Zagrał Barabasza w „Pasji” Gibsona. Nawrócił się na planie filmowym

Pietro Sarubbi w roli Barabasza w "Pasji" / Fot. pitbull / YouTube.com
gosc.pl / tk

Włoski aktor Pietro Sarubbi odegrał krótką rolę Barabasza w filmie „Pasja” Mela Gibsona. Przed wystąpieniem na planie filmowym był człowiekiem oddalonym od Boga. Nie przypuszczał, że zagranie złoczyńcy i jedno spojrzenie całkowicie odmieni jego życie.

- Mel Gibson rozmawiał ze mną dwukrotnie. Proponował rolę Barabasza. Za każdym razem odmawiałem. Śmiechu warte. Taki epizod? Ja, wielki, ważny, włoski aktor miałbym grać tak małą rolę? I w dodatku nie pisnąć na planie filmowym ani słówka? – opowiada Pietro Sarubbi.

- Będziesz Barabaszem. Potrzebuję twojego wielkiego gniewu na tę rolę – miał odpowiedzieć aktorowi reżyser „Pasji”. - I zostałem Barabaszem. Kto by się spodziewał, że ta niewielka rola diametralnie zmieni życie takiego hulaki i egoisty jak ja? Jak się rozpoczęło moje nawrócenie? - zastanawia się aktor.

Nawrócenie Barabasza

- U mnie wszystko zaczęło się od jednego spojrzenia. Dwóch aktorów popatrzyło na siebie. Pietro Sarubbi spojrzał na Jima Caviezela. Co się stało? Nie wiem! Przymykałem oczy i widziałem nieustannie oczy Jezusa, które zadawały mi pytanie. Nie rozumiałem tego pytania. Nie, to nie mogło być spojrzenie aktora. Znam Caviezela od dawna, patrzyłem na niego wiele razy. Tym razem w jego oczach musiały zalśnić oczy samego Jezusa – wyznaje Sarubbi.

- Oczekiwałem, że zobaczę przerażone oczy zdesperowanego człowieka, który idzie na śmierć. Myślałem, że spojrzę w twarz osoby wściekłej na mnie i pomstującej na niesprawiedliwość tego świata. Spotkałem spojrzenie pełne miłości. W tym spojrzeniu nie było niepokoju – dodaje aktor.

"Jezus uspokoił moje serce"

– Gdy zszedłem z planu filmowego byłem Barabaszem. Zagniewanym, głupim, krzyczącym. Bardzo dalekim od tego, kim teraz jestem. Jezus uspokoił moje serce.

Dopadły mnie jakieś irracjonalne lęki. Bałem się spać, bałem się ciemności. To spojrzenie wracało. Nie było w nim żadnych wyrzutów. Cienia oskarżenia. Łagodny, spokojny, gotowy na śmierć wzrok. W końcu skapitulowałem… - wyznaje Sarubbi.

- A dziś? Jestem bardzo szczęśliwy. Jestem w Kościele, zawarłem sakramentalny związek małżeński, ochrzciłem swoje dzieci, mogę codziennie przystępować do Komunii św. Tylko Pan Bóg mógł sprawić, że stary człowiek rodzi się na nowo! – tłumaczy aktor.

Źródło: gosc.pl / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zagrał Barabasza w „Pasji” Gibsona. Nawrócił się na planie filmowym
Komentarze (1)
AE
~Anna Elżbieta
3 kwietnia 2022, 13:26
Tak działa Bóg. Często w niespodziewany dla nas sposób. Ale Jego dotknięcie pozostaje w nas. Nie da się od niego uciec. Niech działa!!