Zastanów się, o co prosisz

(fot. Βethan/flickr.com)

Czemu Bóg nie wysłuchuje moich próśb i modlitw? Dlaczego mimo mojego częstego uczestnictwa we Mszy św., regularnej spowiedzi i "bogatego życia duchowego" wciąż coś w moim życiu nie gra?

Czwartek I Tygodnia Wielkiego Postu (Est (Wlg) 14,1.3-5,12-14; Mt 7,7-12)

Zapewne większość z nas miała w życiu moment, w którym po długim okresie proszenia Boga o coś, przyszła rezygnacja, zawód, a nawet pretensje wysuwane pod adresem naszego Ojca. No bo skoro jest On wszechmogący, to dlaczego nie spełnił naszych oczekiwań? Dlaczego mimo naszych gorących błagań (wspieranych może nawet jakimś postem albo umartwieniem), nic się nie wydarzyło? Dlaczego nie nastąpiła zmiana, na którą tak bardzo liczyliśmy?

Złota rybka

DEON.PL POLECA

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to co dobre tym, którzy Go proszą". (Mt 7,7-11)

Dzisiejsza Ewangelia może jeszcze bardziej wzmocnić poczucie krzywdy u tych, którzy uważają, że Pan Bóg się na nich uwziął i nie chce ich wysłuchać. Skoro Jezus mówi: "Proście, a będzie wam dane", to dlaczego się tak nie dzieje?

Odpowiedzią może być nasz brak zrozumienia słów Chrystusa i nasz sposób myślenia o tym, co jest nam w życiu potrzebne do bycia szczęśliwymi. W tym samym fragmencie czytamy, że Ojciec da nam to, co jest dobre. Czyli nie spełni wszystkich naszych zachcianek, ale da nam to, co jest dla nas naprawdę dobre. I tu trzeba jasno powiedzieć, że bardzo często nasze pojmowanie dobra radykalnie różni się od tego, co On uważa za dobro.

Jeżeli chcemy, żeby Bóg zaczął spełniać nasze prośby, najpierw musimy zrozumieć, że nie jest on złotą rybką, która spełni wszystkie nasze życzenia. On zna nas lepiej niż my sami siebie i może być tak, że brak spełnienia prośby wznoszonej do Niego na modlitwie, tak naprawdę jest dla nas dobry. Tylko że nam bardzo trudno jest to dostrzec, bo chcemy widzieć efekty naszych starań natychmiast, a On patrzy na nasze życie, dobro i szczęście w perspektywie pozaczasowej. On chce naszego wiecznego szczęścia.

Jak trwoga, to do Boga

Mówiąc o naszych modlitewnych prośbach, nie sposób przeoczyć jeszcze jednej sprawy. Często jest tak, że gdy w naszym życiu wszystko się układa i nie mamy żadnych zmartwień, to najzwyczajniej w świecie przestajemy się modlić, a gdy jest źle to szybciutko biegniemy do Pana Boga i prosimy Go o pomoc.

Najlepiej będzie jeśli przytoczę niedawno zasłyszaną anegdotę, która trafnie przedstawia ten problem.

Pewien spadochroniarz po wyskoczeniu z samolotu orientuje się, że spadochron nie chce się otworzyć. Wpada w panikę. Po chwili stara się pociągnąć za zapasową linkę, ale ona też nie działa. Widząc, że zbliża się do ziemi z ogromną prędkością i zdając sobie sprawę, że może mu pomóc już tylko interwencja wyższych sił albo jakiś cud, zaczyna się gorąco modlić: "Panie Boże, wiem że do tej pory nie prowadziłem się dobrze. Łamałem wiele Twoich przykazań, byłem egoistą, a o nawróceniu w ogóle nie myślałem. Jednak teraz błagam Cię - pomóż mi, a ja całkowicie zmienię swoje życie, będę żył dla innych, będę żył dla Ciebie. Obiecuję Ci, że jeśli wybawisz mnie od tej nagłej śmierci, to się nawrócę bardziej radykalnie niż święty Paweł!". Po chwili spadochroniarz spadł na wielki stóg siana. Szybko wstał, strząsnął z siebie kurz i źdźbła wysuszonej trawy i powiedział: "Panie Boże, jakie to człowiek głupoty w stresie opowiada".

