dobrawnuczka.blog.deon.pl
Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa jest akcją społeczną, a nie kościelną. Dzięki temu włączają się w nią rozmaite, świeckie instytucje. I to – w moim odczuciu – jest ogromny atut tego wydarzenia. Bo przekaz, że trwałe, szczęśliwe małżeństwo jest ogromną wartością, ma potencjał być aksjomatem jednoczącym społeczeństwo w całej jego różnorodności światopoglądowej.
Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa jest akcją społeczną, a nie kościelną. Dzięki temu włączają się w nią rozmaite, świeckie instytucje. I to – w moim odczuciu – jest ogromny atut tego wydarzenia. Bo przekaz, że trwałe, szczęśliwe małżeństwo jest ogromną wartością, ma potencjał być aksjomatem jednoczącym społeczeństwo w całej jego różnorodności światopoglądowej.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
Tym, co zawsze zwraca moją uwagę, gdy spoglądam na ikonę Spotkań Małżeńskich, jest to, czego (a właściwie – kogo!) na niej nie ma. A nie ma niej dzieci. To dla mnie dobitne przypomnienie, że Bóg ustanowił sakrament małżeństwa, a nie sakrament rodziny.
Tym, co zawsze zwraca moją uwagę, gdy spoglądam na ikonę Spotkań Małżeńskich, jest to, czego (a właściwie – kogo!) na niej nie ma. A nie ma niej dzieci. To dla mnie dobitne przypomnienie, że Bóg ustanowił sakrament małżeństwa, a nie sakrament rodziny.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
W tym roku przy naszym wigilijnym stole zasiądą Białorusini, Brazylijczycy, Kongijczyk i Kazach. Nasi goście mają pewnie równie wiele obaw, co my, co do tego, jak przebiegnie nam wspólny czas, skoro w zasadzie w ogóle się nie znamy. Jesteśmy jednak bogatsi o doświadczenia poprzednich lat. Wiemy, że skoro ich Pan Bóg postawił na naszej drodze i wezwał do zaproszenia do naszego domu, to na pewno zrodzi się z tego dobro.
W tym roku przy naszym wigilijnym stole zasiądą Białorusini, Brazylijczycy, Kongijczyk i Kazach. Nasi goście mają pewnie równie wiele obaw, co my, co do tego, jak przebiegnie nam wspólny czas, skoro w zasadzie w ogóle się nie znamy. Jesteśmy jednak bogatsi o doświadczenia poprzednich lat. Wiemy, że skoro ich Pan Bóg postawił na naszej drodze i wezwał do zaproszenia do naszego domu, to na pewno zrodzi się z tego dobro.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
Nie oczekuję od adwentu fajerwerków. Nie nastawiam się na duchowy maraton. Z pokorą uświadamiam sobie na wejściu, że mimo solidnej dawki lat na karku jestem tylko i aż dzieckiem. Dzieckiem Bożym. Które potrzebuje nieustannie słyszeć, że jest kochane, upragnione i wyczekane.
Nie oczekuję od adwentu fajerwerków. Nie nastawiam się na duchowy maraton. Z pokorą uświadamiam sobie na wejściu, że mimo solidnej dawki lat na karku jestem tylko i aż dzieckiem. Dzieckiem Bożym. Które potrzebuje nieustannie słyszeć, że jest kochane, upragnione i wyczekane.
dobrawnuczka.blog.deon.pl
Przeciętny człowiek naprawdę nie pragnie wojen, głodu i cierpienia. Chce za to kochać, budować bezpieczne warunki dla swoich rodzin, znaleźć w swoim życiu sens i cel, by było ono dobre i owocne. I to jest naturalne, ludzkie pragnienie – niezależne czy rodzisz się w Europie, w Afryce czy na Bliskim Wschodzie.
Przeciętny człowiek naprawdę nie pragnie wojen, głodu i cierpienia. Chce za to kochać, budować bezpieczne warunki dla swoich rodzin, znaleźć w swoim życiu sens i cel, by było ono dobre i owocne. I to jest naturalne, ludzkie pragnienie – niezależne czy rodzisz się w Europie, w Afryce czy na Bliskim Wschodzie.
Proponuję Wam eksperyment. Przez miesiąc nie czytajcie żadnych wiadomości. Nie oglądajcie żadnej telewizji. Nie skaczcie po portalach informacyjnych. Sięgnijcie za to po książki. Zwykłe, papierowe, grube tomiszcza.
Proponuję Wam eksperyment. Przez miesiąc nie czytajcie żadnych wiadomości. Nie oglądajcie żadnej telewizji. Nie skaczcie po portalach informacyjnych. Sięgnijcie za to po książki. Zwykłe, papierowe, grube tomiszcza.
