Specjalne cuda zdarzają się, gdy powątpiewamy w to, że wszystko jest cudem

Specjalne cuda zdarzają się, gdy powątpiewamy w to, że wszystko jest cudem
Fot. Depositphotos.com
Facebook.com / mł

Wiara, jeśli ma pozostać prawdziwą, stopniowo otwiera nam oczy na to, że wszystko jest cudem. Od pewnego momentu nie potrzebuje już cudowności, cudów, uzdrowień, sensacji. Takie specjalne cuda są nam dawane właśnie dlatego, że powątpiewamy w cudowność i dobroć tego, co nas otacza - pisze o. Dariusz Piórkowski SJ na swoim Facebooku. 

"A kiedy ludzie spostrzegli, jaki znak uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który ma przyjść na świat»" Św. Jan z dużą determinacją nazywa cuda uczynione przez Jezusa znakami. A oznacza to, że także w nakarmieniu ludzi chlebem i rybami nie chodzi o zaspokojenie potrzeby głodu, chociaż sam Jezus mówi, że trzeba dać ludziom coś do jedzenia. I to czyni. Ale pokarm zmysłowy ma równocześnie być pokarmem do przegryzienia i przeżucia dla naszego ducha.

Znaki mają pobudzić nasze myślenie

Ale jak to u św. Jana, którego Ewangelia jest nasączona teologią i wręcz nabrzmiała od aluzji do Pierwszego Przymierza (będę się trzymał tej nazwy zaproponowanej przez Marka Kitę), sprawa przedstawia się o wiele głębiej. I tradycyjny "przeskok" w tej scenie do Eucharystii też jest pewnym uproszczeniem. Tu nie chodzi jeszcze o Eucharystię, a jeśli to też jako jeden ze znaków. W tej Ewangelii znaki związane są z poznaniem. Przez doświadczenie zmysłowe uczestnicy i świadkowie znaków, mają poznać, kim tak naprawdę jest Jezus. Trafnie zauważa to św. Augustyn w swoim komentarzu do Ewangelii według św. Jana: "Ten znak jest przedstawiony naszym zmysłom, aby pobudzić nasze myślenie. Został nam postawiony przed oczy, aby zaangażować nasze rozumienie".  Gdyby we wszelkich uzdrowieniach i rozmnożeniu chleba chodziło tylko o zaradzenie potrzebom człowieka i jego cierpieniu, to trudno zrozumieć, dlaczego Jezus zrobił to tylko wobec niektórych.

DEON.PL POLECA

Św. Jan nawiązuje i do góry Synaj, i do Paschy Żydowskiej, a także do sceny z dzisiejszego pierwszego czytania. Chodzi o to, by uczestnicy wydarzenia skojarzyli je z przeszłością i zrozumieli, że dzieje się tu coś więcej niż cud rozmnożenia. To ciągle jest objawienie. Ci, którzy jedli, niestety nie zrozumieli znaku. Zatrzymali się tylko na poziomie zaspokojenia głodu i naturalnego wyobrażenia o proroku czy Bogu, który wychodzi naprzeciw naszym potrzebom i w pewnym sensie nam "służy".

To, co wykracza poza zwyczajne i codzienne

Św. Augustyn komentuje, że "rządzenie całym kosmosem jest większym cudem niż nakarmienie pięciu tysięcy pięcioma chlebami, lecz nikt się temu nie dziwi. Ludzie zachwycają się nakarmieniem pięciu tysięcy nie dlatego, że ten cud jest większy, lecz ponieważ wykracza poza to, co zwyczajne i codzienne" I właściwie do dzisiaj niewiele się zmieniło. Wiarę można sprowadzić do jakiejś formy relacji z bóstwem, które powinno zaspokajać nasze potrzeby. I ludzie się ożywiają, gdy nagle coś "cudownego" się wydarzy. Zwyczajność, życie, istnienie jakoś nie wydaje się czymś niesamowitym.

Św. Augustyn wydaje się twierdzić, że wiara, jeśli ma pozostać prawdziwą, stopniowo otwiera nam oczy na to, że wszystko jest cudem. Od pewnego momentu nie potrzebuje już cudowności, cudów, uzdrowień, sensacji. Nie potrzeba cudów eucharystycznych, jak np. w Sokółce czy w Lanciano, bo widzi się cud w "zwykłości" Eucharystii, a nawet w "zwykłości" chleba, który jemy. Takie specjalne cuda są nam dawane właśnie dlatego, że powątpiewamy w cudowność i dobroć tego, co nas otacza. Matka Jezusa zjawia się czasem na ziemi nie dlatego, że jesteśmy bardzo wierzący, lecz dokładnie na odwrót. Znaki i objawienia są darem miłosiernego Boga, by nas przebudzić ze snu. Wiara może się jednak zatrzymać na poziomie, o których mówi Ewangelista: Bóg nas wyręcza od pracy, wystarczy poprosić, a to, czy tamto nam załatwi. Nie trzeba ćwiczyć, uczyć się. Magiczna religijność może zamaskować się pod przykrywką deklarowanej wiary.

Kontemplacyjne spojrzenie na świat widzi cud wszędzie

Kontemplacyjne spojrzenie na świat widzi cud wszędzie. Ponadto, Bóg nie jest od tego, by nam zabezpieczał na poczekaniu wszelkie potrzeby i chronił od wszelkiego zła, chociaż to czyni, ale inaczej niż to sobie wyobrażamy. Pierwszy etap wiary oczekuje od Boga, aby tak nas chronił, żeby nie spotkało nas nic złego, żadne cierpienie, brak. A Jezus wyraźnie mówi, że kto pójdzie za Nim doświadczy cierpienia i bólu. Bóg nie ustrzeże też nas cudownie przed cierpieniem i chorobami. Wielu z nas tak oczekuje, że jeśli wierzymy, to nas nie powinno spotykać takie czy inne zło.

Sama Eucharystia też jest znakiem. Ona udziela nam boskiego życia, ale też objawia, kim jest Bóg i czym jest rzeczywistość stworzona, kim my jesteśmy. Przypomina nam zwłaszcza podczas ofiarowania darów, że chleb i wino są darem Stwórcy, ale też owocem ziemi i pracy rąk ludzkich. To wszystko jest cud, że ziemia rodzi, że człowiek sieje, zbiera, młóci, potrafi wypiec chleb. Oczywiście, to samo dotyczy innych darów. Nawet tego, że stworzyliśmy internet, telefon komórkowy i samolot. To wszystko są cuda. Myślę, że trudno to zauważyć, jeśli w tym, co stworzone, nie widzimy działania Boga, jeśli uznajemy to, co naturalne, za rzecz normalną. Łaska dana przez Jezusa Chrystusa jest kolejnym etapem, ale ta sama łaska działa już w tym, co stworzone. Eros jest glebą, która może przyjąć agape - miłość czerpaną przez wiarę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Dariusz Piórkowski SJ

Eucharystia w naszym życiu nigdy się nie kończy

Dla jednych nużąca praktyka, dla innych – uciążliwy obowiązek do spełnienia. Wielu z nas nie rozumie dziś istoty Eucharystii i nie dostrzega jej związku z tajemnicą Kościoła.

...

Skomentuj artykuł

Specjalne cuda zdarzają się, gdy powątpiewamy w to, że wszystko jest cudem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.