To była najważniejsza duchowość dla Ojców Kościoła. Czym jest duchowość Chrystusa?

(fot. unsplash.com)

Dla Ojców Kościoła istniała tylko jedna duchowość, duchowość Jezusa Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał i który przekazuje swojego Ducha światu. Z czasem pojawiła się tendencja do różnicowania form, w których starano się ująć całe bogactwo misterium Chrystusa.

Chrystus jest zbyt wielką rzeczywistością, aby można ją było w pełni wyrazić poprzez jedną osobę czy jedno tylko powołanie. Ale wszystkie sposoby wyrażania Jego tajemnicy, wszystkie powołania, muszą być w Nim zakorzenione.

Apostolskie świadectwo w pierwotnym Kościele było pełne mocy, dzisiaj zaś jest szczególnie silne, gdy działa na rzecz światowego pokoju, sprawiedliwości i służby ubogim. Jednocześnie zawsze istnieją osoby, które są powołane przez Ducha do większego uczestnictwa w tajemnicy Chrystusowego milczenia i samotności poprzez życie zorganizowane w sposób umożliwiający kontemplację. Nie istnieje przeciwieństwo między działaniem i kontemplacją. To jest raczej kwestia położenia akcentu oraz predyspozycji i powołania od Boga. Instytucjonalne formy życia, które przez wieki stopniowo ewoluowały, stały się znane jako życie czynne bądź kontemplacyjne.

Ale są też dalsze zróżnicowania. W ciągu wieków, dzięki inspiracji Ducha Świętego, powstały rozmaite ruchy religijne, aby sprostać potrzebom swoich czasów. Każdy ruch posiada specyficzną duchowość odwołującą się do szczególnej wizji jego założyciela. Te specyficzne elementy nie mogą być jednak wyeksponowane ze szkodą dla zasadniczej duchowości, którą posiada każdy chrześcijanin. Tą podstawową rzeczywistością jest zamieszkujący w nas Duch, który czyni nas świątynią Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Ten jeden punkt musi być mocno podkreślony: każdy chrześcijanin, na mocy łaski chrztu, otrzymuje powołanie do jedności z Ojcem przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym.

DEON.PL POLECA

Każdy potrzebuje pewnego rodzaju wprawy, aby zrealizować to powołanie. Oczywiście reguły życia nie mogą być w swych szczegółach identyczne dla ludzi żyjących w świecie i dla ludzi w klasztorze. Każdy jednak musi stworzyć sobie własne miejsce odosobnienia – na tyle, na ile pozwalają na to obowiązki – spędzając określoną ilość czasu każdego dnia na modlitwie i lekturze duchowej. Można również poświęcić w każdym miesiącu dzień, a w roku tydzień, aby być tylko z Panem. Sam Jezus zachęcał do tego w Ewangelii, gdy mówił do apostołów: „Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco!” (Mk 6,31).

Trudno jest ustanowić reguły życia, którym można być wiernym bez pomocy innych osób o podobnym nastawieniu. Duchowy przyjaciel albo grupa modlitewna dzieląca podobne wartości może być wielką pomocą w podtrzymywaniu zapału do wzrastania w jedności z Chrystusem. Ta pomoc przejawia się we wzajemnym wsparciu podczas nieuniknionych okresów spowolnienia, które pojawiają się z powodu niekorzystnych okoliczności lub słabości ludzkiej. Wszystkie te zalecenia można by podsumować, stwierdzając, że kontemplacyjne rozumienie nauczania Chrystusa musi być solidnie ugruntowane w doświadczeniu. Są dwa rodzaje duchowego doświadczenia, które mogą spowodować rozbicie, jeśli nie rozróżnimy ich dokładnie: jedno jest wewnętrzne, drugie aktywne. Doświadczenie duchowe, przychodzące poprzez rozwój wewnętrznej modlitwy, jest rezultatem przypływu Bożej miłości i kontemplatywnym darem Ducha Świętego. Miłość Boża rozświetla tajemnice wiary i uzdalnia do zakosztowania słodyczy i bóstwa Boga poprzez dar mądrości. To budzi entuzjazm, ogarniający człowieka w całym jego istnieniu.

