Jak dwaj Niemcy jednoczą Kościół

Jak dwaj Niemcy jednoczą Kościół
(fot. EPA/Claudio Peri)

Alois i Ratzinger. Przeor ekumenicznej wspólnoty z Taize i papież. Dwie osoby, które mogą zmienić świat i Kościół. W najbliższych dniach, cały Rzym zobaczy na własne oczy, jak to się robi.

Jeżeli ktoś powiedziałby 60 lat temu, że przyszłość pokoju na świecie i poszukiwanie jedności wśród chrześcijan, będzie zależeć od dwóch Niemców, to pewnie uznano by go za wariata. Zresztą podobnie by było, gdyby ktoś stwierdził, że za jakiś czas papieżem zostanie Polak, który weźmie sobie na jednego z głównych współpracowników Niemca, a potem ten Niemiec zastanie następcą Polaka i w krótkim czasie pokochają go miliony ludzi żyjący w kraju nad Wisłą.

Na szczęście czasy się zmieniają, bolesne doświadczenia II Wojny Światowej są coraz bardziej odległą historią, a coś, co mogło wydawać się czystym science-fiction, jest rzeczywistością. Joseph Ratzinger jest Benedyktem XVI, Alois Löser jest przeorem wspólnoty z Taize, a wielu młodych katolików w Polsce, uważnie słucha jednego i drugiego.

Ponad wszelkimi granicami

DEON.PL POLECA

To właśnie dzięki współpracy tych dwóch osób na przełomie 2012 i 2013 roku Wieczne Miasto będzie świadkiem wyjątkowego wydarzenia. W przesłaniu Benedykta XVI do młodych (którzy zgromadzili się pod koniec 2011 roku na spotkaniu w Berlinie) czytamy: "Ojciec Święty cieszy się, że będzie mógł Was gościć w przyszłym roku podczas 35. Europejskiego Spotkania Pielgrzymki Zaufania przez ziemię. Rzym przyjmie Was serdecznie!".

Do stolicy Włoch zjadą dziesiątki tysięcy młodych ludzi z całego kontynentu. Po przybyciu do Rzymu, uczestnicy otrzymają tekst przesłania brata Aloisa z czterema propozycjami, jak "oczyszczać źródła zaufania do Boga". Jak powiedział brat Alois: "Mamy nadzieję, że to spotkanie stanie się pięknym doświadczeniem wspólnoty, że młodzi ludzie będą mogli odkryć Kościół jako miejsce przyjaźni, gdzie spotykamy się ponad wszelkimi granicami. A Tym, który nas gromadzi, jest Zmartwychwstały Chrystus!".

Przez sześć dni pielgrzymi będą się spotykać na wspólnych modlitwach. W tym roku będą one miały piękną symbolikę. Podczas poprzednich spotkań modlitwy odbywały się w wielkich halach na obrzeżach miast. Tym razem młodzi będą się gromadzić w siedmiu wielkich kościołach rzymskich, w tym w najważniejszych bazylikach: Św. Jana na Lateranie, Matki Bożej Większej i Św. Pawła za Murami.

Jednym z najważniejszych momentów będzie wieczór 29 grudnia, kiedy to śpiewy z Taizé zabrzmią na Placu Św. Piotra podczas spotkania z papieżem Benedyktem XVI. Trzeba zaznaczyć, że będzie to wyjątkowy czas dla braci z Taize. Jest to przecież wspólnota ekumeniczna, dlatego modlitwa prowadzona przez Biskupa Rzymu będzie mieć dla nich wyjątkowe znaczenie. Jak mówi brat Alois: "Bardzo ważne jest dla nas, że żyjemy wspólnie w jednej wierze. Mamy różne pochodzenie, ale mamy tę samą wiarę. By móc żyć razem i odkrywać różne korzenie jako ubogacenie potrzeba dwóch rzeczy. Brat Roger wskazał bardzo wyraźnie tę drogę: pierwsza rzecz to fakt, że wszyscy bracia przyjmują Komunię świętą z tą samą wiarą w rzeczywistą obecność Chrystusa. Nie mogę przystąpić do katolickiej Eucharystii i mówić, że wierzę w coś innego. Tak robić nie można. Przyjmujemy Eucharystię w tej samej wierze. Druga rzecz to żyć komunią, uprzedzać komunię z Ojcem Świętym, z papieżem. Te dwa punkty pozwalają nam postrzegać się jako jedna wspólnota, która dzieli tę samą wiarę i przyjmuje różniące nas tradycje jako bogactwo."

