Wiele razy miałam ochotę rzucić różaniec [ŚWIADECTWO]

fot. Dolina Modlitwy / Unsplash
Anka Kotulska

Nowenna Pompejańska jest najbardziej hardcorową nowenną jaką znam. Pomimo, że w tamtych chwilach byłam przepełniona strachem, pełna rozpaczy, a nawet złości na Boga, do Maryi zwracałam się, widząc, że Ona mnie rozumie.

Nigdy nie lubiłam odmawiać różańca. Zawsze mi się wydawało, że takie klepanie jest bez sensu, a dziesiątka różańca była szczytem moich możliwości... Pamiętam jak kiedyś, jako kilkuletnia dziewczynka, rozmawiałam z kuzynem Wojtkiem o tym, że podobno papież odmawia codziennie cały różaniec. Zgodnie doszliśmy do wniosku, że jest to możliwe chyba tylko dlatego, że jest papieżem, albo właśnie dlatego jest papieżem, gdyż dla normalnego człowieka jest to niemożliwe.

Gdy zachorował Jerzyk, moja przyjaciółka powiedziała mi o wyjątkowej nowennie do Matki Bożej, nowennie "nie do odparcia" - tak potocznie ją nazywają. Poczytałam o niej, ale musiało upłynąć jeszcze kilka miesięcy, nim zdecydowałam się ją rozpocząć. Nowenna Pompejańska jest najbardziej hardcorową nowenną jaką znam; trwa 54 dni i codziennie trzeba odmówić wszystkie - radosne, bolesne i chwalebne - tajemnice różańca (światła nie są obowiązkowe). Powiem szczerze, że musiało dojść do poważnej sytuacji, związanej ze zdrowiem Jerza, gdy traciłam już wszelkie siły i nadzieję, jedynie bałam się o dzieci i o swoją wiarę. Wtedy przypomniałam sobie o nowennie i rozpoczęłam pierwszy raz odmawiać cały różaniec, sama, z własnej woli. Co prawda na początku było ciężko, ale udawało mi się i udaje nadal. Wiele razy miałam ochotę rzucić różaniec, przestać walczyć z sobą samą, bo ta modlitwa to często walka ze swoimi słabościami. Modliłam się o zdrowie dla Jerza, a jego stan się pogarszał, modliłam się, gdy leżał podpięty do monitorów, bo serduszko było słabe, gdy mu spadała saturacja i podłączali mu tlen, gdy mu zdiagnozowano plamy na wątrobie i była obawa czy nie są to zmiany nowotworowe, albo gdy jechaliśmy do szpitala na hematologię bo tak złe miał wyniki krwi. Pomimo, że w tamtych chwilach byłam przepełniona strachem, pełna rozpaczy, a nawet złości na Boga, do Maryi zwracałam się, widząc, że Ona mnie rozumie.

Już ponad rok udaje mi się wytrwać, odmawiając kolejne nowenny. Właśnie sprawdzałam na kalendarzu; za 4 dni skończę moją siódmą nowennę, a za 5 dni zacznę ósmą. Największym zaskoczeniem dla mnie było to, jak wiele ludzi udało mi się "zarazić" tą nowenną i każdy z nich twierdzi, jest niesamowita. Podziwiam tych wszystkich, którzy podjęli modlitwę, nie mając "noża na gardle", mnie by inna sytuacja nie zmobilizowała do tak trudnej i czasochłonnej modlitwy.

Dlaczego akurat tak się modlę? Bo mam poczucie włożonego wysiłku w modlitwę, bo mam obietnicę Matki Jezusa, że kto przyjdzie do Niej, zostanie wysłuchany. Bo wiem, że Ona prosi, aby się modlić na różańcu. I wiem, że moja modlitwa nie pozostaje bez odpowiedzi. Zastanawiałam się, czemu ta nowenna ma być bardziej skuteczna niż inne, czemu jest zwana "nie do odparcia"? Odpowiedź sama mi się nasunęła, gdy któreś z dzieci łaziło za mną i prosiło o włączenie bajki... No tak, w ciągu całej nowenny 8262 razy odmawiam "Zdrowaś Maryjo", czyli tyle razy zwracam się z moją prośbą do Matki Bożej, no to już nawet Ona, najświętsza, dla świętego spokoju ofiaruje nam to, o co prosimy. A tak na serio nowenna wymaga czasu, cierpliwości, pokory i wytrwałości, jest po prostu trudna, ale dzięki temu mocna. Od początku do końca nowenny mijają prawie dwa miesiące, to sporo czasu, wiele się dzieje w tym okresie, szatan walczy aby przerwać, jest wiele pokus i wątpliwości. Ale gdy się uda, pozostaje radość, spokój i poczucie dobrze wykonanego zadania, nawet jeśli na efekt modlitw trzeba czekać, albo go nie dostrzegamy.

Świadectwo pochodzi z bloga Cud, miód i cztery maliny

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wiele razy miałam ochotę rzucić różaniec [ŚWIADECTWO]
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.