Wytrąceni z otępienia, poderwani do życia
Opowiadanie o zjawieniu się Jezusa po zmartwychwstaniu nad jeziorem Genezaret ma wyjątkowy charakter u św. Jana. Apostołowie są tym razem w Galilei, nad jeziorem, miejscu ich wychowania się i pracy, zanim zostali powołani do tego, by być rybakami ludzi. Wracają zatem do krajobrazów «młodości», wychodzą z zamknięcia Wieczernika. Otwarta przestrzeń jeziora, krajobrazy znane z wcześniejszych doświadczeń, kontakt z rzeczami, które znali sprawia, że stają się spokojniejsi. Mogą sobie pozwolić na to, co lubią, co znają, w czym są po prostu dobrzy. Apostołowie, jednakże nie wracają już tacy sami. Lata spędzone z Mistrzem zmieniły ich całkowicie. Tutaj bowiem, nad jeziorem spotkali się z Jezusem, tutaj zostali powołani. Jezus chodził po tej wodzie. I teraz po powrocie, nawet mimo woli, apostołowie musieli mieć wszystkie te obrazy przed oczyma. Wracają do znanych sobie miejsc, ale oni nie są już ci sami. Nie spodziewali się też działania Jezusa, które niejako na nowo podrywa ich do życia.
Z ewangelii wg św. Jana (21,1-14): „Potem znowu ukazał się Jezus nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, czy macie co na posiłek?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę - był bowiem prawie nagi - i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko - tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: Kto Ty jesteś? bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im - podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.”
Ta scena ewangelii, choć opowiada o zjawieniu się Jezusa po zmartwychwstaniu, ma zupełnie odmienne otoczenie od pozostałych scen, jakie przytacza św. Jan. Apostołowie są tym razem w Galilei, nad jeziorem Tyberiadzkim, miejscu ich wychowania się i pracy, zanim zostali powołani do tego, by być rybakami ludzi. Wracają zatem do krajobrazów «młodości», wychodzą z zamknięcia Wieczernika. Otwarta przestrzeń jeziora, krajobrazy znane z wcześniejszych doświadczeń, kontakt z rzeczami, które znali sprawia, że stają się spokojniejsi. Mogą sobie pozwolić na to, co lubią, co znają, w czym są po prostu dobrzy.
Być może jest w tym powrocie coś, co mogło by opisywać zatoczenie koła i powrót do tego, co było, bez dokonania czegokolwiek. Uczniowie trzymają się razem, ale «przygoda» z Jezusem jest już jakby poza nimi, a oni nie bardzo widzą, jak mogła by być kontynuowana. Stąd powrót do tego, co było.
Apostołowie, jednakże nie wracają już tacy sami. Te lata spędzone z Mistrzem zmieniły ich całkowicie, a nawet każde miejsce, które znali wcześniej teraz jest naznaczone wspomnieniami wydarzeń związanych z Jezusem. Wracając bowiem do Galilei, gdzie dokonało się tak wiele ważnych rzeczy. Tutaj bowiem, nad jeziorem spotkali się z Jezusem, tutaj zostali powołani. Jezus chodził po tej wodzie. I teraz po powrocie, nawet mimo woli, apostołowie musieli mieć wszystkie te obrazy przed oczyma. Wracają do znanych sobie miejsc, ale oni nie są już ci sami. Nie spodziewali się też działania Jezusa, które niejako na nowo podrywa ich do życia.
Wyobrażenie miejsca
Scena rozgrywa się nad jeziorem w nocy i nad ranem. Apostołowie wypływają łodzią, aby łowić ryby. Oczyma naszej wyobraźni widzimy tę scenę. Możemy włączyć się w nią tak jak potrafimy, poczuć zapach wilgoci, łagodny plusk wody, kołysanie łodzi na wodzie. Włączamy nasze zmysły w przeżywanie tej sceny, aby pozwolić Bogu na dotknięcie naszego serca.
Prośba o owoc
Prośmy o przemieniające spotkanie z Bogiem. Spotkania takiego nie można zaplanować, przewidzieć. Mogę prosić o mądrość rozpoznawania przychodzącego Pana.
Punkt 1. – obfity połów na słowo Jezusa
Ten fragment ewangelii, jak żaden inny, zachęca nas do refleksji nad sprawczą mocą słowa Jezusa. Uczniowie doświadczali cudownego działania Chrystusa wiele razy. Tutaj jednak doświadczają, może także uczą się, polegać na słowie Boga, kiedy pragną owocności swoich działań, sukcesu swoich planów. Jezus sam zapowiedział, że podobnie, jak latorośl przynosi owoc, kiedy trwa w winnym krzewie, tak uczeń przynosi owoc wtedy, kiedy trwa w łączności z Mistrzem. Owoc działania w imieniu Boga zależy od wierności słowu Boga, od wierności misji, jaką uczeń przyjął.
Prośba nieznajomego, która została wysłuchana zapewne przypomniała Piotrowi o innym wydarzeniu, kiedy prosił Jezusa o to, by odszedł od niego, gdyż jest człowiekiem grzesznym. Wtedy też posłuchał słów Mistrza i został powołany. Uczniowie wracają do miejsc, które związane były z ich wcześniejszym życiem, jeszcze sprzed czasu powołania i bycia z Jezusem. W tym momencie sytuacja jakby się powtarzała. Piotr miał za sobą doświadczenie wielkiej słabości, swojego grzechu i na nowo pojawiał się Jezus, który mimo to powoływał go do bycia rybakiem ludzi.