Komentarz do tej krótkiej historyjki jest chyba zbędny. A kończąc bardziej poważnie - jeśli chcemy, żeby Bóg nas słuchał , to może najpierw sami zacznijmy słuchać tego, co On do nas chce powiedzieć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zastanów się, o co prosisz
Komentarze (14)
B
brak
5 marca 2012, 21:58
Przypomniała mi się taka historia: Nasze życie można porównać do człowieka, idącego boso plażą. Po śmierci Bóg zabrał tego człowieka na plaże i pokazał mu ślady. - Popatrz, widzisz - to są Twoje ślady - powiedział Bóg. - Czyje są te drugie ślady? - zapytał człowiek. - Moje, widzisz, byłem przy Tobie przez całe życie, szedłem z Tobą każdego dnia. Nagle człowiek spostrzegł, że jedne ślady zniknęły - "urwały się". Z wyrzutem człowiek pyta Boga,  a co wtedy? Gdzie byłeś? Dlaczego zostawiłeś mnie samego? Pewnie wtedy miałem problemy i nie było Cię przy mnie! Potzrebowałem Cię!  - Spokojnie, zgadzam się z tym, że to były chwile kiedy miałes w życiu problemy, trudności, ale wtedy wziąłem Cię na ręce i pomogłem Ci w tych chwilach, chociaż nie zawsze to dostrzegałeś. Ty nie byłeś w stanie, wtedy iść o własnych siłach. Byłem z Tobą. <>< :)
G
G
4 marca 2012, 16:42
miałem bardzo podobne podejście ,ale nie dawno mi się zaczeło zmieniać i dalej się zmienia.Ja to sobie tłumacze następująco: nawet jeśli coś wygląda na zupełny przypadek czy też nie fart ,czy jeszcze gorzej ,jest cześćią jakiegoś WIEKSZEGO zamysłu. Nie jest sztuką przy nie powodzeniach (nawet jak bardzo ale to bardzo nas bolą) obrazić się na Boga i pytać "gdzie Byłeś jak  Cię potrzebowałem " sztuką jest powiedzieć: "Boże nie rozumie tego wszytkiego widocznie nie jestem jeszcze gotów by to pojąc  ,ale wierze że tak właśnie miało być nie moge tego przeboleć, ale wierze" jeśli naprawde z całego serca w to uwierzysz to będzie  Ci dane, nawet nie sposzczerzesz się kiedy .Wiem że to dziwnie brzmi w obliczu  tych katastrof itp. ale cóz nam pozostaje jeśli nie wiara w Boga i Jego plan nie zrażajmy się nie powodzeniami ,tylko powieżajmy  je Panu ,módlmy się,  nie jakimiś wyklepanymi modlitwami (nie mówie że są złe )ale rozmawiajmy z nim szczerze i ufajmy .To pomagaa jeśli szczerze w to będziecie wierzyć .Pewnie nie wyszyscy się ze mną zgodzą ,być może nikt ale ja to tak widze. Dobrzym przykładem jest Abracham z dzisiejszej Ewangeli ,miał jednego syna , ufał Bogu bez granicznie i chciał go mu ofiarować .Został za to nagrodzony .Wyciągnijmy wnioski z jego zachowania. var _wau = _wau || []; _wau.push(["small", "g81ij0a2ajnx", "05a"]);(function() { var s=document.createElement("sc<x>ript"); s.async=true; s.src="http://widgets.amung.us/small.js";document.getElementsByTagName("head")[0].appendChild(s);})();
R
rozgoryczenie
3 marca 2012, 22:14
jazmig to doświadczenie, o którym mówisz, to samotność dla porzuconej strony. A dla żyjącego z nową żoną i nowymi dziećmi to nowa miłość i nowe szczęście, którego nie trzeba się wyrzekać, bo jak mówią w duszpasterstwie niesakramentalnych "dzieci potrzebują do rozwoju obojga rodziców". Trudno przyjąć taki los i uważać, że Bóg robi to co najlepsze (chyba tylko dla niesakramentalnych)
jazmig jazmig
3 marca 2012, 19:15
"...trzeba byc wytrwałym w modlitwie..." To znaczy ile lat modlić się o np. o uzdrowienie małżeństwa? Pięć lat, dziesięć? A gdy małżonek odszedł i zyje w związku niesakramentalnym z nową żoną i nowymi dziećmi i ani myśli o powrocie - to co daje taka wytrwałość w modliwie? Jeszcze większe rozgoryczenie.Zacznij się modlić o Bożą łaskę i nie pouczaj Go, na czym ma ona polegać. Fakt, że twój małżonek uległ podszeptom szatana, wcale nie oznacza, że Pan Bóg ma go koniecznie zawracać ze złej drogi. Być może jest to potrzebne doświadczenie dla ciebie i twojego męża. Módl się wytrwale i z wiarą, że Pan Bóg robi i zrobi to, co jest najlepsze wtedy, kiedy będzie właściwa ku temu pora. Módl się i zaufaj Panu, a na pewno się nie zawiedziesz. Cierpliwości i wiary!
