Moja córeczka jest cudem Maryjnym

Fot. Unsplash / Domena publiczna
Kasia

Pojechaliśmy do Częstochowy, przed obraz Matki Bożej. Widziałam, z jaką gorliwością modlił się mój mąż. Właściwie pierwszy raz widziałam go takiego.

Witam. I ja chciałam podzielić się swoim świadectwem. Właściwie od zawsze moja praca zawodowa wiązała się z dziećmi; sprawiała mi wiele radości. Przyszedł więc czas, kiedy sama zapragnęłam mieć swoje dzieciątko. Poczuć tą iskrę, którą obserwowałam u rodziców przychodzących po swoje pociechy do żłobka, w którym pracowałam.

Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, byłam bardzo szczęśliwa. Trudno opisać słowami, to co wtedy czułam. Takie nowe doświadczenie... Będę mamą! Właściwie już byłam, przecież we mnie rozwijało się nowe życie. Niestety po kilku tygodniach okazało się, że ciąża nie przebiega prawidłowo. Zostałam skierowana do szpitala na zabieg. Dostałam też wskazówki, kiedy powinnam starać się o kolejne dziecko. Dałam sobie czas na regenerację.

Nieudana próba spowodowała u mnie jeszcze większe pragnienie. Po około pół roku udało się i po kolejnych 9 miesiącach na świat przyszedł nasz syn. Wyczekany, upragniony! Po jakimś czasie stwierdziliśmy z mężem, że czas, aby nasza rodzina się powiększyła. Ku naszemu zdumieniu okazało się, że to wcale nie jest takie proste. Minął rok, drugi, trzeci; nasze starania nie dawały rezultatów. Nie rozumieliśmy jak to możliwe, skoro mamy już jedno dziecko. Skąd te problemy? Zaczęłam się badać, szukać przyczyny, aż w końcu stwierdziłam, że widocznie tak ma być. Mamy już syna, więc pogodziłam się z faktem, że będziemy mieć jedno dziecko. Ale to właśnie nasz syn bardzo chciał mieć rodzeństwo i ciągle pytał kiedy będzie miał brata lub siostrę.

DEON.PL POLECA

Któregoś dnia mąż postanowił, że wybierzemy się do Częstochowy, przed obraz Matki Bożej i pomodlimy się wszyscy w tej intencji. I tak też uczyniliśmy. Wyspowiadaliśmy się, uczestniczyliśmy we Mszy Świętej. Widziałam, z jaką gorliwością modlił się mój mąż. Właściwie pierwszy raz widziałam go takiego. Ja natomiast w cichej modlitwie oddałam się Bogu i Matce Przenajświętszej mówiąc, że niech się stanie to, co jest zgodne z wolą Bożą, bo Bóg wie, co jest dla nas najlepsze.

Zaraz po naszej wyprawie okazało się, że nasze prośby zostały wysłuchane. Z niedowierzaniem patrzyłam na dwie kreski, które pokazywał test ciążowy. Poczułam ogromną radość, ogromną wdzięczność, a zarazem niepokój, żeby wszystko ułożyło się dobrze. Nie byłam już najmłodsza, więc był to ostatni dzwonek.

Wiem to na pewno, że po czterech latach naszych starań, nastąpił cud Maryjny. Postanowiłam odmówić Nowennę Pompejańską, modląc się o szczęśliwą ciążę i dobry poród. Czując opiekę Matki, pomyślnie dobrnęliśmy do finału. Teraz mój syn, mąż i ja wpatrujemy się w naszą małą, śliczną dziewczynkę, która niewątpliwie jest cudem Maryjnym.

***

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Maj to miesiąc poświęcony Matce Bożej. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Moja córeczka jest cudem Maryjnym
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.