Świat prowadzony na smyczy szatana. Gdy powód do wstydu staje się źródłem dumy

Świat prowadzony na smyczy szatana. Gdy powód do wstydu staje się źródłem dumy
Dziś, niestety, cnota wstydliwości bywa powodem do wstydu. Fot. Depositphotos
Logo źródła: Głos Ojca Pio Andrzej Liszka

Dziś, niestety, cnota wstydliwości bywa powodem do wstydu. Współczesny świat wywrócił bowiem to pojęcie do góry nogami. Tym, co Pismo Święte uznaje za powód do wstydu, świat nakazuje się chlubić - i na odwrót. Bardzo wyraźnie można zauważyć, że ludzie coraz rzadziej odczuwają jakikolwiek wstyd, a jeśli już mu ulegają, to na ogół nie z powodów, jakie powinny go wywołać.

Warto zastanowić się nad tym, jak wygląda praktykowanie cnoty wstydliwości w naszym życiu. Czego się wstydzimy? Jaki wpływ ma na to presja otoczenia? Czy bycie Bożym dzieckiem postrzegamy jako chlubę? Czy jeszcze umiemy z powodu zła wstydzić się przed Bogiem? Czy wyznajemy Jezusa przed grzesznym światem, a może się Go wstydzimy? Czy nasze pojęcie wstydu pokrywa się z biblijnym, czy raczej ze światowym sposobem jego rozumienia?

Polski poeta epoki sentymentalizmu, Kazimierz Brodziński pisał: "Gdzie jest wstyd, tam nadal jest cnota. Wstyd dowodzi jeszcze czystości sumienia, obudza je tam, gdzie je nałóg, zły przykład i roztargnienie uśpiło".

Boże zawstydzenie

Żartobliwie zawstydzenie z powodu grzechów pokazuje anegdota z życia zmarłego sto czterdzieści dwa lata temu ks. Jana Nepomucena Machaczka. Kapłan ów pochodził z czeskiego miasteczka Jičín, znanego z postaci rozbójnika Rumcajsa. Studiował w Pradze i Ołomuńcu. Święcenia kapłańskie przyjął w 1818 roku. W latach 1826-1853 był proboszczem w parafii Brzesko, a od 1853 roku aż do śmierci w 1882 roku pełnił tę funkcję w sądeckiej parafii pod wezwaniem Świętej Małgorzaty, gdzie zapisał się w pamięci nie tylko jako odnowiciel miejscowej fary - co zostało upamiętnione w postaci epitafium umieszczonego w prezbiterium - ale też najwybitniejszy kawalarz ówczesnej Galicji.

DEON.PL POLECA


Otóż ks. Machaczek założył się z właścicielem browaru w Okocimiu, Janem Ewangelistą Goetzem, że w czasie niedzielnego kazania w brzeskim kościele Świętego Jakuba wypije trzy kufle piwa na ambonie. Zanim więc wyszedł je głosić, wpierw przed mszą świętą na podłodze umieścił trzy kufle ze złocistym napojem. A kiedy stanął na ambonie, zaczął głosić: "Ukochani w Chrystusie Panu, śnił mi się Sąd Ostateczny. Sprawiedliwych aniołowie ustawiali po prawej, łajdusów po lewej stronie". Po wypowiedzeniu tych słów patrzył przerażony, jak jego parafianie, wszyscy bez wyjątku, właśnie na lewą stronę wędrują. Ze wstydu musiał się schować. Stąd też przykucnął i niewidoczny dla wiernych wypił duszkiem kufel piwa.

A powstawszy, kontynuował: "I usłyszałem głos Pana: «Machaczku, Machaczku, gdzie twoje owieczki? Azaliż nie po lewicy? Nie wstyd ci?»". A jemu było wstyd, więc ponownie schował się przed gniewem boskim, a zza ambony rozległo się radosne gulgotanie piwa.

Kiedy się podniósł, dokończył kazanie: "Boży głos nadal mi prawił: «Machaczku, Machaczku, gdzie twoje owieczki?». Odpowiedziałem: «Panie, ja nie mam owieczek, tylko same…»". W tym momencie ugryzł się w język, chrząknął i schował ze wstydu po raz trzeci. A przykucnąwszy, wychylił ostatni kufel piwa.

Obecny w kościele Goetz wiedział już, że przegrał zakład.

W czasach bezwstydu

Dzisiaj, w czasach bezwstydu, wstydliwość należy do zapomnianych cnót. Trzeba zatem przypomnieć, że nie jest ona tożsama ze wstydem, który sam w sobie nie jest cnotą. On bowiem - co pokazuje przypadek pierwszych rodziców w raju - pragnie swoją winę ukryć, ona zaś powstrzymuje przed popełnieniem zła.

W Piśmie Świętym pojęcie wstydu pojawia się bardzo często, głównie w Starym Testamencie. W Nowym Testamencie św. Piotr wyparł się Jezusa, ale zrozumiał swój czyn i było mu zwyczajnie przykro z tego powodu. Nie krył jednak swego zawstydzenia, ale przemienił je w żal i wolę naprawy. Ostatecznie ten niecny czyn odpłacił, umierając na krzyżu w Rzymie.

