Kościół, który się dzieje

(fot. Lapse of the Shutter/flickr.com/CC)
Ks. Krzysztof Pawlina / Niedziela

Kościół nigdy się nie starzeje, gdy kocha miłością Jezusa Chrystusa. Miłość szuka jednak sposobu, aby ujawnić swą moc i piękno. Przez ponad dwa tysiące lat miłujący Chrystus odnawia swój Kościół. Kościół ciągle się reformujący. Dopóki kocha, ma szansę znowu stać się młodym.

Mówiąc więc o znakach czasu, należałoby najpierw zdefiniować samo pojęcie "znaki czasu", a także wyjaśnić - co to jest "teologia znaków czasu".

Otóż znaki czasu są to zjawiska, które z racji swego upowszechnienia i częstotliwości charakteryzują epokę, określony czas i za pośrednictwem których zostają wyrażone właściwe dla danej epoki aspiracje oraz potrzeby ludzkie. Teologia czasów oznacza zaś refleksję teologiczno-pastoralną nad tymi zjawiskami. Kościół Chrystusowy ma obowiązek je badać i wyjaśniać w świetle Ewangelii. Jego posługę, ze względu na zmienną rzeczywistość, powinien charakteryzować dynamizm.

"Ecclesia semper reformanda". Kościół ciągle się reformuje - nie tyle ze względu na siebie samego, ile na służbę w świecie. Zmieniający się świat i ludzie w nim żyjący kreują ciągle nowe wyzwania. Zadaniem Kościoła jest więc reagowanie na znaki czasu.

"Ecclesia semper reformanda". Co było znakiem czasu dla Benedykta XVI i Franciszka? Benedykt XVI wskazywał na problemy z dotychczasowym językiem przekazu wiary, który, jego zdaniem, utracił zdolność przemawiania do ludzi. Papież diagnozując sytuację Kościoła, stwierdził: "Ten, który przyszedł, jest wciąż Przychodzącym". Zdaniem Benedykta XVI, "Przychodzący" bywa przedstawiany za pomocą prawdziwych, ale zarazem przestarzałych formuł, które w kontekście naszego życia już nie przemawiają i zdarza się, że nie są już dla nas zrozumiałe. Trzeba zatem spróbować wypowiadać tę rzeczywistość na nowy sposób. Papież dodaje, że może się to udać tylko wtedy, gdy ludzie będą żyli Przychodzącym.

Kilka miesięcy później papież Franciszek potwierdził diagnozę swojego poprzednika, mówiąc: "W życiu Kościoła istnieją struktury nieaktualne, które trzeba odnowić. Trzeba, aby Kościół był rozumiany przez to, co mówi i robi". Po czym dodał: "Kościół musi się zawsze reformować. On jest dynamiczny i odpowiada za sprawy związane z życiem".

Kolejny znak czasu dla obydwu Papieży stanowi nadaktywność duszpasterska, której towarzyszy zanik modlitwy. Benedykt XVI powiedział: "Z wnętrza egzystencji przychodzący Chrystus jest możliwy do przetłumaczenia w taki sposób, aby mógł być obecny w horyzoncie zsekularyzowanego świata".

W tej zachęcie do nowego działania na rzecz ewangelizacji Benedykt XVI przestrzega przed popadaniem w aktywność. Jakby gdzie indziej upatrywał mocy oddziaływania niż tylko w ilości podejmowanych inicjatyw duszpasterskich.

Jest tak wiele do zrobienia, że można by było nieustannie działać. Jednak jest to błędne myślenie. Nie popadać w aktywizm oznacza zachować "consideratio", perspektywę, ogląd, dogłębne spojrzenie, czas wewnętrznego bycia z Bogiem, aby z Nim i poprzez Niego sprawy rozważać, dostrzegać je i radzić sobie z nimi.

Wskazując na zadania Kościoła, Benedykt XVI mówi: "Nie jesteśmy żadnym zakładem produkcyjnym, żadnym przedsiębiorstwem nakierunkowanym na zysk. Jesteśmy Kościołem. To oznacza wspólnotę ludzi, którzy wierzą".