Logo źródła: Blogi dobrawnuczka.blog.deon.pl
Kiedy pojawiają się dzieci, można być pewnym tylko jednej rzeczy: odtąd nic nie będzie takie samo jak było. Im szybciej rodzic tę prawdę zaakceptuje, tym łatwiej mu będzie odnaleźć się w nowej sytuacji.
Kiedy pojawiają się dzieci, można być pewnym tylko jednej rzeczy: odtąd nic nie będzie takie samo jak było. Im szybciej rodzic tę prawdę zaakceptuje, tym łatwiej mu będzie odnaleźć się w nowej sytuacji.
Przyznam, że szalenie mnie ujmuje papieskie orędzie na I Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych. Nie tylko dlatego, że tak mocno akcentuje wagę bliskości i realnej obecności - chyba najlepszego remedium na dzisiejsze braki. Bardziej jednak cieszy mnie to, jak dobitnie Papież Franciszek przypomina, że starość jest czasem realizacji nowych zadań, spełniania marzeń i... dawania życia. Bo przecież "nie istnieje wiek emerytalny, jeśli chodzi o zadanie głoszenia Ewangelii"!
Przyznam, że szalenie mnie ujmuje papieskie orędzie na I Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych. Nie tylko dlatego, że tak mocno akcentuje wagę bliskości i realnej obecności - chyba najlepszego remedium na dzisiejsze braki. Bardziej jednak cieszy mnie to, jak dobitnie Papież Franciszek przypomina, że starość jest czasem realizacji nowych zadań, spełniania marzeń i... dawania życia. Bo przecież "nie istnieje wiek emerytalny, jeśli chodzi o zadanie głoszenia Ewangelii"!
Wychodzenie ze swojej strefy komfortu nigdy nie jest proste. Ale ośmielę się stwierdzić, że nic tak nie cementuje w nas świadomości własnej tożsamości niż obcowanie z kimś, kto jest totalnie inny od nas. A szkoła bardzo to umożliwia.
Wychodzenie ze swojej strefy komfortu nigdy nie jest proste. Ale ośmielę się stwierdzić, że nic tak nie cementuje w nas świadomości własnej tożsamości niż obcowanie z kimś, kto jest totalnie inny od nas. A szkoła bardzo to umożliwia.
Muszę przyznać, że dopóki na własnej skórze nie odczułam, z czym się rodzicielstwo je, to myśl, że Bóg nie bez powodu przyszedł na świat jako dziecko i Jezusowe przynaglenie: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie” (Mk 10, 14) – niekoniecznie do mnie przemawiały.
Muszę przyznać, że dopóki na własnej skórze nie odczułam, z czym się rodzicielstwo je, to myśl, że Bóg nie bez powodu przyszedł na świat jako dziecko i Jezusowe przynaglenie: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie” (Mk 10, 14) – niekoniecznie do mnie przemawiały.
Ostatnio, nieco ironicznie, pomyślałam sobie, że właściwie potrzebowałam „tylko” trójki dzieci, by przekonać się, że generalnie jestem fajną mamą. Mądrą, czułą, czasem zwariowaną, czasem wymagającą, ale w ogólnym rozrachunku taką, którą się nie tylko kocha, lecz także i lubi. Co oczywiście nie oznacza, że wolną od błędów i taką, której na drodze wychowania nie zdarzają się epickie wpadki. Niestety.
Ostatnio, nieco ironicznie, pomyślałam sobie, że właściwie potrzebowałam „tylko” trójki dzieci, by przekonać się, że generalnie jestem fajną mamą. Mądrą, czułą, czasem zwariowaną, czasem wymagającą, ale w ogólnym rozrachunku taką, którą się nie tylko kocha, lecz także i lubi. Co oczywiście nie oznacza, że wolną od błędów i taką, której na drodze wychowania nie zdarzają się epickie wpadki. Niestety.
Mamy w domu pewną zasadę. Należy ona do tych fundamentalnych, nienaruszalnych i absolutnie kardynalnych praw, które konstytuują życie w naszej rodzinie. Brzmi ona: nie ma takiej kłótni, której by nie przerwała prośba o… przytulenie. I trzymamy się jej nawet wtedy (a właściwie: zwłaszcza wtedy!), gdy mamy ochotę „odgryźć” dzieciom głowy.
Mamy w domu pewną zasadę. Należy ona do tych fundamentalnych, nienaruszalnych i absolutnie kardynalnych praw, które konstytuują życie w naszej rodzinie. Brzmi ona: nie ma takiej kłótni, której by nie przerwała prośba o… przytulenie. I trzymamy się jej nawet wtedy (a właściwie: zwłaszcza wtedy!), gdy mamy ochotę „odgryźć” dzieciom głowy.
Ileż na niej formułek, ileż schematów, ileż bezdusznej wiedzy! A jak mało życia i zachęty do bycia w relacji z prawdziwą, bliską Osobą!