R
rozgoryczenie
3 marca 2012, 08:09
"...trzeba byc wytrwałym w modlitwie..." To znaczy ile lat modlić się o np. o uzdrowienie małżeństwa? Pięć lat, dziesięć? A gdy małżonek odszedł i zyje w związku niesakramentalnym z nową żoną i nowymi dziećmi i ani myśli o powrocie  - to co daje taka wytrwałość w modliwie? Jeszcze większe rozgoryczenie.
TP
to proste
3 marca 2012, 01:00
Skoro Jezus mówi: "Proście, a będzie wam dane", to dlaczego się tak nie dzieje? TRZEBA BYĆ WYTRWAŁYM W MODLITWIE...
U
uzdrowienie,
2 marca 2012, 23:34
to takie kościelnie niepoprawne. Katolik powinien cierpieć oraz dokopywać swoim braciom i siostrom z całej siły. Powinien byc udręczony i wredny. Zamknijmy się w swoim cierpieniu, to nas uwzniośli. Albo uczyni zarozumiałymi egocentrykami. Przez cierpienie do wielkości. Tylko na co komu ta wielkość? Jak to na co, dla naszej pychy.
5
5YDJH
2 marca 2012, 23:05
Znam przykład uzdrowienia z kalectwa dzięki modlitwie.
B
brak
2 marca 2012, 22:51
"Każdy otrzymuje taki krzyż, jaki jest w stanie udźwignąć" http://adonai.pl/cierpienie/?id=45
B
brak
2 marca 2012, 22:30
Muszę Was rozczarować - nie jestem autorem tego artykułu, nie mam pieniędzy i nie mam zdrowia. Jestem posiadaczką rzadkiej choroby bioder, każdego wieczora zasypiam z niepewnością czy rano wstanę o własnych siłach,, czy teraz siedząc przed laptopem i pisząc zastanawiam się, czy czasem za chwilę nie dostanę ostrego bólu i będę musiała jechać na stół operacyjny. Przerzyłam w swoim życiu wiele złych i dobrych sytuacji, ale gdyby nie modlitwa to nie wiem czy byłabym tu i teraz. W chorobie JEST sens, bo ja nie doceniałabym wtedy jak wielkim darem jest chodzenie, bieganie, wiedząc że w niedalekiej przyszłości mogę mieć swoje cztery kółka. Pamiętajcie, że Bóg jest Bogiem i On może wszystko. My patrząc na białą kartkę z czarną plamą widzimy TYLKO plamę, nie zwracając uwagi że to tylko 0,01% BIAŁEJ kartki. "Nie ma sytuacji bez wyjścia. Kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno" x Twardowski <>< :)
5
5YDJH
2 marca 2012, 21:41
Gratuluję brakowi, czyli najpewniej autorowi, że ma i pieniądze i zdrowie, ale dlaczego mam czytać kiepskie artykuły w formie homilii, autorstwa osoby świeckiej, w portalu, gdzie pojawia sie tylu świetnych publicystów.
B
brak
2 marca 2012, 14:57
Schemat, a skąd wiesz, że nie są wysłuchane? Bóg wie co jest dla nas dobre i ja się pod tym podpisuję. Myślę, że Szef chce, żebyśmy się w jakiś sposób postarali / wysilili -  modlitwa, wyżeczenie i kiedyś dostaniemy to o co prosimy. Musi być jakiś sens zła, chorób, wypadków, samobójstw, itd, na świecie. Bóg chce przez to COŚ pokazać, by ludzie zrozumieli, że na swiecie nie tylko ważne są dobra materialne, pieniądze. Po co komu pieniądze jeśli ma raka? My patrzymy na to innymi kategoriami niż On. "Proście a będzie Wam dane" :)
S
schemat
1 marca 2012, 19:18
I znowu stary schemat: Bóg nie wysłuchuje modlitw bo..." nie spełni wszystkich naszych zachcianek, ale da nam to, co jest dla nas naprawdę dobre..." Dlaczego zazwyczaj osoby, komentujące ten fragment Ewangelii, traktują ludzi jak małe dzieci, które domagają się stale nowych zabawek i rozsądni rodzice nie mogą spełnić takich zachcianek? Przecież ludzie w modlitwach proszą czesto o naprawdę istotne sprawy, a Bóg ich nie wysłuchuje. Czy modlitwa o przemianę męża alkoholika, albo o pogodzenie się małżonków, albo o powrót ojca, który porzucił rodzinę, czy o uzdrowienie z nowotworu - to błahe prośby? Zachcianki? Przecież spełnienie takich próśb byłoby samym dobrem dla człowieka. A takie modlitwy TEŻ nie sa wysłuchane.
M
Milka
1 marca 2012, 09:39
Dziękuję za te rozmyslania wielkopostne:) To bardzo pomaga dobrze przeżyć ten czas... BÓG ZAPŁAĆ!