Drugi rodzaj doświadczenia duchowego przekłada ten entuzjazm na konkretne działanie. To właśnie bywa nazywane praktykowaniem cnót. Nie praktykujemy cnót dla nich samych, chociaż jest to pomocne w uczeniu się wyciszania emocji i usposabia nas do kontemplacji. Praktykujemy cnoty ze względu na miłość do Chrystusa. Jedną z najlepszych dróg czynienia tego jest szukanie Bożej woli, wyrażającej się w zwykłych okolicznościach i wydarzeniach. To właśnie staranie, aby podobać się Bogu, oraz zamiar przezwyciężenia przeszkód wewnętrznych, które powstrzymują nas od pełnienia Jego woli z ochotą, są podstawowymi elementami chrześcijańskiej praktyki. Bez tego wysiłku w naszym codziennym życiu można wątpić w prawdziwy charakter doświadczenia wewnętrznego, choćby było olśniewające i inspirujące. Doświadczenie wewnętrzne jest włączone w działanie. Ma łagodzić nasze skłonności do koncentracji na sobie, oswabadzać nas od tego, co jest nałogiem naszej motywacji, i otwierać nas całkowicie na Boga i prawdziwą służbę innym.

Kryterium prawdziwej chrześcijańskiej duchowości, potwierdzonym wielokrotnie przez Ewangelię, jest realna i konkretna miłość bliźniego, która prowadzi nas do ofiary z naszych własnych pragnień, udogodnień, komfortu, abyśmy mogli wyjść naprzeciw potrzebom innych. Przykazanie Chrystusa idzie nawet dalej: „Abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 15,12). Co jest tym niezbędnym aspektem miłości Chrystusa i jak mamy nią żyć?

Miłość Chrystusa manifestuje się w Jego szczerej słabości. Krzyż jest znakiem i wyrazem totalnej słabości Jezusa: rozpostarte ramiona, otwarte serce, przebaczenie wszystkiego i wszystkim. Ta szczera słabość czyni Go szeroko otwartym zarówno na cierpienie, jak i na radość.

To właśnie ta słabość była przyczyną zarówno doświadczenia bólu zdrady Judasza, jak i radości z celebrowania Paschy ze swymi uczniami. Gdyby nie było możliwości zdrady, nie mogłoby być Eucharystii. Skoro Jezus dopuścił uczniów do bliskiej z Nim przyjaźni, to mógł doświadczyć tylko samotności i rozczarowania, gdy wszyscy opuścili Go i uciekli. Tylko w sercu z bezgraniczną gotowością przebaczenia mógł zrodzić się ból potrójnego zaparcia się Piotra, a potem radość przywrócenia go na stanowisko przywódcy apostołów. Jeśli Jezus miał usłyszeć słowo skruchy od dobrego łotra, to musiał również słuchać kpin złych łotrów. Jeśli Jezus miał otrzymać niosące pociechę współczucie kobiet jerozolimskich, to musiał także znosić nienawiść i pogardę tych, którzy czerpali przyjemność z Jego śmierci. Gdyby nie był w stanie doświadczyć opuszczenia przez Ojca, nie byłoby nieskończonej głębi Jego całkowitego daru z siebie dla Ojca. Gdyby nie było żołnierza, który otworzył Jego bok włócznią, nie byłoby wody i krwi wypływających z Jego boku, symboli sakramentów dających życie. Gdyby Jezus nie umarł rzeczywiście na krzyżu, święte kobiety nie namaściłyby Jego ciała przed pogrzebem. Gdyby nie został pogrzebany w grobie, nie powstałby z martwych. Słabość oznacza możliwość bycia ranionym wciąż i wciąż na nowo, a przy tym kochania nie mniej, ale więcej. Boża miłość jest szczerą słabością – prawdziwym otwarciem na dawanie. Od czasu, gdy przyszła na świat, czy to w osobie Jezusa, czy jednego z Jego uczniów, jest pewne, że napotka wiele razy prześladowania i śmierć. Ale spotka także radość każdego powstania na nowo. „Bo jak śmierć potężna jest miłość (...). Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości” (Pnp 8,6−7). Być słabym znaczy kochać jeden drugiego, jak Chrystus nas ukochał. Jeśli nie przebaczyliśmy ludziom, nie ma możliwości, aby objawiło się nam Boże przebaczenie. Ludzie, którzy nas ranią, czynią nam wielką przysługę, ponieważ dają nam możliwość przekazywania dalej miłosierdzia, które otrzymaliśmy. Przez okazanie miłosierdzia pomnażamy miłosierdzie otrzymane. Najlepszym sposobem, aby otrzymać Bożą miłość, jest oddać ją, a im więcej jej przekazujemy, tym bardziej wzrasta nasza zdolność otrzymywania jej.

* * *

Fragment z książki "Kontemplacja chrześcijańska" T. Keatinga OCSO (Wydawnictwo WAM)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To była najważniejsza duchowość dla Ojców Kościoła. Czym jest duchowość Chrystusa?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.