Naszym zadaniem nie jest wyprodukowanie jakiegoś produktu ani osiągnięcie sukcesu w obrocie towarami. Naszą misją jest życie wiarą, głoszenie jej, a zarazem utrzymanie wewnętrznej łączności z Chrystusem.
W tej samej tonacji mówi papież Franciszek: "Duszpasterstwo ma skupić się na tym, co istotne - czyli na Jezusie Chrystusie. Przebywanie z Jezusem - adorowanie Jezusa. W ten sposób w naszych sercach rodzi się miłość i czułość. Jeśli tego nie robimy, to jak my, biedni grzesznicy, możemy rozpalać serca innych?".

Czytanie znaków czasu przez papieży i pokazywanie, co jest istotne dla Kościoła, może nam pomóc w praktyce duszpasterskiej.

Podejmując refleksję na temat znaków czasu, warto zastanowić się jeszcze nad następującymi trzema kwestiami. Po pierwsze - w zakończonym niedawno Roku Wiary doświadczyliśmy próby wiary, jaką jest zmasowany atak na Kościół i księży. Po drugie - jesteśmy świadkami spektakularnego objawienia się grzechu w Kościele - "mysterium iniquitatis". Po trzecie - zaskakuje nas styl działania i widzenie Kościoła papieża Franciszka. U jednych rodzi się opór przed nowym, u innych budzi się lęk. Część go nie rozumie, inni widzą w nim nowe Boże tchnienie, szansę dla Kościoła. Gubimy się w tym nowym. I to jest również dla nas znak czasu. Powstaje też obawa, aby przez naszą niewierność natchnieniom Ducha Świętego nie opóźniać dzieła Bożego w Kościele.

"Ecclesia semper reformanda". Aby móc się w tym wszystkim odnaleźć, spójrzmy na to, co mówi i robi papież Franciszek. Można zauważyć, że Papież nie tyle zajmuje się teoretyczną refleksją nad Kościołem, ile raczej stara się przez swoją posługę urzeczywistniać Kościół. Dzięki jego aktywności Kościół "wydarza się", a my możemy mieć poczucie bycia Kościołem.

W nauczaniu papieża Franciszka pojawiają się trzy obrazy Kościoła.

Są one jakby dominantą jego podejścia do eklezjologii. Pierwszy to obraz kobiety pochylonej. Św. Łukasz mówi o kobiecie, która "od osiemnastu lat miała ducha niemocy", była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Papież używa tej ewangelicznej postaci do zobrazowania stanu choroby Kościoła skupionego na sobie. To Kościół pochylony, ale nie pochylony przed kimś, lecz raczej "pochylony nad sobą" - Kościół zajęty samym sobą. Drugi obraz Kościoła to obraz utraty nadziei, obraz uczniów idących do Emaus. Użył go Papież, chcąc pokazać, że dziś wewnątrz Kościoła następuje utrata nadziei. Towarzyszy jej pewnego rodzaju zmęczenie, rozczarowanie. I wreszcie trzeci obraz to obraz miłosiernego Samarytanina. Jest to Kościół, który pochyla się nad człowiekiem, który znalazł się na marginesie życia społecznego.

Tych trzech ewangelicznych obrazów używa papież Franciszek, by zaprezentować Kościół "otwartych drzwi". W tym miejscu przychodzą nam na myśl pamiętne słowa wypowiedziane przez bł. Jana Pawła II: "Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi". Było to wezwanie do otwarcia drzwi, aby Jezus mógł wejść do środka w różne przestrzenie naszego życia. Jednak wołanie papieża Franciszka o "otwarcie drzwi" ma nieco inne znaczenie - chodzi o otwarcie drzwi Kościoła, aby Chrystus mógł wyjść na zewnątrz. Papież wzywa do wyjścia - mówiąc: "Kościół, który nie wychodzi na zewnątrz, wcześniej czy później zaczyna chorować z powodu zaduchu, jaki panuje w zamkniętych pomieszczeniach".

