobieżenia większemu złu.

Cnota szczerości to również umięjętność nazywania rzeczy po imieniu, bez rozmydlania, wodolejstwa, pokrętności, insynuacji, kluczenia, zawiłości, językowej żonglerki, sofistyki, pustego gadulstwa lub napuszonego patosu, który wszystkie razem wzięte są zasłoną dymną dla wewnętrznej pustki. A więc liczy się najzwyczajniejsza w świecie, chociaż rzadka, jasność w wysławianiu się i wypowiadaniu się. Oczywiście, nie chodzi o elokwencję i potoczystość stylu, lecz o przejrzystość, konkretność i jednoznaczność przekazu. W sferze publicznej człowiek szczery nie ucieka się do taniej demagogii, populizmu i retoryki, która nie pragnie niczego innego poza zdobyciem poparcia dla realizacji ukrytych celów.

Wcześniej napomknęliśmy, że szczerość oznacza mówienie tego, co się rzeczywiście myśli i czuje. To byłoby jednak zbyt ogólne i szerokie określenie. Św. Tomasz z Akwinu pisze, że „jeśli ktoś mówi prawdę o sobie zachowuje złoty środek między mówieniem za wiele, a mówieniem mniej niż trzeba”. Nieszczerość pojawia się, zdaniem św. Tomasza, w dwóch podstawowych wypadkach: gdy ktoś mówi prawdę w niestosownej chwili albo ukrywa ją wtedy, gdy trzeba ją ujawnić. Nie powiem przecież swoim przyjaciołom, którzy zaprosili mnie na imprezę, że, według mnie, kupili brzydki dywan, nawet jeśli on rzeczywiście nie urzeka swoim pięknem.

Ten typ prawdy, podobnie jak w związku z uczciwością, należy więc mówić gdy trzeba i jak trzeba. Szczerość wiąże się ściśle ze sprawiedliwością, ponieważ ujawnianie swoich myśli dotyczy innych ludzi. Dlatego człowiek szczery musi rozważyć, czy w danej sytuacji należy mówić prawdę o sobie, a także zwrócić uwagę na sposób, w jaki zamierza to uczynić. Szczerość nie jest ekshibicjonizmem, lecz uwzględnia motywy i intencje dzielącego się jakąś informacją lub doświadczeniem, a także zważa na okoliczności i sytuację duchową rozmówcy.Gdyby, na przykład, ktoś wstał w kościele i wykrzyknął na cały głos w trakcie mszy św., że ma problemy z pożyciem małżeńskim, nikt chyba by go nie wyklął, ale pewnie większość wiernych poczułaby się niezręcznie , po czym zapadłoby grobowe milczenie. Gdyby ta sama osoba zwierzyła się ze swoich zmartwień na spotkaniu małej grupy wobec uczestników, którzy mają podobne problemy i znają się, takie wyznanie mogłoby się wszystkim bardzo przysłużyć i okazać wzajemnym wsparciem.

Wykroczeniem przeciwko szczerości jest także gburowatość i naturalizm w zachowaniu, dodatkowo „nasączony” poczuciem własnej nieomylności. Gbur działa z wyrachowaniem. Dlatego rzuca prawdą jak solą w oczy, nie mając względu na okoliczności i nie licząc się z możliwymi reakcjami słuchających, ponieważ bardziej zależy mu na tym, by wyrazić swoją frustrację i rozczarowanie niż skonfrontować kogoś z prawdą.

Szczerość polega również na tym, że jeśli ktoś postawi mi trudne pytanie, na które nie znam odpowiedzi, nie będę się wił jak piskorz, lecz po prostu oświadczę: „Nie wiem”. Niektórzy ludzie nie lubią być skonfrontowani z własną ignorancją, chociażby wtedy, gdy zapytasz ich o drogę. Nie wiedząc, wskazują błędny kierunek. Boją się, że „nie wiem” zanadto by ich upokorzyło i przebiło balon przesadnego mniemania o sobie. Niewiedza uchodzi coraz częściej za ujmę na honorze. Dlatego szczerość idzie ręka w rękę z pokorą, która respektuje granice i nie poczytuje ich za rzecz wstydliwą. Szczerość zdobywa się również na odwagę, by nie wiedzieć. Oprócz tego, zakłada umiejętność przyznania się do własnych błędów i niedoskonałości , a także pobudza do wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje słowa i czyny. 

I w ten sposób, jak napisał pewien anonimowy poeta, ucząc się tej cnoty, pomnażamy w sobie nadzieję, że nie przegramy w życiu, chociaż po drodze co nieco stracimy.

„Bo szczerość jest niezbędną kartą
By dowieść przypuszczenie,
Że żyć jest mimo wszystko warto
Że sens jest i znaczenie... „
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szczera dusza to rarytas
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.