Ileż na niej formułek, ileż schematów, ileż bezdusznej wiedzy! A jak mało życia i zachęty do bycia w relacji z prawdziwą, bliską Osobą!
W Polsce o solidarności międzypokoleniowej mówi się zazwyczaj wtedy, gdy pojawia się temat emerytur, obciążeń służby zdrowia czy innych, potencjalnych kryzysów systemu zabezpieczenia społecznego. Nierzadko więc pojęcie to kojarzy się z nadciągającym kataklizmem i ze swego rodzaju teoretyczną fikcją.
W Polsce o solidarności międzypokoleniowej mówi się zazwyczaj wtedy, gdy pojawia się temat emerytur, obciążeń służby zdrowia czy innych, potencjalnych kryzysów systemu zabezpieczenia społecznego. Nierzadko więc pojęcie to kojarzy się z nadciągającym kataklizmem i ze swego rodzaju teoretyczną fikcją.
Nie minęła jeszcze oktawa, a egoizm, zwątpienia i obawy znów zaczęły mi ciążyć. Oskarżyciel przy moim uchu jakby się przebudził z krótkiej drzemki i niezłomnie sączy swój jad. Ledwo co napełnione stągwie łagodności i cierpliwości (także do siebie samej!) wręcz wyparowały z mojej opromienionej zmartwychwstaniem codzienności.  Więc co? Zmartwychwstał we mnie czy nie? Po czym to rozpoznać?
Nie minęła jeszcze oktawa, a egoizm, zwątpienia i obawy znów zaczęły mi ciążyć. Oskarżyciel przy moim uchu jakby się przebudził z krótkiej drzemki i niezłomnie sączy swój jad. Ledwo co napełnione stągwie łagodności i cierpliwości (także do siebie samej!) wręcz wyparowały z mojej opromienionej zmartwychwstaniem codzienności.  Więc co? Zmartwychwstał we mnie czy nie? Po czym to rozpoznać?
Być może rezygnacja z tego, do czego się przyzwyczailiśmy, co jest dla nas swojskie i miłe, uwrażliwi nasze serca. Być może pokorna i cicha akceptacja tego, czego zmienić nie mamy szans, zmieni nas na lepsze (a przecież ostatecznie o to nieustannie nam chodzi).
Być może rezygnacja z tego, do czego się przyzwyczailiśmy, co jest dla nas swojskie i miłe, uwrażliwi nasze serca. Być może pokorna i cicha akceptacja tego, czego zmienić nie mamy szans, zmieni nas na lepsze (a przecież ostatecznie o to nieustannie nam chodzi).
Pamiętam, jak kilka dni po ślubie, trafiła mi w ręce książka z żywotami świętych małżonków Kościoła Katolickiego. O święta Perpetuo! Czegoś tak zniechęcającego do instytucji małżeństwa nigdy przedtem i nigdy potem już nie czytałam.
Pamiętam, jak kilka dni po ślubie, trafiła mi w ręce książka z żywotami świętych małżonków Kościoła Katolickiego. O święta Perpetuo! Czegoś tak zniechęcającego do instytucji małżeństwa nigdy przedtem i nigdy potem już nie czytałam.
Ucieszyłabym się, gdyby nasi księża czy publicyści katoliccy częściej podejmowali tematy związane z całokształtem naszego cyklu życia (a nie tylko z prokreacją), które uwrażliwiałyby nasze serca do małych, prozaicznych, ale szalenie istotnych dla budowania społecznych więzi gestów (np. do rozmów czy spędzania czasu z naszymi babciami, dziadkami, rodzicami czy starszymi sąsiadami).
Ucieszyłabym się, gdyby nasi księża czy publicyści katoliccy częściej podejmowali tematy związane z całokształtem naszego cyklu życia (a nie tylko z prokreacją), które uwrażliwiałyby nasze serca do małych, prozaicznych, ale szalenie istotnych dla budowania społecznych więzi gestów (np. do rozmów czy spędzania czasu z naszymi babciami, dziadkami, rodzicami czy starszymi sąsiadami).
Logo źródła: Blogi Agata Rusek / dobrawnuczka.blog.deon.pl
Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że internet uwodzi mnie niepostrzeżenie. Zaczyna się od nałogowego zerkania w smartfona, przeżywania emocji wywołanych tym czy innym artykułem, potem przychodzi pokusa porównywania się z innym i próbowanie bycia ze wszystkim na bieżąco, a kończy na frustracjach i ogólnym zniechęceniu.
Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że internet uwodzi mnie niepostrzeżenie. Zaczyna się od nałogowego zerkania w smartfona, przeżywania emocji wywołanych tym czy innym artykułem, potem przychodzi pokusa porównywania się z innym i próbowanie bycia ze wszystkim na bieżąco, a kończy na frustracjach i ogólnym zniechęceniu.