Św. Jan Boży. Opiekun psychicznie chorych i założyciel bonifratrów

fot. pexels / aj

Miał osiem lat, gdy uciekł z domu i pieszo przeszedł prawie 900 km. Nawrócił się tak gwałtownie, że uznali za go szaleńca i zamknęli w domu dla obłąkanych. Gdy z niego wyszedł, żebrał na ulicy, by otworzyć szpital, w którym dla psychicznie chorych znalazłaby się pełna łagodności i miłosierdzia opieka. W ikonografii jego atrybutami są… dwaj żebracy.

Burzliwy początek niezwykłego życia

Jan Cidade urodził się w 1495 r., w małym portugalskim miasteczku Montemor o Novo. Kiedy miał osiem lat, w jego rodzinnym domu pojawił się wędrujący do Hiszpanii pielgrzym, który opowiadał ciekawie o krajach, jakie odwiedził. Teresa i Andrzej Cidade ugościli go noclegiem, a rano na próżno szukali pielgrzyma i swojego małego syna. Nie przypuszczali nawet, że chłopiec oddali się od rodzinnego domu na prawie 900 km. Jednak po trzech tygodniach wędrowania mały Jan nie mógł już iść dalej. Wtedy pielgrzym zostawił go w hiszpańskim miasteczku Oropesa, w rodzinie Franciszka Mayorala.

DEON.PL POLECA

Nowa rodzina, nowe imię

Franciszek Mayoral przyjął go jak syna. Od niego Jan dostał nowe imię, Jan a Deo - czyli "Jan od Boga". Chłopiec pozostał w nowym domu kilkanaście lat. Przybrani rodzice bardzo go pokochali, chcieli mu nawet dać za żonę swoją córkę i przekazać majątek. Ale plany Jana były inne. Opuścił przybraną rodzinę i zaciągnął się do wojska. Prowadził jednak bardzo zawadiackie i rozpustne życie i kilka razy cudem uniknął śmierci. Wkrótce też - zamiast zostać rozstrzelany - został usunięty z wojska. Wrócił do niego niedługo później, by wziąć udział w wojnie hiszpańsko-francuskiej i z oddziałami księcia d’Alba trafił nawet pod Wiedeń.

Syn marnotrawny czyni pokutę

Gdy wojna się skończyła, Jan nie wrócił do Oropesy, ale trafił w swoje rodzinne strony. Tam dowiedział się, że jego rodzona matka zmarła ze smutku po jego zniknięciu, a ojciec po jej śmierci wstąpił do zakonu franciszkanów. Zrobiło to na nim "piorunujące wrażenie". Nawrócił się, odbył pielgrzymkę do grobu św. Jakuba Apostoła w Composteli i udał się do afrykańskiej Ceuty, licząc na łaskę męczeństwa z rąk niewiernych. Nie było mu to jednak pisane. Wrócił więc po kilku latach do Hiszpanii, gdzie prowadził małą, religijną księgarnię, najpierw w Gibraltarze, a potem w Grenadzie.

Oszalał? Do lochu z nim!

Właśnie w Grenadzie, w 1538 roku Jan Cidade wysłuchał kazania św. Jana z Avili. Zrobiło na nim takie wrażenie, że natychmiast nabrał wstrętu do swojego dotychczasowego życia. Głośno krzyczał, szarpał swoje włosy i ubranie, drapał się po twarzy i wołał: "Boże! Miłosierdzia!". W takim stanie biegał po ulicy. Wszyscy myśleli, że oszalał. Złapano go, związano, dotkliwie pobito i zamknięto w domu dla obłąkanych, w którym metodą "leczenia" było przykucie pacjenta do ściany zimnego i wilgotnego lochu. Jan przyjął jednak te cierpienia w duchu zadośćuczynienia za swoje grzechy. Bronił jednak innych chorych, "leczonych" tą samą metodą.

Odwiedzał, leczył, pocieszał

Kiedy w końcu został uwolniony, postanowił sam opiekować się chorymi.
Zaczął żebrać i za pozyskane pieniądze kupił dom, w którym urządził szpital dla mężczyzn na 47 łóżek. Z biegiem czasu miejsce się rozrastało. Jan szczególną opieką otaczał psychicznie chorych i wydzielił specjalnie dla nich część szpitala. Każdego dnia odwiedzał chorych, leczył ich i pocieszał. Co niedzielę zapraszał kapłanów z Mszą św., a nawet z codzienną Komunią świętą, co w tamtych czasach nie było powszechną praktyką.
By utrzymać swój szpital, Jan żebrał: prosił o pieniądze i zbierał żywność. Przypominał możnym: "Pomóżcie sobie, wspomagając ubogich i chorych, bowiem błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią".

Bracia, czyńcie dobro!

Widział też, że sam nie podoła dziełu, które podjął. Dlatego zebrał podobnych do siebie "szaleńców" i założył zakon Braci Miłosierdzia, zwany potocznie bonifratrami. Hasłem zakonu stały się słowa: "bracia, czyńcie dobro".
W 1572 roku, 22 lata po śmierci Jana, zakon został zatwierdzony przez papieża Piusa V. Sam Jan Boży zmarł 8 marca 1550 r. w wieku 55 lat. Beatyfikowany w 1630 r. przez papieża Urbana VIII, został uznany za świętego przez papieża Aleksandra VIII w 140 lat po swojej śmierci. Jest patronem szpitali i chorych, pielęgniarzy i służby zdrowia oraz księgarzy.

W ikonografii ukazywany jest w prostym habicie bonifratra. W ręku trzyma przekrojony owoc granatu, a z niego wyrasta krzyż. Jego atrybutami są: cierniowa korona, żebrak na plecach i żebrak u stóp.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Św. Jan Boży. Opiekun psychicznie chorych i założyciel bonifratrów
Komentarze (1)
JK
~j k
10 marca 2024, 14:50
szkoda że dzisiaj szpitale bonifratrów to placówki komercyjne, z jakimś odpryskiem na nfz