To miejsce było szczególnym punktem na drodze do świętości Karola Wojtyły
68 lat temu przyszły papież Jan Paweł II został wikariuszem w kościele parafialnym św. Floriana. W parafii pracował jako wikariusz zaledwie dwa lata, ale ten krótki okres został w pełni wykorzystany przez przyszłego papieża.
Ksiądz Wojtyła rozpoczął swą pracę od odwiedzin w akademikach, stancjach, nawiązał żywe kontakty ze studentami. Powstało kółko studiujących św. Tomasza (Summę Teologiczną). Zajmował się także starszymi ministrantami.
Sam Ojciec Święty tak wspomina ten czas w książce "Dar i Tajemnica":
"Po roku zostałem przeniesiony do parafii św. Floriana w Krakowie. Zgodnie z wolą proboszcza ks. prałata Tadeusza Kurowskiego, rozpocząłem katechizację starszych klas licealnych, a także duszpasterstwo wśród studentów szkół wyższych. Duszpasterstwo akademickie w Krakowie miało swoje centrum przy kościele św. Anny, lecz w związku z powołaniem nowych uczelni, powstała potrzeba stworzenia nowego ośrodka, właśnie przy kościele św. Floriana"
Duszpasterstwo przy Florianie zaczęło się od dwóch dziewczyn, Teresy i Zosi. Obie bardzo chciały, żeby w parafii powstało duszpasterstwo akademickie. Ale jak znaleźć księdza: duszpasterza, ojca i przyjaciela? Na te pytania nie znały jeszcze odpowiedzi.
Kiedy siedziały w kościele po zakończonej właśnie Mszy świętej, zobaczyły nagle księdza Wojtyłę: "Szedł lekko pochylony, tak że niesforny kosmyk włosów opadał mu na czoło. W jego twarzy była jakaś nieobecność, jakby był «w środku», choć widział wszystko, co go otacza".
"[…] wówczas - wspomina Zofia Lubertowicz - zafascynowało nas nie tylko to, co emanowało z jego postaci, ale coś prostszego, coś, co kontrastowało w wyglądzie zewnętrznym z sylwetką innych «świeżo upieczonych» księży. Ich wypielęgnowany wygląd, nienaganna fryzura, sutanna jak «spod igły» i nieskazitelnie, nawet od spodu wyczyszczone buty budziły wątpliwość, czy w takich butach można dotrzeć przez często brudne lub zabłocone ulice do tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy".
"Tymczasem idący przez kościół ksiądz miał mocno sfatygowaną sutannę, nawet z dyskretną łatą od dołu, i jeszcze bardziej sfatygowane buty... Te buty powiedziały nam o młodym wikarym więcej niż jego starannie przygotowane kazanie, którego wysłuchałyśmy w najbliższą niedzielę. Spojrzałyśmy na siebie i... już wiedziałyśmy. Mamy duszpasterza!" - mówiła dawna podopieczna.
Inna historia dotyczy urządzonych przez wikarego Wojtyłę pionierskich rekolekcji dla chorych z parafii. Wspominał je śp. o. Rudolf Warzecha OCD, magister kleryków w krakowskim klasztorze Karmelitów Bosych:
"Kościół zamienił się jakby w salę szpitalną, były pielęgniarki, chorzy z łóżkami, lekarze, sanitariusze. (...) Karol Wojtyła, chodził tam między nimi z uśmiechem. Na Karmel (do klasztoru przy Rakowickiej) przyszedł jako czciciel Matki Bożej Szkaplerza Świętego z zaproszeniem, żeby tych chorych przyjąć do rodziny Świętego Szkaplerza Matki Bożej".
"W ostatnim dniu, na pożegnanie tych chorych, po wygłoszeniu konferencji o Matce Bożej Szkaplerznej i łaskach Szkaplerza św. razem z Ojcem Świętym szliśmy wśród chorych i wśród radości, łez, przyjmowaliśmy chorych do Szkaplerza Świętego. Po tym przyjęciu wszystkich chorych wyniesiono (było to we wrześniu, a więc było ciepłe przedpołudnie) i ustawiono w cieniu drzew tego kościoła. Przygotowano śniadanie dla chorych na zakończenie rekolekcji. Chorzy dziękowali, jak mogli, często te dziękczynienia kończyły się wzruszeniami i łzami" - dodawał karmelita.
Ksiądz Wojtyła żył bardzo skromnie. Miał dwupokojowe mieszkanie i dzielił je z przyjętym tam księdzem Zdzisławem Skrzyńskim, który nie miał się gdzie podział. Był to wyłącznie gest dobrej woli ze strony wikarego. Karol Wojtyła był znany z łatwości rozdawania pieniędzy i rzeczy potrzebującym. Do dziś tak jest wspominany w tej krakowskiej parafii.
Wspomnienia pochodzą z książki "Kalendarium życia Karola Wojtyły" pod red. ks. Adama Bonieckiego oraz "Kwiatków św. Jana Pawła II" opracowanych przez Janusza Poniewierskiego.
Skomentuj artykuł