Kościołowi statecznemu, troszczącemu się o zabezpieczenie tego, co ma, Papież przeciwstawia Kościół, który powinien otworzyć się i wyjść na zewnątrz. Istnieje jednak ryzyko, że takiemu Kościołowi, który wychodzi na zewnątrz, może przytrafić się wypadek, tak jak każdej osobie wychodzącej na ulicę. Odpowiadając na tę wątpliwość, Franciszek stwierdził: "Tysiąc razy wolę Kościół po wypadku niż Kościół chory".

Typowymi chorobami zamkniętego Kościoła jest skoncentrowanie się na samym sobie, pochylanie się nad samym sobą, wpatrywanie się w samego siebie. Ten stan zamknięcia, zaryglowania od środka jest przecież Kościołowi znany. Przed Pięćdziesiątnicą Kościół trwał w Wieczerniku zamknięty "z obawy".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół, który się dzieje
Komentarze (8)
BS
Bać się Boga nie ludzi
26 stycznia 2014, 12:49
Typowymi chorobami zamkniętego Kościoła jest skoncentrowanie się na samym sobie, pochylanie się nad samym sobą, wpatrywanie się w samego siebie. Ten stan zamknięcia, zaryglowania od środka jest przecież Kościołowi znany. Przed Pięćdziesiątnicą Kościół trwał w Wieczerniku zamknięty "z obawy". Przypominamy, że tak Stolica Apostolska jak, za nią, Episkopat Polski, przypominają, że nie wolno odmawiać udzielenia Komunii Św. na kolanach. Kiedyś były balaski, był porządek, Komunia Św. przebiegała sprawnie. Teraz zamiast balasek można ustawić klęczniki. Wystarczy dobra wola księdza. Niestety obecnie księża zapewne stracili wiarę w realną obecność Pana Jezusa w Komunii. Kapłani boją się niektórych przełożonych ? Jan Paweł II o przyjmowaniu Komunii Św.na kolanach (Przemówienie radiowe z dnia 21 czerwca 1981 r. z kliniki Gemelli, bezpośrednio po zamachu) „Człowiekowi, pielgrzymowi na ścieżkach czasu, ogarniętemu nieodpartym pragnieniem nieśmiertelności, Chrystus wychodzi naprzeciw poprzez ten Boski pokarm: Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. (…) Najwłaściwszą postawą wobec tak wielkiego daru jest gest (…) pokory setnika, uległości wobec gestu karmienia, a więc (…) postawa dziecka. (…) Słowa Chrystusa, które zachęcają nas do przyjęcia królestwa Bożego jak dziecko (por. Łk 18,17), mogą znaleźć swój najbardziej sugestywny i piękny wyraz także w postawie przyjmowania Chleba eucharystycznego bezpośrednio do ust i na kolanach. Takie zachowanie jest najlepszym wyrazem wewnętrznej postawy dziecka, które pozwala się karmić, jest też wyrazem pokory setnika i gestu adoracyjnego zdumienia.
UN
uwaga na reformatorów
26 stycznia 2014, 12:34
Wskazując na zadania Kościoła, Benedykt XVI mówi: "Nie jesteśmy żadnym zakładem produkcyjnym, żadnym przedsiębiorstwem nakierunkowanym na zysk. Jesteśmy Kościołem. To oznacza wspólnotę ludzi, którzy wierzą". Naszym zadaniem nie jest wyprodukowanie jakiegoś produktu ani osiągnięcie sukcesu w obrocie towarami. Naszą misją jest życie wiarą, głoszenie jej, a zarazem utrzymanie wewnętrznej łączności z Chrystusem. W dniu 14 czerwca 2013  (piątek) na Mszy Świętej w parafii Marii Magdaleny w diecezji warszawsko-praskiej o godz. 18.00 ksiądz.... podszedł do trzech osób klęczących, by przyjąć Komunię Świętą. Była to ośmioletnia