Jeszcze przed rewolucją seksualną i okresem "dzieci kwiatów" wstydliwość stanowiła naturalny sposób ochrony granic własnej intymności i czystości. Pomagała zachować godność ludzką. Cnoty tej uczono w rodzinach od najmłodszych lat, a jej brak spotykał się z powszechną dezaprobatą.

Dzisiaj dzieje się zupełnie odwrotnie: ludzie nie wstydzą się, gdy grzeszą. I tak Bóg swoje, a świat prowadzony na smyczy szatana swoje! I z każdej strony nawołuje: Odsłaniaj jak najwięcej! Nie chowaj tego! Eksponuj na żywo lub w sieci! Nie wstydź się swojego łajdactwa! Nie wstydź się odmienności seksualnej! Chwal się tym, pokazuj się na paradach równości, rozmawiaj o tym! Pokonaj zahamowania! Bądź wyzwolony! Tak żyj! Niestety, wielu tym podszeptom ulega.

Poczucie godności

Bezwstyd polega właśnie na tym, że człowiek nie wstydzi się tego, czego wstydzić się powinien. Zwykle bierze się on z powodu utraty prawdziwego poczucia godności: zaniku umiejętności wstydzenia się własnych grzechów zarówno przed sobą samym, jak i wobec innych, a nawet Boga.

Powiadają, że pewnego razu Picja, córka filozofa Platona podczas rozmowy ze swoim ojcem zapytała: "Który według ciebie, ojcze, kolor jest najpiękniejszy?". Odpowiedział: "Dla mnie najpiękniejsza jest barwa rumieńca wstydu, jaki zdobi twe dziewczęce lica". Jakże pożądana jest ona w naszym życiu! Jeżeli owego rumieńca zabraknie, grozi nam moralna ruina. Wstydliwość bowiem chroni nas przed postawami i postępkami nagannymi moralnie. Stoi na straży naszej godności, bo złe czyny i postawy szczególnie w nią uderzają.

Cnota ta jeszcze całkowicie nie zanikła, ale opacznie rozumiana sprawia, że małe zło bardziej zawstydza niż niewspółmiernie większe. Dla przykładu: ktoś wstydzi się (słusznie zresztą) leniwego wylegiwania w łóżku, a nie braku oporów, by brutalnie walczyć o swoje bez zważania na cudzą krzywdę. Ktoś inny zapadłby się pod ziemię ze wstydu, przyłapany na kradzieży pęczka rzodkiewek, ale nie wstydzi się porzucić żony z małymi dziećmi. Jeszcze inny wstydzi się (chwała Bogu!) siedzieć w tramwaju, kiedy obok stoi staruszka, ale bez mrugnięcia okiem dopuszcza się wypędzenia rodzonej matki do domu starców.

Jak widać, właściwe podejście do wartości zupełnie się dzisiaj rozregulowało. Wstydliwość, jak każda inna cnota naturalna, wymaga pracy duchowej - ascezy i modlitwy - aby nie uległa wynaturzeniu i przyniosła właściwe sobie owoce. Stare arabskie przysłowie mówi: "Kobieta bez wstydu jest jak potrawa bez soli". Parafrazując je, można powiedzieć, że tak samo przedstawia się uczeń Chrystusa, który nie praktykuje tej cnoty. Niech zatem wstydliwość budzi sumienia i powstrzymuje od tego, co złe w oczach naszych, naszych bliźnich, a przede wszystkim samego Boga.

Artykuł pochodzi z dwumiesięcznika "Głos Ojca Pio".

Andrzej Liszka - koordynator Grup Modlitwy diecezji tarnowskiej

Pytania do refleksji

  • Czy podczas rachunku sumienia badam swoją wstydliwość?
  • Czy kiedykolwiek uczucie wstydu hamowało mnie przed pójściem do spowiedzi?
  • Czy szanuję intymność bliskich i dzieci i o nią dbam?
  • Czy nie zobojętniałem z powodu głoszonego przez świat motta: "Jestem człowiekiem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce?
  • Czy nie wstydzę się odsłaniać tego, co piękne, szlachetne i chwalebne?

Fragment biblijny do rozważenia

"Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu. Podobnie kobiety - w skromnie zdobnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem, nie przesadnie zaplatanymi włosami albo złotem czy perłami, albo kosztownym strojem, lecz przez dobre uczynki, co przystoi kobietom, które się przyznają do pobożności". (1 Tm 2,9)


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
oprac. Katarzyna Stokłosa

Święty, który ciągle jest z nami

Ojciec Pio z Pietrelciny to stygmatyk, którego relikwie pozostają nienaruszone, mimo że od jego śmierci minęło prawie pięćdziesiąt lat. Podobnie jak dawniej zadziwiał otoczenie swoją wiarą, tak dziś budzi...

Skomentuj artykuł

Świat prowadzony na smyczy szatana. Gdy powód do wstydu staje się źródłem dumy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.