Obudzić Kościół

Będąc we wrześniu tego roku w Taize, rozmawiałem z bratem Wojtkiem. Zaznaczył on, że zarówno wspólnota jak i Watykan mają nadzieję na to, że rzymskie spotkanie przyniesie wiele dobrych owoców. Jeden z nich może wyniknąć ze tegorocznej zmiany w formule zakwaterowania. W trakcie poprzednich etapów Pielgrzymki Zaufania, młodzi ludzie byli goszczeni głownie przez rodziny, a ci, dla których nie udało się  znaleźć miejsca, spali w szkołach, innych publicznych budynkach oraz salkach parafialnych. Tym razem wielu młodych zostanie przyjętych przez wspólnoty zakonne, których jest w Rzymie mnóstwo.

Organizatorzy liczą, że doświadczenie młodego, radosnego Kościoła, wpłynie ożywczo i inspirująco na zakonników, zakonnice i inne osoby konsekrowane. A jako że kij ma dwa końce, być może młodzi również wyniosą wiele dobrego z czasu spędzonego w bliskości z ludźmi, którzy żyją w zupełnie inny sposób, niż przeciętny.

Brat Alois często powtarza, że warto obdarzać młodych zaufaniem i nie traktować ich protekcjonalnie. "Trzeba dziś towarzyszyć młodym, iść z nimi. Najpierw trzeba przyjąć ich takimi, jakimi są i tę drogę przejść wspólnie z nimi". Po spełnieniu takich warunków, można liczyć na ich większe zaangażowanie w życie Kościołów.

Zmieniać świat w skali mikro

A właśnie przede wszystkim o to chodzi w Europejskiej Pielgrzymce Zaufania. Oczywiście ważne jest doświadczenie samego spotkania, wspólna modlitwa, piękne śpiewy, rozmowy z chrześcijanami innych wyznań, jednak - jak na każdym kroku podkreślają bracia z Taize - najważniejsze jest, żeby młodzi ludzie po powrocie do swoich domów, wspólnot i parafii chcieli dzielić się tym, czego wcześniej doświadczyli.

Nie chodzi o rzeczy wielkie. Może to być większe zaangażowanie się w życie parafii, stworzenie grupy modlitewnej albo charytatywnej. W ten sposób, przez te pozornie "małe rzeczy", buduje się żywy Kościół. Zaszczepienie takiego myślenia, będzie również jednym z głównych celów rzymskiego spotkania. 

Osoby, które miały do czynienia ze wspólnotą z Taize, często mówią, że jest ona dla nich jak źródło, do którego przychodzi się, by zaczerpnąć wody, odpocząć i nabrać sił, by potem wrócić do swoich codziennych obowiązków z nowym entuzjazmem i determinacją do zmieniania otaczającego ich świata.

Ale o jakie zmiany chodzi? Posłuchajmy na koniec jeszcze raz przeora ekumenicznej wspólnoty, o której papież Jan XXIII powiedział, że jest "małą wiosną": "Żyjemy dziś w trudnym czasie, gdzie wiele rzeczy się zmienia, jednak widzę też, że wielu młodych szuka osobistej wiary - nie tylko odtwarzanej według tego, czego się nauczyliśmy z katechizmu, gdzie pójście do Kościoła był swego rodzaju przyzwyczajeniem. Ten czas się kończy. Jest to bardzo trudne, bo zauważamy, że do kościoła przychodzi mniej ludzi. Ale jest również wielu takich, którzy żyją osobistą, głęboką wiarą. Myślę, że właśnie to zwiastuje przyszłość".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak dwaj Niemcy jednoczą Kościół
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.