dziewczynka, jej matka i jej babcia. Ksiądz nakazał powstanie. Dziewczynka powiedziała, że klęcząc przed Chrystusem i nie wstanie. Ksiądz odszedł od nich nie udzielając tym trzem osobom Komunii Świętej. Dziewczynka zaczęła płakać. Zaczęła płakać jej matka i babcia. Zaczęły też płakać inne kobiety przystępujące w tym czasie do Komunii Świętej. ps. Jestem w kościele katolickim i doświadczam podobnego. Boli. Bezpośrednio po tym wydarzeniu zaczęły się rozmowy niektórych parafian z proboszczem. Jeden z parafian powiadomił tez o tym wydarzeniu kurie biskupia. Informacji tej udzielam na podstawie rozmowy, którą przeprowadziłem z kilkoma osobami twierdzącymi, że były naocznymi świadkami tych wydarzeń. ks.Jacek Bałemba
jazmig jazmig
20 stycznia 2014, 16:45
@aka- "Na poczatku było Słowo" - mozna powiedzieć, że wszystko jest słowem:) jak ktoś nie umie czytać, to nie wina autora ... Nie bluźnij
F
faryzeusz
20 stycznia 2014, 14:10
Wiesz Paulus , zeby nauczać i czynić pokutę należy uswiadomić sobie co to jest grzech ... Bez pojęcia grzechu pokuta jest bezsensowna , Męka Panska jest też bezsensowna.  A czy kościół naucza o grzechu , o jego grozie ? jeżeli nie , to gdzież tutaj miejsce na pokutę ? Nie tak dawno w telewizji , słyszałem o czynnych homoseksualistach że "wiodą nieuporządkowane życie " i to mówił ... teolog , jeżeli grzech przeciw naturze nazywamy nieuporządowanym życiem to jak nazwać te pomniejsze ?  Kościół sie nieustannie reformuje ? to są te "reformy" a wj akim kierunku idą te reformy ,wierności Biblii ? Strach przed Panem jest podstawą sprawiedliwości męża ?  dziś już nie ma nawet pojęcia człowieka bogobojnego , to przeżytek.  widziałem nawet tytuł ksiązki wktórej autor zastanawia się ...czy piekło istnieje....  Tak to wspaniała wiadomość dla zdzierców, rozspustników, złodziei , bandytów itd.  Przecież Pan jest tak dziecinny i naiwny,że i tak nam wszystko wybaczy . Tylko po co w tym przypadku potrzebny jest kosciół ?  Do zbawienia ? Przecież i tak wszyscy zostaną zbawieni , to może uczyńmy z kosciołów ...sale balowe. Chroń nas Panie przed tymi "reformami"
P
Paulus
20 stycznia 2014, 12:31
Jeden ze znanych świętych miał kiedyś wizję Kościoła jako starej, pomarszczonej i niedołężnej kobiety. Potem miał wizję Kościoła, jako tej samej kobiety, ale młodej i pełnej życia. Wyjaśnienie było takie, że gdy Kościół modli się, pości, pokutuje i czyni miłosierdzie staje się młody. Dzisiaj oczywiście post i pokuta "wyszły z mody", dlatego Kościół się zestarzał.
RS
re. szym.
20 stycznia 2014, 12:27
Nie widać na razie żadnej modlitwy, skupienia, tylko się dzieje, dzieje, raban, raban, zamęt, zamęt, działanie spazmatyczne, dzieje sie, dzieje się, raban, raban. To tu, to tam, to takie słowo, to jego zaprzeczenie, wszystko tonie, jak na jakimś okręcie, którego sternik raz w prawo, raz w lewo, i dla odmiany - w przód, i zawracamy, i w prawo i w lewo. Dzieje się. Dzieje.
A
aka
20 stycznia 2014, 12:20
jazg - "Na poczatku było Słowo" - mozna powiedzieć, że wszystko jest słowem:) jak ktoś nie umie czytać, to nie wina autora
20 stycznia 2014, 11:59
Słowa, słowa, słowa... - i nic więcej.