Uczniowie doświadczają raz jeszcze, iż wierność słowu Jezusa, trwanie w Jego nauce przynosi obfity owoc. Ich wysiłki z dala od Niego pozostają bezowocne. Apostołowie doświadczali bezpośredniej, fizycznej obecności Jezusa. Następnym pokoleniom uczniów jednak nie było to dane. Musieli nauczyć się wierności w duchu, odnajdywania głosu Boga, woli Boga w życiu i wydarzeniach swojego czasu.
Skłania nas to do refleksji nad rozeznawaniem głosu Boga, Jego woli w naszym życiu. Nie jest oczywiste, z jakiego źródła pochodzi natchnienie, jakiemu podlegamy. Jakich myśli, pragnień ja słucham? Jak weryfikuję pojawiające się idee, jak podejmuję decyzje? Do jakich kryteriów się odwołuję?
Punkt 2. – nierozpoznany Jezus
Zdaje się, iż ten brak rozpoznania Chrystusa po zmartwychwstaniu jest czymś bardzo charakterystycznym. Ewangelista wspomina o tym przy każdym pojawieniu się Jezusa. Uczniowie pozostają niemal ślepi na przychodzenie Jezusa i nie rozpoznają Go od razu. Potrzebują Jego działania, potrzebują jakiegoś znaku. Jezus z jednej strony daje te znaki, ukazuje się uczniom w sposób, w jakim mogą Go rozpoznać, a jednocześnie za każdym razem powtarza się podobny schemat. W tej scenie uczniowie z początku nie rozpoznają Jezusa, potem się domyślają tego, ale ostatecznie boją się Go zapytać, gdyż mają przeczucie, wiedzą, iż to jest Pan.
Zastanawiające jest, iż Jezus niemalże nie reaguje na taką sytuację. Ukazuje się uczniom, wykorzystuje znaki, które ułatwiają rozpoznanie Go. Nie ma słowa wyrzutu, przygany, potępienia. Nie wyrzuca uczniom ich niezdolności rozpoznania Go.
Sytuacja, w której znajdują się uczniowie jest naszym częstym doświadczeniem. Nie rozpoznajemy przychodzącego Jezusa, nie umiemy od razu rozpoznać Go w doświadczeniach, które przeżywamy. Jesteśmy bardzo podobni do uczniów. Potrzebujemy znaków, które by nam pomogły spotkać się z Jezusem przychodzącym do nas w sposób duchowy. Mogę przyjrzeć się swoim doświadczeniom ostatniego czasu. W jaki sposób dostrzegałem przychodzącego Boga? Czy były jakieś szczególne chwile, miejsca, okoliczności życia, w których łatwiej mi było czuć Jego obecność? Co mi pomagało, aby spotkać się z Bogiem? Jakie znaki świadczyły o Jego obecności?
Punkt 3. – współpraca z łaską
Scena cudownego połowu i śniadania spożywanego na brzegu jeziora zawiera wiele symboli. Egzegeci widzą w tym posiłku typ eucharystii. Symbolika liczby ryb jest dla nas nie do końca znana. To, co jednak warto podkreślić wiąże się z poleceniem, jakie Jezus wypowiada do uczniów. To On sprawił, że połów był obfity, to na Jego słowo apostołowie znaleźli to, czego sami bezskutecznie szukali, Jezus przygotował ogień, a na nim ułożone ryby i chleb. Dopełnieniem tego działania Boga jest jednak współpraca człowieka. «Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili». Uczta nie byłaby prawdziwa i pełna bez udziału człowieka. Jezus zastawia dla nas stół i zachęca nas, abyśmy włączyli się w ucztę przynosząc owoce naszego wysiłku.
Uczniowie Chrystusa muszą szukać ciągle właściwej proporcji między zdawaniem się na Boga a wkładaniem własnego wysiłku w to, co jest codziennością. Z jednej bowiem strony istnieje pokusa liczenia tylko na siebie, tylko na przemyślność i spryt ludzki. Z drugiej zaś istnieje niebezpieczeństwo przeakcentowania tego, co można by nazwać poleganiem na Bogu, które doprowadza do rezygnacji z wszelkiego wysiłku i rezygnacji z używania darów rozumu i woli, które Bóg nam dał, aby ich używać i je rozwijać.
Zachęta Jezusa skłania nas do zastanowienia się nad równowagą, jaka winna w tym względzie we mnie panować. Czy mam poczucie, iż współpracuję z łaską Boga, rozwijając w pełni to, co dane mi zostało jako ludzkie zdolności, a jednocześnie rozwijając się w pogłębianiu duchowego kontaktu z Bogiem, duchową interpretacją dziejących się wydarzeń?
Rozmowa końcowa
Stanę przed Jezusem przychodzącym do mnie. Przedstawię Mu ważniejsze myśli, jaki mi towarzyszyły w czasie tej modlitwy.
Skomentuj artykuł